wtorek, 31 marca 2015

Rozdział 19

Moje plecy grzało przyjemnie słońce. Kocham tą żółtą świecącą kulkę na niebie. W Polsce niestety nie grzeje tak mocno. Lubiłam siedzieć całymi dniami na słońcu jednak nie widać tego po kolorze mojej skóry, niestety. Usłyszałam gwizdek oznaczający koniec treningu. Już piętnasta? Jak ten czas szybko leci. Włożyłam prawie skończony tekst do teczki, wstałam i poszłam do szatni się przebrać. Neymar czekał na mnie przy wejściu.
-Przepraszam cię za to-odezwał się gdy stałam przed nim
-Przestań, nic się nie stało. Idziemy?
-Tak-złapał mnie za rękę i odprowadził pod moją szatanie.
-Widzimy się dopiero jutro?-spytałam nieco smutna ale nie dałam po sobie poznać jak się czuję.
-Nie będziesz się gniewać.
-Nie przecież ci mówiłam, że rozumiem.
-A może chcesz iść gdzieś z nami?
-Nie, spędźcie razem czas. To będzie taki męski wieczór.
-Zadzwoń po Rafaelę.
-Nie, spędzę czas w domu sama, to dobrze mi zrobi.
-Na pewno?
-Na pewno-Neymar nachylił się i pocałował mnie-do jutra-pożegnałam się z chłopakiem.
-Pa-pożegnał się i odszedł. Weszłam do szatni i przebrałam się w poprzednie ubrania. Zabrałam torbę i ruszyłam w poszukiwania Luisa. Znalazłam go na murawie, podeszłam do niego.
-Przyszłam jak pan mi kazał.
-Proszę nie mów do mnie na pan, to mnie postarza-zaśmiał się
-Dobrze-także to zrobiłam to uczyniłam.
-Chodźmy do mnie-wspólnie z 'ojcem' Barcelony udałam się do gabinetu. Odbyłam tam godzinną rozmowę z trenerem. Wyjaśniał mi na czym dokładnie będzie polegała moja praca. Między innymi do moich zajęć będzie należało tłumaczenie tekstów, konferencji, pilnowanie tych dzieciaków by zabrali wszystko na mecze, gdy trener wyjedzie będę prowadziła ćwiczenia dla piłkarzy, organizowała wywiady i sesje zdjęciowe dla Blaugrany. Ogólnie najgorszą pracę Luisa Enrique. Zadowolona faktem, że Enrique zakończył swoje wyjaśnienia wyszłam z jego gabinetu, wcześniej się żegnając. Właśnie wychodziłam ze stadionu gdy zaczepiła mnie Iga. Pogadałam z nią i umówiłyśmy się na wspólne spędzanie dzisiejszego wieczoru. Wymieniłyśmy się numerami telefonów. Podałam jej mój adres na który miała przyjechać o 19. Miałam jeszcze dwie i pół godziny. Zanim dojadę będą tylko dwie godziny. Jak najszybciej pożegnała się z Polką i poszłam na autobus, który przyjechał dokładnie sześć minut później. Wsiadłam do niego i czekałam cierpliwie na przystanek, na którym wysiadam. Autobus się zatrzymał a ja wyszłam. Na szczęście nie miałam daleko do domu. Weszłam do mieszkania, zjadłam szybko i pobiegłam na górę wziąć prysznic. W mojej dzisiejszej stylizacji będzie rządziła neonowa żółta spódniczka, która doskonale wyglądała z czarną bluzką z koronkowymi długimi rękawami i wysokimi czarnymi szpilkami. Włosy wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam mocny makijaż, który podkreśliłam czarnym i złotym eyelinerem. Ostatni raz spojrzałam w lustro i wprowadziłam poprawki. Zrobiłam zdjęcie w lustrze i wrzuciłam na instagrama z dopiskiem 'Polska zabawa :D Tego mi potrzeba'. Od razu dostałam pełno komentarzy z Brazylii, Polski, Hiszpanii i paru innych państw. Przeczytałam kilka z nich i usłyszałam dzwonek. Odłożyłam telefon i poszłam otworzyć drzwi, do których dzwoniła pewnie Iga.
-Hej. Zapraszam.
-Hej-przytuliła się do mnie i weszła. Udałyśmy się do salonu.
-Chcesz coś do picia czy już idziemy?
-Jest po 19 a klub otwierają dopiero o 20 więc mamy czas-zaśmiała się
-Dobra to co robimy?
-Jak to co? To co kobiety robią najlepiej!-krzyknęła. Totalnie nie wiedziałam o co chodzi-Ploteczki!
-Hahaha-usiadłam koło niej na kanapie i zaczęłyśmy nasze plotki.
Nim się obejrzałyśmy wybiła dwudziesta. Zabrałam tylko torebkę w której znalazł się telefon, portfel i klucze. Wcześniej zamówiona taksówka podjechała pod dom. Kierował ten sam chłopak - Mateo. Przywitałam się z nim i przedstawiłam mu Igę. Nie musiałam płacić, bo uparł się, że to na koszt firmy. Podziękowałam do buziakiem w policzek i razem z Igą poszłam w kierunku klubu. Nigdy w tej części Barcelony nie byłam i nie znam tego lokalu. Popatrzyłam chwilę na budynek, z którego wydobywała się głośna muzyka. Złapałam Igę za rękę i pociągnęłam za sobą dziewczynę. Uśmiechnęłyśmy się miło do ochroniarza a ten nas przepuścił bez żadnej kolejki. A ja myślałam, że tacy wielcy ochroniarze są wredni i twardzi a tutaj proszę jeden mały uśmiech i wszystko załatwione.
W klubie roiło się od ludzi. Kolorowe światła biły po oczach. Podeszłyśmy do barku i zamówiłyśmy sobie drink. Zapłaciłyśmy młodemu barmanowi. Rozmawiałyśmy i ciągle się śmiałyśmy. Gdy nasze trunki się skończyły udałyśmy się na parkiet. Tańczyłyśmy kolejno do piosenek kiedy moje oczy dostrzegły coś interesującego...

*Neymar* Pożegnałem się z Tess po treningu i poszedłem się przebrać. Miałem dziś spędzić dzień z chłopakami. Wróciłem do domu a cała trójka siedziała na kanapie w salonie oglądając jakiś portugalski film. Rzuciłem torbę ze strojem gdzieś w kąt i dosiadłem się do nich.
-Mamy dziś dzień dla siebie-powiadomiłem ich siadając na kanapie.
-A Tessa?-spytała moja siostra.
-Pojechała do domu.
-Nie mieliście iść razem na plażę?
-Skąd to wiesz?
-Powiedziała mi
-Przełożyliśmy to. Powiedziała, że rozumie-nic nie odpowiedziała tylko wróciła do oglądania filmu-chłopaki co robimy?
-Klub?-powiedzieli jednocześnie Gil i Jota.
-O 19 bądźcie gotowi-powiedziałem i wstałem. Udałem się do swojego pokoju. Położyłem się na łóżko i wybrałem numer do Cah - mamy Daviego.
Odebrała po trzech sygnałach.
-Hej Ney.
-Cześć Carol, możesz dać mi Daviego?
-Tak jasne, poczekaj chwilkę-powiedziała i zawołała mojego synka do telefonu.
-Tata!-krzyknął mały
-Hej kochanie jak się czujesz?
-Dobrze a ty?
-Ja też skarbie-długo rozmawiałem z malcem. Ustaliłem także, że Davi przyleci z nią tutaj po jutrze a następnego dnia Cah wróci do domu. Cieszę się, że mam tak doskonały kontakt z matką mojego syna. Nigdy nie byliśmy razem i nie będziemy razem ale przyjaciółmi zostaniemy na zawszę. Nim się obejrzałem było przed osiemnastą więc postanowiłem się już szykować. Odbyłem wszystkie łazienkowe potrzeby, ułożyłem włosy i ubrałem się. Mój wybór padł na czerwoną bluzkę, czarną skórzaną kurtkę, czarne spodnie tradycyjnie spuszczone w kroku. Nie zakładałem czapki. Gotowy zeszedłem na dół gdzie czekali już chłopcy. Zrobiliśmy sobie zdjęcie z głupimi minami. Pokazaliśmy języki. Wrzuciłem fotkę na swoje portale społecznościowe z takim samym napisem wszędzie 'U nas męski wieczór ; ) a u was?'. Dostałem tysiące komentarzy odpowiadających na moje pytanie oraz mnóstwo polubień. Przejrzałem instagrama. Tessa wrzuciła zdjęcie w ładnej neonowej spódniczce. Od razu polubiłem i z komentowałem 'Moja piękna księżniczka ♥' Nie wiedziałem gdzie się tak wystroiła a jej opis do zdjęcia nie dużo mi mówił, bo był po polsku.
-Zbieramy się?-zapytał Jo
-Tak chodźmy-odpowiedziałem. Pożegnaliśmy się z Rafaelą i wyszliśmy. Dojechaliśmy nieco przed dwudziestą. Nie musieliśmy czekać w kolejce, bo jestem tutaj bardzo znany, zresztą jak w całej Barcelonie i na świecie.  Do naszych uszu dotarła głośna muzyka. Ludzi było pełno. Nie można było się w ogóle przedostać na drugi koniec sali. Dziewczyny ubrane w skąpe, bardzo skąpe sukienki tańczyły na parkiecie. Podobało mi się to. Było na co popatrzeć. Przepchaliśmy się z chłopakami przez ten dziki tłum i usiedliśmy przy barze. Na pierwszy ogień zamówiliśmy to co zawsze - 'Bebida azul'. Wypiliśmy drinki a w tym czasie podeszły do nas trzy dziewczyny. Bardzo ładne i młode dziewczyny. Zaprosiły nas do tańca, każdy z nas się zgodził bez wahania. Szaleliśmy bo szybkiej piosenki a później nutka zmieniła się na bardziej wolną. Położyłem ręce na tali kobiety i przytuleni do siebie kołysaliśmy się w rytm muzyki robiąc do tego wolne kółka wokół własnej osi. Dziewczyna oplotła swoje ręce na mojej szyi i bardziej do mnie przyległa. Coś mnie tchnęło i podniosłem wzrok przed siebie i zobaczyłam coś czego nie chciałam ujrzeć. Jej oczy. Szklane i wypełnione łzami. Patrzyła na mnie tym pustym wzrokiem. Szybko odskoczyłem do mojej partnerki do tańca i zacząłem iść w stronę mojej dziewczyny. Zobaczyła mój ruch i wybiegła z klubu.

*Tessa* Przytulał inną dziewczynę. Kiedy to zobaczyłam było mi nie dobrze i smutno. Głupia myślałam, że zostanie w domu z chłopakami. Mogłam się spodziewać, że tak nie będzie. Ja wiem, to tylko taniec ale kiedy moje oczy spostrzegły ich razem to coś we mnie pękło. Moje oczy napełniły się słoną cieczą. Pojedyncza łza spłynęła na policzek. Neymar oderwał się od dziewczyny i zaczął iść w moim kierunku. Otarłam policzek i czym prędzej wybiegłam z lokalu. Moje 'uciekanie' utrudniał rozmazany obraz. Stanęłam przed klubem i opracowywałam plan ucieczki dalej. Obróciłam głowę w tył i zobaczyłam Neymara przed drzwiami. Na szczęście mnie nie widział przez ludzi tu stojących. Postanowiłam pobiec w prawo. Tak też zrobiłam. Ominęłam tłum i pobiegłam w tamtą stronę. Usłyszałam tylko swoje imię. Nie wiem kto mnie wołał ale to na pewno nie był głos Neymara. Biegłam tak przed siebie parę minut. Nie wiem co się ze mną stało przecież to tylko głupi wolny taniec...


¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Proszę oto rozdział 19 :)
Jeśli się postaracie to kolejny dodam jutro rano, bo nie idę do szkoły ;) i mam już wolne, więc wszystko zależy tylko od ilości komentarzy :)

Do następnego!

KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ

sobota, 28 marca 2015

Rozdział 18

-Pocałujesz mnie w końcu?-zapytał już chyba trochę zły. Zaśmiałam się i zrobiłam to o co mnie poprosił. Pocałunek był fantastyczny ale dosyć krótki. Neymar wiedział jak mnie uszczęśliwić.
-Wracasz do domu czy zostajesz tutaj?
-Wiesz....wypiłem piwa i nie mogę prowadzić samochodu więc chyba zostanę-powiedział powoli
-Hah ale śpisz tutaj-zażartowałam, tak naprawdę tego nie chciałam.
-Ale chyba jestem trzeźwy...to mogę...-nie dałam mu dokończyć
-Tak możesz spać ze mną-powiedziałam i ponownie pocałowałam go-chcesz coś do jedzenia, picia.
-Chcę ciebie-powiedział z łobuzerskim spojrzeniem.
-Nie takie zadałam pytanie.
-W takim razie sok wystarczy.
-Dobra to wstawaj ze mnie...
-A wiesz co, odechciało mi się już pić.
-Zabawny-powiedziałam z sarkazmem w głosie-wstawaj już.
-Nie jeszcze nie, jeszcze pięć minut-uśmiechnął się-proszę
-Neymar niedługo północ a wiesz dobrze, że juro trening. Musimy iść spać-powiedziałam słodkim głosem ostatnie zdanie.
-No dobrze...mamo-podniósł się a ja wstałam z kanapy.
-To co sok?
-Teraz bardzo chętnie-nadal siedział na kanapie. Poszłam do kuchni i nalałam obiecanego soku pomarańczowego. Zaniosłam go do Juniora, który nadal siedział na kanapie ale teraz miał włączony telewizor na jakimś filmie.
-Proszę-podałam mu szklankę. Podziękował za nią-idę do łazienki-powiadomiłam go.
-Mogę z tob...-nie dałam mu dokończyć
-Nie!-odeszłam od niego i udałam się do łazienki ale wcześniej wybrałam piżamę. Tym razem nie z postacią z bajki. Co nie znaczy, że nie była słodka. Krótkie spodenki były koloru jasno różowego tak samo jak paski na rękawach i serce na szarym tle bluzki. Bardzo mi się ona podobała, zresztą jak każda moja piżama. Przywiązywałam dużą uwagę co do ubrań na noc. Musiały być po prostu słodkie i urocze. Te dwa rodzaje górowały w moich piżamach. W ręku z rzeczami poszłam do toalety. Zamknęłam drzwi na klucz. Nie to, że nie ufam Neymarowi ale po co kusić los i to jeszcze mężczyzny. Nalałam wody do wanny i odprężyłam się. Umyłam porządnie ciało swoim żelem i wyszłam z - już - zimnej wody. Wytarłam się dokładnie ręcznikiem, nabalsamowałam się, umyłam zęby, zawiązałam swoje włosy w kucyka i ubrałam piżamę. Wyszłam z łazienki a na łóżku ujrzałam leżącego Neya. Leżał w samych bokserkach. Przyglądałam się mu dłuższą chwilkę a on to niestety zauważył.
-Tak bardzo ci się podobam, że nie możesz oderwać ode mnie wzroku?-zapytał ze śmiechem
-A...a...nie?-nie mogłam wydusić z siebie żadnego normalnego zdania.
-Idziesz?
-Tak-podeszłam i położyłam się pod kołdrę koło mojego chłopaka. Objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. Leżałam do niego tyłem przez co dokładnie przylegałam do jego umięśnionego ciała. Słyszałam ciche 'dobranoc księżniczko' , Neymar pocałował mnie wtedy w policzek. Odpowiedziałam tym samym, tylo księżniczkę zamieniłam na książę. Niedługo później odpłynęłam w krainę Morfeusza.

*Neymar* Obudziłem się rano a Tessa była wtulona we mnie. Wyglądała tak słodko jak spała. Nie mogłem przestać się uśmiechać pod nosem gdy na nią patrzyłam. Tess jest najpiękniejszą kobietą jaką znam, nawet bez makijażu jest śliczna, naturalna. Nie wstydzi się pokazać gdzieś bez tony tapety na twarzy, co nie oznacza, że brzydko się maluje i jeszcze bardziej podkreśla swoje atuty kobiecości. Na całe szczęście nie jest plastikową lalką dla której liczy się tylko tusz i błyszczyk pod kolor paznokci. Po prostu nie jest taka jak moje byłe. Po raz kolejny zerknąłem na jej anielską twarz i ujrzałem uśmiech. Ciekawe co jej się śni? Nie mogłem się oprzeć i pocałowałem ją w czoło. Obudziła się i powoli otwierała oczy.
-Przepraszam nie chciałem cię obudzić-powiedziałem niemalże nie słyszalnie ale ona doskonale to słyszała.
-Nie przepraszaj-wyszeptała i przetarła oczy swoimi małymi dłońmi ułożonymi w piąstkę.
-Jak się spało?
-Cudownie-odpowiedziała na moje pytanie i lekko mnie pocałowała. Zamieniłem to w bardziej zachłanny pocałunek. Tak bardzo kocham jej delikatne jak aksamit usta. Są jak skrzydła motyla. Jak piórko jakiegoś egzotycznego kolorowego ptaka. Boże...co ta kobieta ze mną robi? Dzięki niej stałem się romantykiem ale nie powiem podoba mi się to. Podoba mi się te uczucie jakim darzę tą kruchą istotkę leżącą koło mnie.
-Jakie mamy plany na dziś?
-Trening a potem może plaża?-Tessa zaproponowała plażę. Bardzo podoba mi się ten pomysł. Poprzedni wypad nad Morze był cudowny. Nie źle się wtedy bawiłem z moją ukochaną dziewczyną i najukochańszą siostrą.
-Dobra a zabieramy Rafę?
-Tak!
-Hah w takim razie później zadzwonię do niej.
-Cudownie-zaśmiała się. Jak ja kocham jej śmiech. Uwielbiam jak się uśmiecha i śmieje. Kiedy ona jest szczęśliwa to ja także.
-Wstajemy?
-Już?
-Muszę jeszcze jechać do domu się przebrać.
-No dobra to pójdę szybko pod prysznic, jak wyjdę to ty pójdziesz a ja w tym czasie przygotuję jakieś śniadanie. Hmm...na co masz ochotę?
-Yyy...naleśniki?
-Z jagodami?-zapytała z entuzjazmem
-Tak!-ucieszyłem się jak dziecko. Tessa się tylko zaśmiała, wstała z łóżka i podeszła do szafy, pewnie po ubrania na dziś. Stała pod nią dłuższą chwilkę.
-Nie wiem co mam ubrać-burknęła pod nosem
-Nie jestem najlepszy w dobieraniu kobiecych ubrań ale patrząc na pogodę będzie ciepło więc...sukienka?
-Sukienka?-powtórzyła po mnie chyba rozpatrując moją propozycję-Jasna czy ciemna?
-Jasna-powiedziałam szybko. Tessa pogrzebała chwilkę w szafie i wyjęła z niej jasno zieloną sukienkę.
-Miętowa może być?
-Jest śliczna-powiedziałem i posłałam jej buziaka-już nie mogę się doczekać kiedy cię w niej zobaczę.
-Dobra to skoro masz taki dobry gust to jeszcze zostały buty i biżuteria-zaśmiała się
-Zmykaj pod prysznic a ja coś wymyślę-wstałem z łóżka i podszedłem do dziewczyny. Dałem całusa w usta. Tak jak powiedziałem Tessa poczłapała do toalety a ja zająłem się wybieraniem butów i ozdóbek. Postawiłem na jedną małą bransoletkę na rękę i beżowe buty na obcasie. Do szpilek wybrałem pasek pod kolor. Zajęło mi to trochę czasu i właśnie wtedy wyszła dziewczyna ubrana już w sukienkę, którą zresztą wybrałem ja.
-I co masz?-zapytała stojąc już przy mnie
-Mam-wyszczerzyłem się i podałam jej dodatki jakie wybrałem. Popatrzyła na nie i chyba się spodobał mój wybór, bo założyła wszystkie rzeczy zaproponowane przeze mnie-wyglądasz bosko-pocałowałem jej delikatne usta.
-Teraz twoja kolej na prysznic a ja lecę przygotować śniadanie-powiedziała i wyszła z pokoju a ja udałem się pod prysznic.

*Tessa* Brałam prysznic a Neymarowi dałam bardzo poważne zadanie a mianowicie musiał wybrać mi buty i jakieś dodatki pasujące do miętowej sukienki. Powiem wam szczerze, że się spisał i wybrał naprawdę fajne rzeczy. Założyłam to co wybrał i poszłam do kuchni przygotować śniadanie a Ney w tam czasie powędrował się odświeżyć. Do treningu zostały jeszcze dwie godziny więc mamy jeszcze sporo czasu. Wyjęłam potrzebne składniki na umówione naleśniki. Rozrobiłam porządnie ciasto, wlałam na patelnie. Powtarzałam tą czynność kilkanaście razy aż talerz nie zapełnił się w całości. Wyjęłam z lodówki jagody i wsypałam do innej miseczki. Z szafki wyjęłam jeszcze dwa talerze i sztućce. Nałożyłam dwie porcje jedzenia i posypałam owocami. Do szklanek nalałam soku i wszystko położyłam na stół. W tam samym momencie do kuchni wszedł Juninho. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść śniadanie. Muszę przyznać, że wyszło mi bardzo dobrze. Cały czas się śmialiśmy i rozmawialiśmy.
-Pyszne. Dziękuję-powiedział Ju, wstał i zabrał mój talerz, który był już pusty. Neymar pozmywał brudne naczynia i odłożył na miejsce do szafki. Wypiłam także swoją porcję napoju i chciałam odłożyć ją do zlewu. Odkręciłam wodę i umyłam szklankę. Wytarłam ją i włożyłam do szafki. Czułam ciągły wzrok chłopaka na sobie. Czułam się trochę nie komfortowo ale z sekundy na sekundę podobało mi się coraz bardziej. Poczułam silne ręce, które oplotły mnie w tali. Posadził mnie na blacie a sam zajął miejsce między nogami. Pocałował mnie, oplotłam rękami jego szyję. Ręce Juniora błądziły po moich udach, oczywiście nie przekraczając pewnych granic. Bardzo mnie to cieszyło, że rozumie moją sytuację i nie chce mnie zaciągnąć do łóżka na siłę. Zdradzę wam, że Ney jest moim drugim chłopakiem w życiu. Pierwszego miałam od piętnastego do osiemnastego roku życia. Miał na imię Paweł i tak samo jak ja mieszkał w Warszawie, ubóstwiał tamtejszy klub piłkarski. Kochałam go, bo jednak był moją pierwszą miłością. Nie raz się kłóciliśmy o nasze ulubione kluby ale później jakoś się godziliśmy i moja, nasza złość mijała. Kiedy moja mama zmarła bardzo mi pomógł. Siedział ze mną całe dnie i nie przejmował się moim ojcem, który pił ale co ja mówię, mojego ojca nie było całymi dniami. Wracał późnymi wieczorami kiedy Paweł wychodził. Najczęściej wtedy mnie bił po całym ciele ale starał się omijać twarz i ręce, bo one były najbardziej widoczne. Rok przed przeprowadzką tutaj zerwałam z Pawłem. Spytacie dlaczego skoro mył moją pierwszą miłością. Moja odpowiedź jest prosta i w miarę zrozumiała dla każdego. Zmienił się. Poznał nowych kolegów którzy także kibicowali Warszawie. Tylko oni byli bardziej agresywni w porównaniu do innych ludzi czy też kibiców innych klubów. Prowokowali bójki, umawiali się na klubowe walki. Tak było przez dwa miesiące ale później było jeszcze gorzej. Paweł zaczął pić, palić, brać narkotyki. Przez do ja też wpadłam w nie małe kłopoty ale tego dowiecie się innym razem. Zmienił swój charakter i sposób w jaki traktował mnie i naszych znajomych. Nasze kłótnie też były inne. Często walił w różne rzeczy a kiedy po praz pierwszy uderzył mnie coś pękło. Znienawidziłam go. Zerwałam z nim. Kompletnie się tym nie przeją. Odszedł do swoich kolegów. Od tamtego czasu już go nie widziałam. Po szkole chodziły plotki, że się przeprowadził albo poszedł siedzieć do więzienia. Jednym słowem a może pięcioma: On Mnie Już Nie Obchodzi...A Ney? On jest zupełnie inny. Przy nim czuję się inaczej niż przy Pawle. Czuję, że mnie kocha a ja mam to samo.
Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej wolniejszy. Nie mogłam złapać powierza a kontem oka spojrzałam na zegarek i zobaczyłam godzinę 9:46. Oho jak się nie będziemy zbierać to nie zdążymy. Oderwałam się lekko i powoli od słodkich ust Neymara.
-Neymar musimy się zbierać-wskazałam na zegar, który wisiał przede mną a za Neyem.
-Mamy jeszcze chwilkę-powiedział a właściwie wymruczał w moje ucho. Przygryzł jego płatek.
-Muszę się jeszcze spakować-odsunęłam go od siebie i zeskoczyłam z blatu. Nie mówiąc już nic poszłam do sypialni. Do dużej czarnej torby z Nike spakowałam koszulkę, którą dostałam ostatnio od piłkarza. Do tego bordowe leginsy i swoje stare korki. Muszę sobie kupić jakieś porządniejsze ale na razie zadowolę się tymi. Wróciłam do salonu gdzie czekał już gotowy Junior. Zamknęłam domu i wsiadłam do samochodu. Jechaliśmy w ciszy, która nie była krępująca bardziej przyjemna.
Niedługo później samochód stał pod willą '11'. Trzymając się za ręce weszliśmy do salonu, w którym siedziała Rafa i dwóch chłopaków. Znam ich doskonalę ze zdjęć i filmików. Jota i Gil. Przyrodni bart Neymara i Rafaeli oraz Gil najlepszy przyjaciel Juniora.
-Jo, Gil!-krzyknął piłkarz i podbiegł do chłopaków, przywitał się z nimi. Stałam w tam samym miejscu i patrzyłam na nich. Rafaela wstała i podeszła do mnie.
-Hej mała-przywitała się buziakiem w policzek
-Cześć Rafa-przywitałam się a Neymar słysząc mój głos oderwał się od chłopaków. Podszedł do mnie i złapał moją dłoń.
-Chłopaki chciałbym przedstawić wam Tesse. Tessa to Gil-wskazał na chłopaka-a to Jota-pokazał na chłopaka stającego koło tego pierwszego.
-Hej miło mi was poznać
-Nam również-Jo chwycił moją prawą rękę i pocałował ją obserwując moją reakcję. Chyba się zaczerwieniłam, bo poczułam, że mam gorące policzki. Czułam się trochę nie komfortowo. Z nerwów ścisnęłam lewą rękę mojego chłopaka. Wyczuł to doskonale.
-My musimy już iść się przygotować na trening. Chodź-pociągnął mnie za sobą do sypialni. Zamknął drzwi a ja opadłam na łóżko-przepraszam cię za niego-westchnął i usiadł koło mnie. Złapał mnie za dłonie i pocałował. Patrzyłam się w jego oczy-wiem, że się denerwowałaś.
-Nie przepraszaj za niego-wyjęłam prawą rękę z jego uścisku i położyłam na jego policzku-przebieraj się-pocałowałam czubek nosa chłopaka. Wykonał moje 'polecenie'. Podszedł do szafy i wyciągnął z niej szare dresy i czarną koszulkę. Z ubraniami w ręku poszedł do łazienki. Wyszedł z niej po pięciu minutach. Nadal siedziałam na łóżku. Neymar kucnął przede mną i oparł się dłońmi o moje kolana.
-Nasza plaża aktualna?-zapytał
-Tak ale spokojnie wiem, że chcesz spędzić z nimi czas więc możemy to przełożyć.
-Naprawdę? Zrobisz to dla mnie?
-Rozumiem, że chcesz spędzić z nimi czas.
-Kocham cię-pocałował mnie.
-Zbierajmy się już, co?
-Tak-poszedł jeszcze po torbę i wyszliśmy z domu, żegnając się ze wszystkimi. Dziwnie się czułam przytulając brata Neya, byłam pewna, że jego dłoń leżała za nisko na moich plecach ale starałam się o tym nie myśleć.
Droga na  Ciutat Esportiva Joan Gamper nie zajęła długo. Niedaleko samochodu Neya zaparkował Luis. Zobaczył nas i podszedł.
-Hej Ney-podał rękę i przywitał się z moim chłopakiem-Tessa przemyślałaś to?
-Tak przemyślała-odpowiedział za mnie Neymar
-I co?
-Zgadzam się.
-Tak! W takim razie witam na pokładzie-zaśmiał się-możesz zostać po treningu? Omówimy wszystko.
-Tak mogę.
-Okej a teraz idźcie się przebrać do szatni, bo się spóźnicie-oboje uśmiechnęliśmy się do trenera i poszliśmy przed siebie-a i Ney pokarz Tess gdzie jest damska szatnia!-krzyknął na nami a Ney odpowiedział mu głośnym 'Okej'. Tak jak Luis powiedział tak Ju zrobił. Zaprowadził mnie do szatni dla kobiet. Nie znajdowała się daleko od przebieralni chłopaków. Zostałam sama. Przebrałam się w strój i mocno zasznurowałam swoje korki. Związałam włosy w luźnego kucyka. Przejrzałam się w lustrze i muszę stwierdzić, że pasuje do mnie bordowo-granatowa koszulka z imieniem mojego chłopaka. Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę!-w wejściu zobaczyłam nikogo innego jak Neymara. Oparł się o futrynę drzwi i na jego twarzy zawitał szeroki uśmiech. Podeszłam do niego. Oparłam ręce na jego torsie, stanęłam na palcach i pocałowałam go.
-Ej gołąbeczki!
-Czego chcesz Gerard?-warknął na niego Ney.
-Trening!-odpowiedział słodkim głosem. Podniósł rękę na której powinien znajdować się zegarek i puknął dwa razy w nadgarstek. Oznaczało to tylko jedno. Musimy się zbierać.
-Już idziemy-powiedziałam spokojnie do piłkarza Barcelony. Geri zostawił nas samych a my chwilę potem poszliśmy w jego ślady i poszliśmy w stronę murawy. Gdy już tam dotarliśmy cały skład zaczął gwizdać i posyłać mi buziaki. Neymarowi się to nie spodobało. Czułam jak jego dłoń ściska bardziej moją.
-Neymar spokojnie-szepnęłam tak, żeby tylko on to usłyszał.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też-dałam mu całusa w policzek i podeszłam do trenera, który stał na drugim końcu boiska.
-Ma pan dla mnie jakieś zadanie?
-Mam do ciebie pytanie.
-Słucham.
-Jakie umiesz języki?
-Hiszpański, Polski, Angielski, Portugalski, Włoski i trochę Niemiecki oraz Rosyjski-wyliczyłam po kolei a oczy trenera z kolejnym moim słowem stawały się coraz większe. Chyba był zaskoczony ale nie tylko on tak reagował. Portugalski umiałam ze względu na ojca, Polski na matkę, Hiszpański po prostu kocham i uczę się go od dziecka, Angielski jest międzynarodowym językiem więc też lubiłam go się uczyć. Włoski podłapałam ze względu na Hiszpański a Niemieckiego i Ruskiego uczyłam się w szkołach jako dodatkowe języki. Nauka obcych języków przychodzi do mnie bardzo łatwo z czego się cieszę. W Polsce chodziłam do szkoły językowej i nie ukrywam bardzo mi to pomogło. Było sporo nauki i na początku sobie nie radziłam ale z czasem przyzwyczaiłam się. Leciało bardzo szybko. Skoro mowa o innych krajach może nauczę się Francuskiego? Nie wiem ale zawszę chciałam go umieć chodź nie podoba mi się on wcale.
-Wow. Y...trochę dużo, nie mieszają ci się one?
-Na początku tak było ale teraz już wcale-zaśmiałam się
-W takim razie mam dla ciebie do przetłumaczenia wywiad na naszą stronkę.
-Okej a na jaki język?
-Z Hiszpańskiego na Angielski.
-Dobra, nie ma sprawy-uśmiechnęłam się szeroko do niego
-Chodź dam ci te papiery-poszliśmy do gabinetu i dostałam obiecane kartki. Było trochę tego ale to nic ja dam radę. Wróciliśmy do piłkarzy. Trener zawołał do siebie wszystkich. Powiedział parę zdań i kazał nam zrobić pięć kółek na rozgrzewkę. Na początku biegłam sama ale po chwili podbiegł do mnie Leo i Dani. Pogadaliśmy trochę a chłopaki chcieli się ścigać, nie zgodziłam się. Pobiegli szybciej a mnie zostawili z tyłu. Nie chciałam na początku się przemęczyć. Biegłam w skupieniu. Nagle poczułam czyjeś ręce na tali.
-Hej piękna, czemu na mnie nie zaczekałaś?
-Nie chciałam ci przeszkadzać. Rozmawiałeś z chłopakami.
-Ty nigdy nie przeszkadzasz.
-Tak?
-O co ci chodzi?
-O nic...przepraszam-powiedziałam smutno i zwolniłam trochę. Teraz szłam.
-Ej co jest?
-Nic na prawdę-lekko się zaśmiałam. Było mi trochę smutno, że Ney przełożył nasze spotkanie na plaży. Mimo tego rozumiem go, to, że dawno nie widział znajomych i tęskni za nimi ale mógł zabrać ich razem a tym czasem olał to, że wcześniej miał spędzić czas ze mną.
-Dobra nie chcesz nie mów ale nie ściemniaj, że nic się nie stało-pobiegł dalej zostawiając mnie samą. Resztę okrążeń przebiegłam w towarzystwie Daniego Alvesa. Myliłam się co do niego. Jest naprawdę spoko i fajnie się z nim gada. Przeprosił mnie nawet za to co powiedział w restauracji. Miło mi się z nim rozmawiało a kiedy Neymar koło nas przebiegał dziwnie się na niego patrzył. Nasz biegł dobiegł końca. Nie zmęczyłam się nawet, jestem przyzwyczajona do biegania. W Polsce, w szkole byłam najlepszą dziewczyną z wf-u. Chłopaki błagali mnie żebym zagrała z nimi w piłkę a ja się godziłam. Lepiej dogadywałam się z chłopcami niż z dziewczynami. Miałam jedną wierną koleżankę a reszta to osobniki płci męskiej. Moją najlepszą przyjaciółką była Sara. Chodziłyśmy razem do klasy i po prostu kochałam ją. Byłyśmy blisko ale mój wyjazd tutaj trochę to zepsuł. Nie rozmawiamy jak kiedyś ale mamy kontakt.
-Tessa ćwiczysz z chłopakami?
-Nie chyba nie, zacznę tłumaczyć tekst.
-No dobrze-zgodził się na moją propozycję-chłopaki gramy mecz. Podzielcie się na dwie drużyny i zaczynajcie-tak jak powiedział tak wszyscy uczynili. Zabrałam teczkę w logiem FC Barcelony i usiadłam na końcu boiska, tak żeby nikomu nie przeszkadzać i przede wszystkim nie dostać piłką w głowę. Piłkarze podzielili się na dwie grupy i zaczęli rozgrywkę.
Moje plecy grzało przyjemnie słońce. Kocham tą żółtą świecącą kulkę na niebie. W Polsce niestety nie grzeje tak mocno. Lubiłam siedzieć całymi dniami na słońcu jednak nie widać tego po kolorze mojej skóry, niestety...

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Oto i rozdział 18 :)
Podoba się? Pisze w komach swoje opinie :)
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze, które znalazły się pod ostatnim rozdziałem, bardzo mnie zmotywowały do napisania tej części i nie usunięcia bloga :)

Do następnego!

KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ

czwartek, 26 marca 2015

Rozdział 17

Do 'imprezy' zostały dwie godziny a umówiłam się z Ju, że przyjedzie po mnie pół godziny wcześniej więc mam tylko półtora godziny. Nie będę nic jadła, bo mam jechać na grilla więc to bez sensu.
Weszłam do domu i pędem pobiegłam do szafy. Kompletnie nie wiedziałam co mam ubrać. Chwila...pomyślmy...to ma być tylko a może aż grill z nowo - dla mnie - poznanymi ludźmi więc wypadałoby ładnie się ubrać ale z drugiej strony będą tam tony mięsa i podwórko. Nie wiem sama. Może założę jakąś luźną ale dosyć elegancką sukienkę? A może bluzkę i spodnie... Wiem, wiem jestem nie zdecydowana jak tak dalej pójdzie to nie odejdę od szafy. Dobra mniejsza z tym zakładam sukienkę! Teraz tylko jaką? Dobra, wiem! Wyjęłam z szafy dosyć luźną białą sukienkę na ramiączka, do tego ciemnozieloną kurtkę, w której zawsze podwijam rękawy do trzy czwarte. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Wytarłam ciało i wyprostowałam swoje blond włosy, zostawiłam je rozpuszczone. Teraz czas na lekki makijaż i jestem prawie gotowa. Wyjęłam swoje pudełeczko na biżuterie i wybrałam z niego dwie duże bransoletki, które założyłam na dwie ręce i trzy mniejsze, które wylądowały po lewej stronie. Muszę przyznać, że podobało mi się. Jeszcze tylko buty. Postawiłam na płaskie, wiązane za kostkę buty. Przejrzałam się u lustrze i nie jest źle, w tęcz odwrotnie, bardzo mi się podoba. W tym samym czasie usłyszałam dzwonek do drzwi. To pewnie Junior. Poszłam mu otworzyć i nie myliłam się to był on. Przywitał mnie słodkim pocałunkiem w usta.
-Hej, wejdziesz czy musimy już iść?
-Może lepiej już się zbierajmy.
-Jasne tylko polecę po torebkę-jak na złość zapomniałam o niej. Szybko wybrałam małą czarną torebkę na złotym łańcuszku. W pośpiechu włożyłam do niej telefon i portfel. Czym prędzej pobiegłam do Neymara, który czekał przed drzwiami. Zamknęłam dom kluczami, które także wylądowały w mojej czarnej torebce. Tradycyjnie mój kochany dżentelmen otworzył mi drzwi od Audi. Podziękowałam mu buziakiem w policzek. Usiadłam a Neymar chwilę potem zajął miejsce kierowcy.
-Ślicznie wyglądasz-posłał mi miły uśmiech
-Dziękuję ty także-nie powiem trochę się zaczerwieniłam. Neymar ubrany był w czarne spodnie lekko spuszczone w kroku, tego samego koloru bluzkę, i szarą bluzę. Wszystko dopełniał czarny full-cap z jego imieniem i czarnoszare air maxy. Wyglądał normalnie ale w tej normalności było coś nienormalnego. Tak wiem masło maślane ale taka była prawda. Inaczej tego nie widziałam. Przez całą drogę do domu Alvesa się śmialiśmy i nawet zapomniałam o tym wszystkim, o tym, że jeszcze dwie godziny temu strasznie bałam się tego spotkania. Teraz wiem, że nie ma czego, bo jestem przy ukochanym a przy nim nie muszę się bać niczego.
Neymar zaparkował samochód nieopodal domu Brazylijczyka. Ju zadzwonił domofonem i powiedział, że to my. Dani od razu wpuścił nas na swoją posesję. Weszliśmy do domu nawet nie pukając. Przeszliśmy przez ogromy salon. Będąc już na tarasie dostrzegłam właściciela domu. Stał bez koszulki w dżinsach podwiniętych do kolan. Podeszliśmy razem z Neymarem i przywitaliśmy się. Pozostałe towarzystwo siedziało nieco dalej od grilla pod drzewem. Neymar chyba wyczuł, że obawiam się tam podejść. Złapał mnie za rękę i pocałował w czoło. Wolnym krokiem podeszliśmy do grupki - dość dużej - ludzi. Ich wzrok z kierował się w naszą stronę a dokładniej na mnie. Trochę się speszyłam, bo spuściłam głowę na dół.
-Chciałbym przedstawić wam Tess, moją dziewczynę-zaczął przedstawić mi każdego po kolei, tłumacząc kto to. Ludzi było tyle, że zapamiętałam może niecałą połowę. Od razu złapałam kontakt z partnerką Leo - Antonellą Roccuzzo. Ta kobieta jest wręcz cudowna. Nie raz słyszałam o niej dziwne plotki ale teraz wiem, że były one fałszywe. Zresztą ja nawet w nie, nie wierzyłam. Anto jest wspaniała, miła, mądra i śliczna. Nie unosi się dumą jak niektóre dziewczyny piłkarzy. Gust do ubierania i malowania ma cudowny. Miała na sobie czarną bluzę i tego samego koloru obcisłą spódniczkę nad kolano. Wyglądała jednym słowem bosko. Nie dziwię się dlaczego Leo się w niej zakochał. Dobry kontakt złapałem też z Shakirą. Pewnie wiecie kto to i nie trzeba wam jej przedstawić. Podobnie jak wybranka Messiego, Shakira była miłą, mądrą, zabawną i piękną kobietą. Jednak to z nimi złapałam najlepszy kontakt i to z nimi przesiedziałam całe spotkanie. Z nimi i oczywiście z moim kochanym, który cały czas mnie pilnował a gdy podchodził do mnie piłkarz i prosił żebym z nim zatańczyła myślałam, że Ney wypali im oczami dziurę w ciele. Kiedy wracałam do z powrotem do mojego chłopaka dawał mi całusa, to w policzek, usta albo w czoło. Okazywał mi tyle miłości. Po raz kolejny zostałam poproszona do tańca przez Luisa Suáreza. Wstałam i odeszłam z nim na 'parkiet'. Na szczęście muzyka była szybka i nie musiałam się obawiać niepotrzebnego zbliżenia do niego. Piosenka się skończyła a ja wróciłam do mojego chłopaka, który siedział razem z Rafinhą. Chciałam usiąść koło Neymara ale ten złapał mnie za talie i przyciągną, że siedziałam na jego kolanach. Mocno oplótł mnie ramionami. Czułam od niego alkohol. Wiem jednak, że nie wypił dużo, bo nie lubi piwa.
-Która godzina?-spytałam chłopaków, który żywo o czymś dyskutowali. Nie wiem o czym, bo ich nie słuchałam. Neymar spojrzał na zegarek i odpowiedział mi na pytanie.
-20:12. Zbieramy się już kochanie?-spytał i pocałował mnie w skroń
-Jasne, jeśli chcesz to możemy iść. Muszę jeszcze z tobą porozmawiać.
-Oho...szykuję się ochrzan-zażartował Rafinha
-Nie prawda-odpowiedziałam mu
-Dobrze w takim razie chodźmy-wstałam z kolan. Neymar pożegnał się z kumplem. Podeszliśmy do każdego po kolei i dziękując za wspaniale spędzony czas żegnaliśmy się. Tradycyjnie otworzył mi drzwi od samochodu i niedługo potem sam siedział na miejscu kierowcy.
-Neymar nie jestem pewna czy dobrze robisz?
-Nie rozumiem.
-Piłeś
-Tylko trzy piwa. Spokojnie będę jechał w skupieniu
-Może lepiej nie prowadź
-Przestań nic się nie stanie
-Może jednak ja poprowadzę-zaproponowałam. Spotkałam się z dziwnym wzrokiem.
-Masz prawo jazdy?-chyba był ty zdziwiony ale czemu nie wiem. Przecież kobiety w tych czasach są boskimi kierowcami a na pewno ja.
-Tak mam
-Wiesz co może masz rację. Nie chce spowodować wypadku-powiedział i wyszedł z auta. Zamieniliśmy się miejscami-tylko proszę cię jedź ostrożnie
-Spokojnie ja nie piłam-powiedziałam i odpaliłam samochód. Jechało się na prawdę cudownie. Nie dziwię się, bo kosztował pewnie fortunę. Czułam się jakby latał.
Dwadzieścia minut później parkowałam samochód przed swoim domem. Wysiadłam z auta i razem z Ju kierowaliśmy się w stronę salonu. Musiałam mu powiedzieć o propozycji jaką dostałam od trenera. Kompletnie nie wiedziałam jaką mam podjąć decyzję i mam nadzieję, że Neymar pomoże mi w wyborze. Ney usiadł pierwszy a gdy ja chciałam zająć miejsce koło niego on złapał mnie za talie i tak samo jak w ogrodzie u Daniela posadził mnie na kolanach. Nie sprzeciwiłam się.
-Neymar-zaczęłam poważnie
-Tak kochanie-powiedział i pocałował mnie namiętnie. Kompletnie wybił mnie z rytmu. Całowaliśmy się dłuższą chwile-Neymar...
-Słucham-powiedział i ponownie chciał mnie pocałować ale odsunęłam się od niego.
-Muszę ci coś powiedzieć
-Co takiego?
-Dostałam propozycję nowej pracy
-Co? Jakiej pracy? Gdzie?-podniósł lekko głos
-Spokojnie-położyłam dłoń na jego policzku i przejechałam po nim kciukiem-nadal będę pracować na Camp Nou tylko jeżeli się zgodzę na tą propozycję to na innym stanowisku-dokończyłam spokojnie
-Jakim stanowisku?
-Okej. Zacznę od początku tylko proszę nie przerywaj mi-poprosiłam a on przytaknął więc kontynuowałam-dzisiaj na treningu dużo rozmawiałam z waszym trenerem i jak byliście w szatni to podszedł do mnie i zaproponował mi nową pracę u jego boku.
-Czyli?
-Chciał żebym została jego asystentką
-To wspaniale! Będziemy jeszcze bliżej siebie! Ale chwila...nie cieszysz się?
-Cieszę ale nie wiem jaką mam podjąć decyzję, bo z jednej strony bardzo bym chciała ale z drugiej boję się, że sobie nie poradzę.
-Ty sobie nie poradzisz?
-Tak ja sobie nie poradzę, bo nie wiem czy mam wiadomości potrzebne do tej pracy.
-Pomogę ci
-Jak?
-Przepytam cię z naszej historii, sprawdzę czy znasz wszystkie pojęcia i co tam jeszcze wpadnie mi do głowy.
-Dobra w takim razie zaczynajmy od razu-zeszłam z jego kolan i usiadłam po turecku na kanapie. Neymar zrobił to samo i tak się zaczęły moje przygotowania do nowej pracy. Ja wiem, że asystenta to nie jakaś wymagająca praca ale i tak wolałam się sprawdzić a skoro Neymar mi to sam zaproponował to się zgodziłam. Przynajmniej będę miała pewność, że się nadaje albo nie. Junior pytał mnie o dosłownie wszystko... Zaczynając od tego kto i gdzie założył klub. Odpowiedzi były jasne - Joan Gamper, 29 listopada 1899, Barcelona, Hiszpania. Poprosił żebym opisała herb więc tak zrobiłam - tarcza klubu posiada kształt dzbana. Jest to tarcza trójdzielna, gdzie dwa górne pola przedstawiają krzyż świętego Jerzego i barwy Katalonii, nawiązuje to do godła Barcelony, w polu dolnym jest piłka na tle czterech granatowych i trzech bordowych pasów, które są barwami klubowymi. Pola górne od dolnego oddziela żółty pas, na którym widnieją inicjały klubu – FCB - prościzna. Kolejne pytanie dotyczyło stroi. Spytał od którego sezonu po raz pierwszy pojawia się logo na koszulkach - odpowiedziałam krótko: 2006/2007. Nie obyło się też bez pytania o hymn - Cant del Barça (pl. Pieśń Barcy) powstał 27 listopada 1974. Muzykę skomponował Manuel Valls Gorina, słowa napisali Jaume Picas i Josep Maria Espinàs i Massip - było także mnóstwo innych pytań ale nie będę was nimi zanudzała. Moje 'przesłuchanie' trwało aż trzy godziny. Nie widziałam końca pytań...
-Tessa ja mam już dość. Wiesz wszystko na temat klubu. Ta praca jest dla ciebie stworzona-położył głowę na moje uda.
-Czyli mam przyjąć tą propozycję?-zaczęłam się bawić włosami Neymara.
-Tak!
-Dobrze zgadzam się-powiedziałam i nachyliłam się nad twarzą chłopaka. Chciałam się z nim podroczyć i specjalnie go nie całowałam tylko trzymałam głowę kilka milimetrów nad nim.
-Pocałujesz mnie w końcu?-zapytał już chyba trochę zły. Zaśmiałam się i zrobiłam to o co mnie poprosił. Pocałunek był fantastyczny ale dosyć krótki...

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Taki nijaki ten rozdział ale nic innego nie przychodziło mi do głowy. Chciałam coś popsuć między nimi ale nie mam serca :D Może w kolejnych rozdziałach się coś popsuję... ale nie wiem :D
Chciałabym Was wszystkich poprosić abyście napisali komentarz (nawet z anonima) co sądzicie o blogu, bo nie widzę sensu pisania go dalej skoro komentuje kilka osób, którym bardzo, bardzo dziękuję <3

Do następnego! :)

KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ

niedziela, 22 marca 2015

Rozdział 16

*Neymar* W okolicach dziewiątej obudziła mnie Rafaela. Nie chętnie wstałem, poszedłem do łazienki. Moja kąpiel trwała trzydzieści minut. Lubiłem tak od czasu do czasu poleżeć w wannie wypełnionej ciepłą wodzą. Jednak kiedy robiła się zimna uciekałem z niej. Tak było i tym razem. Woda pachnąca moim żelem do ciała zrobiła się zimna a ja od razu z niej wyszedłem. Wytarłem ciało ręcznikiem, podszedłem do lustra i wyjąłem kubeczek, szczoteczkę do zębów i miętową pastę. Nalałem ciepłej  wody do pojemniczka, na zieloną szczoteczkę wycisnąłem pastę i zacząłem dokładne szczotkowanie swoich kłów. Porządnie je wyszczotkowałem i wypłukałem zęby specjalnym płynem, który sprawił mi przyjemny smak świeżości. Ułożyłem włosy, wcześniej trochę je prostując prostownicą i w ręczniku, który miałem zawiązany nieco wyżej nad biodrami wyszedłem do pokoju po ubrania. Dzisiejszy wybór padł na bordowe spodnie, zwykłą czarną bluzkę, niebieską bluzę, którą i tak pewnie zdejmę bo będzie mi w niej za gorąco i tego samego koloru czapkę z białym napisem 'NEYMAR', która zresztą była wyprodukowana przeze mnie. Było już parę minut przed godziną dziesiątą więc udałem się do kuchni coś zjeść na śniadanie. Okazało się, że Rafa musiała wyjść a ja muszę zrobić sobie sam śniadanie. Nie ucieszyłem się za bardzo, bo ostatnia próba gotowania była nie udana, bardzo. Dziś nie będę się dotykał do niczego co mógłbym spalić więc postawie na kanapki, z resztą bardzo je lubię. Wziąłem dwie butki i składniki potrzebne do przygotowania owego dania. Parę minut później moje śniadanie wylądowało na talerzu. Muszę przyznać mam talent do robienia kanapek, bo tylko one tak na prawdę mi wychodzą. Zjadłem i odłożyłem talerz do zmywarki, spojrzałem na zegarek, który znajdował się na mojej lewej ręce. Przedmiot ukazał godzinę 10:17 więc jeśli chcę dotrzeć na czas do Tess i potem na trening to muszę już wychodzić. Złapałem wczoraj naszykowaną torbę na trening i pobiegłem do mojego Audi. Na szczęście nie było korków i w 10 minut dojechałem do domu mojej dziewczyny. Wysiadłem z samochodu i skierowałem się w stronę drzwi. Zadzwoniłem dzwonkiem i kilka sekund potem stała w nich piękna - moja - dziewczyna.

*Tessa* Miałam w nocy cudowny sen. A mianowicie byłam na wakacjach z Neymarem. Przeżyłam na nich swój pierwszy raz z tym cudownym mężczyzną. Miesiąc później kiedy byliśmy już w domu bolał mnie brzuch i wymiotowałam. Zrobiłam test i okazało się, że byłam w ciąży. Na początku bałam się powiedzieć o tym Neymarowi więc opowiedziałam wszystko jego siostrze. Bardzo mi pomogła i przekonała do rozmowy z chłopakiem. Powiedziałam mu następnego dnia i wiecie co? Ucieszył się. Bardzo. Osiem miesięcy później urodziłam zdrowego chłopca, którego nazwaliśmy Abraham (czyt. Abram). Właśnie wtedy się obudziłam pamiętam tylko, że chłopczyk miał duże czarne oczy i włoski. Podobał mi się ten sen i bardzo się cieszyłam, że mi się przyśnił. Kiedy się obudziłam miałam uśmiech wymalowany na twarzy. Coś czuję, że ten dzień będzie piękny. Jak co ranka sprawdziłam na telefonie instagrama. Polubiłam, z komentowałam wszystkie zdjęcia, które mi się podobały. Wstałam i wybrałam ubrania na dzisiejszy dzień. Wybrałam bluzkę na ramiączka z nadrukiem flagi Stanów Zjednoczonych, białe spodenki z czarnym paskiem, złoto różowe okulary przeciw słoneczne oraz białe sandałki. Z ubraniami w ręku poszłam do łazienki. Umyłam ciało porzeczkowym płynem do kąpieli i włosy truskawkowym szamponem. Wytarłam się ręcznikiem i wysuszyłam włosy, wyprostowałam i zostawiłam je rozpuszczone. Umyłam zęby i założyłam wcześniej przyszykowane ubrania, zrobiłam lekki makijaż. Weszłam do pokoju i przejrzałam się w lustrze. Zrobiłam sobie zdjęcie i wstawiłam na instagrama z dopiskiem 'Kocham Ich tak bardzo, bo wiem, że będą ze mną na zawsze' z myślą o Neymarze, Rafaeli, Leo, Marcu i Danim. Dzięki tym trzem ostatnim dostałam nową pracę a Neyowi i Rafie za to, że po prostu są. Tradycyjnie dostałam mnóstwo polubień i miłych jak i tych negatywnych komentarzy. Tym drugim rodzajem nie przejmowałam się. Weszłam do kuchni i wypiłam swój ulubiony wiśniowy jogurt. Nie byłam zbytnio głodna więc tyle mi starczy. Na wszelki wypadek schowałam jeszcze jeden do mojej torebki, którą zabieram do nowej pracy. Specjalnie nie mówiłam nic mojemu chłopakowi, bo chciałam zrobić mu niespodziankę. Mam nadzieję, że mu się spodoba, że będę pracowała tak blisko niego. Pracę zaczynam tak jak on i kończę tak samo. Chłopaki mają teraz godzinę dłuższy trening przed ostatnim meczu jaki rozegrają przed wakacjami. Odbędzie się dokładnie za dwa tygodnie. Będą grali z Realem Madryt. Po wygranym bądź przegranym meczu zaczną wakacje. Neymar pewnie wyjedzie do Brazylii do rodziny. Swoją drogą ja muszę pojechać do Polski załatwić parę spraw ale na razie nie żyjmy z wyprzedzeniem.
Kilkanaście minut później po moim domu rozbiegł się dzwonek do drzwi. Czym prędzej pobiegłam do wejścia.
-Hej. Pięknie wyglądasz-przywitał się ze mną buziakiem w policzek
-Hej ty też wyglądasz niczego sobie
-Musimy się śpieszyć, bo nie zdążymy.
-Jasne, poczekaj chwilkę-pobiegłam szybko po torebkę i wróciłam do mojego chłopaka.
Otworzył mi drzwi od samochodu a sam zajął miejsce za kierownicą. Na Camp Nou dojechaliśmy w przeciągu dwudziestu minut co oznaczyło, że mamy jeszcze parę minut. Neymar zaparkował samochód na parkingu. Wyszłam tak samo Ney a koło nas pojawił się Leo. Przywitaliśmy się wszyscy razem.
-Gotowa?-zapytał mnie Leo
-Na co gotowa?-spytał zdezorientowany Neymar
-Nie powiedziałaś mu?
-Jakoś nie było kiedy.
-Czego mi nie powiedziałaś i na co nie było czasu?-biedny nadal nie wiedział o co chodzi.
-Tessa będzie pracować w naszej restauracji-wyjaśnił mu Messi a ja tylko się do niego uśmiechnęłam.
-Będziesz tu pracować? Od kiedy?
-Od teraz-powiedziałam krótko
-Zaczyna o jedenastej-powiedział Leo
-I mi nie powiedziałaś?
-Przepraszam ale chciałam żebyś miał niespodziankę
-Udało ci się-powiedział i przytulił mnie
-Dobra gołąbeczki idziemy, bo nie zdążymy i będziemy robić karne kółka-Leo nas upomniał i razem ruszyliśmy do wejścia, bo nadal staliśmy na parkingu. Leo powiedział, że musi mnie zaprowadzić do dyrektora, bo chciał mnie wcześniej poznać. Poszliśmy do mężczyzny, który zajmuje się zatrudnianiem osób do restauracji. Przedstawił się a ja uczyniłam to samo. Wytłumaczył mi wszystko co powinnam wiedzieć, wprowadził wiadomości. Mogłam ubierać się jak chce. Nie musiałam nosić jakiegoś beznadziejnego fartuszka jak w poprzedniej pracy. Cieszyłam się z tego powodu. Sam Vil, bo tak nazywał się mój nowy szef był bardzo pozytywną osobą, co było widać na pierwszy rzut oka. Na szczęście nie był takim bucem jak tamten. Mam na myśli starego szefa. Powiedział, żebym mówiła po imieniu i traktowała go jako wujka. Spodobało mi się to, bo jak by nie było teraz należałam do 'rodziny' FC Barcelony a tu każdy, no dobra prawie każdy mówi do siebie po imieniu. Leo cały czas stał za mną i dotrzymywał mi towarzystwa. Vil zamienił z nim dwa zdania i całkowicie zajął się moją osobą. Szczerze myślałam, że ta rozmowa będzie bardziej dojrzała a my powiedzieliśmy coś i się śmialiśmy. Bardzo polubiłam tego faceta. Mógłby być moim tatą. Vil zaproponował żebym dziś tylko zapoznała się z osobami, z którymi pracuję i ogarnęła co i jak się robi w restauracji. Cała rozmowa trwała tylko pół godziny. Gdy wyszliśmy z gabinetu Leo od razu mnie zaprowadził na moje stanowisko pracy. Powiedział, że jak skończę to mogę wpaść na trening. Dał mi buziaka w policzek i szybko pobiegł na trening, bo jak to powiedział 'dostanie mi się za nie obecność' . Od razu potem wpadła na mnie dziewczyna, jak się okazało także kelnerka. Vil powiedział wszystkim, że dojdę dziś do zespołu. Okazało się, że kelnerka która na mnie wpadła także była z Polski i nazywała się Iga. Złapałam z nią świetny kontakt. To ona mnie oprowadziła i wytłumaczyła co i jak mam robić.
Tak mięły mi trzy godziny. Po dokładnym oprowadzeniu mogłam już iść. Postanowiłam odwiedzić na treningu mojego chłopaka i zobaczyć jak się porusza na murawie, bo jeszcze nigdy tego nie widziałam, no może wtedy jak się z nim godziłam ale to się nie liczy, bo wtedy kopał piłkę gdzie popadnie. Szłam dość długim korytarzem ale gdy zobaczyłam jasne światło na jego końcu przyśpieszyłam. Byłam coraz bliżej wyjścia gdy ktoś na mnie wpadł. Upadłam z hukiem na swoje 'cztery litery'. Nie powiem trochę bolało. Podniosłam głowę w dopiero teraz zobaczyłam kto to - Neymar.
-Kochanie nic ci nie jest?-spytał troskliwie podając mi rękę. Złapałam ją a on pomógł mi wstać.
-Wszystko okej. Gdzie się tak śpieszysz?
-Do ciebie
-Do mnie ale po co?
-Chciałem zobaczyć jak sobie razisz. Trener mi pozwolił a ty co tu robisz?
-Chciałam zobaczyć jak trenujesz
-A twoja praca? Leo mówił, że kończysz o 15 tak jak my trening
-No tam ale Vil...-nie pozwolił mi dokończyć
-Vil? Jesteś już z nim na 'ty'?-spytał zdziwiony
-Tak a co w tym dziwnego?
-Jesteś chyba pierwszą osobą której tak szybko pozwolił mówić po imieniu, nawet mi pozwolił po dwóch tygodniach dopiero.
-No widzisz ja mam w sobie to coś-zaśmiałam się
-Wiem-powiedział i przytulił się do mnie. Objął mnie ramieniem-idziemy?
-Tak jasne. Chcę cię zobaczyć w akcji-zaśmiałam się i mocniej wtuliłam w piłkarza. Neymar zabrał ze mnie rękę aby później spleść razem nasze dłonie. W taki sposób poszliśmy do Luisa Enrique, trenera FC Barcelony. Neymar chciał mnie mu przedstawić. Trochę się stresowałam.
-Czemu widzę cię w obecności takiej pięknej damy a nie na boisku razem z tymi małpami, którzy są najlepszymi piłkarzami na świecie?-spytał się Luis a ja się cicho zaśmiałam. Chyba to zauważył, bo także się zaśmiał.
-Bardzo śmieszne. Chciałbym ci przedstawić mój skarb. Luis to Tessa. Tessa to Luis Enrique nasz trener.
-Bardzo miło mi pana poznać-uśmiechnęłam się do niego
-Mi także-odwzajemnił gest-wracaj do chłopaków i zagramy mecz-zwrócił się do mojego chłopaka-a ty możesz iść na trybuny albo zostać i porozmawiać tutaj ze mną-zaśmiał się
-Dziękuję zostanę z Panem-zaśmiałam się lekko
-Będzie mi bardzo miło
-Trenerze tylko niech mi trener jej nie ukradnie-Neymar pocałował mnie w czoło i pobiegł do reszty piłkarzy.
-Kocha cię-powiedział trener nawet nie patrząc w moją stronę. Nic nie odpowiedziałam tylko uśmiechnęłam się pod nosem. Kilkanaście minut później bolały mnie nogi więc usiadłam na trawę. Nie wiem czy dobrze zrobiłam, bo miałam białe spodenki. Dziwnie się czułam, bo co chwilę zerkał na mnie jakiś piłkarz a gdy ja się spojrzałam na któregoś z nich i to zauważył, to uśmiechali się do mnie. Nie mówię tutaj o czwórce piłkarzy. Pewnie się domyślacie o kogo mi chodzi - Neymar, Leo, Daniel, Marc - tak to właśnie ich miałam na myśli. Z wszystkich piłkarzy tylko ten pierwszy się do mnie uśmiechał i nie czułam dziwnego uczucia.
Godzinę później trening chłopaków się zakończył a ja wstałam z murawy. Przez cały czas rozmawiałam z Luisem, wydaje się na prawdę spoko. Neymar podszedł do mnie i pocałował czule, niestety nie na długo. Usłyszeliśmy chrząknięcie ze strony piłkarzy. Lekko odsunęłam się od napastnika i stanęłam po jego prawej stronie. Neymar widząc moje zachowanie złapał mnie za dłoń i splótł nasze palce.
-Chłopaki chciałbym wam przedstawić moją dziewczynę. To jest Tessa a to piłkarze Barcelony, których nie trzeba ci przedstawić, bo doskonale ich znasz-wszyscy się zaśmiali, włącznie ze mną.
-No no w końcu jakaś dziewczyna, która interesuje się piłką-powiedział Xavi.
-Ty interesujesz się piłką?-zapytał zdziwiony Ivan
-Tak! Kocham piłkę i was...to znaczy wasz klub...-nie mogłam ułożyć normalnego zdania.
-I jeszcze powiedz, że wiesz co to spalony-zażartował Pedro
-Oczywiście, że wiem-chyba ich zaskoczyłam, bo wszyscy otworzyli buzie w kształcie litery 'O'
-Taka piękna a uwielbia piłkę. No kto by się spodziewał-ponownie głos zabrał Ivan
-Masz racje jest bardzo piękna i pewnie mądra, bo w końcu kocha nasz klub-powiedział Jordi. Widziałam jak Ney zabija ich wzrokiem za te komplementy skierowane w moją stronę
-Idziemy się przebrać?-spytał Neymar
-Lecimy!-krzyknął Dani i pobiegł do szatni a za nimi reszta zawodników z Leo na czele. Oczywiście my też biegliśmy ale na samym końcu trzymając się za ręce.
-Zaczekaj tutaj na mnie-mówi po czym mnie całuje. Wszedł do szatni kiedy się od siebie odrywamy. Czekam cierpliwie pod szatnią piłkarzy, kiedy zaczepia mnie trener.
-Tess chciałbym z tobą porozmawiać
-Słucham. Coś się stało?-pytam zaskoczona jego powagą. Może przeszkadzała mu moja obecność na treningu a teraz jak jestem sama chce mi o tym powiedzieć.
-Słyszałem twoją rozmowę z chłopakami-chyba widzi po mojej minie, że nie wiem o co mu chodzi-chodzi mi o to, że mówiłaś, że interesujesz się piłką
-Tak to prawda.
-Znasz się bardzo dobrze na tym?
-Może nie tak jak profesjonalista, jak pan ale jak na dziewiętnastoletnią dziewczynę myślę, że dość dobrze
-W takim razie mam dla ciebie propozycję
-Propozycję?
-Potrzebna mi asystentka i myślę, że ty się świetnie do tego nadasz
-Ja?
-Tak. Mówisz, że znasz się na piłce nożnej, jesteś fanką Barcelony, jesteś młoda i do tego miła-wyliczał
-Ale ja dopiero dziś zaczęłam pracę w waszej klubowej knajpce.
-Wiem i rozmawiałem już o tym z Vilem nie ma nic przeciwko a zresztą nic jeszcze nie podpisałaś
-Nie wiem...
-Jeśli chodzi o pieniądze płacę dwa razy więcej niż w restauracji.
-Nie chodzi o pieniądze. One są tutaj najmniej ważne
-Proszę zastanów się chociaż-nalegał
-No dobra zastanowię się
-Jeśli się zgodzisz na moją propozycję przyjedz jutro na trening chłopaków i zabierz jakiś strój do ćwiczeń.
-Dobrze ale nic nie obiecuję
-Dziękuję i liczę na to, że twoja decyzja będzie pozytywna-pożegnaliśmy się i zostałam sama. Nie wiem czy mam się zgadzać. Co ja gadam? Granie z tymi ludźmi było moim największym marzeniem a ja głupia nie wiem czy mam się zgodzić na tą propozycję? Nie! Najpierw porozmawiam z Neymarem. O wilku mowa! Neymar w towarzystwie Daniego wyszedł z szatni i oboje podeszli do mnie.
-Kochanie Dani ma pewną propozycję-kolejny? Co oni dziś mają z tymi propozycjami? Umówili się wszyscy?
-Jaką?
-Robię dziś grilla i chciałbym spytać czy nie chcielibyście razem z Neymarem do mnie wpaść-popatrzyłam na '11' i w jego oczach dostrzegłam prośbę żebym się zgodziła.
-Jasne, bardzo chętnie-powiedziałam i oboje się ucieszyli. Udaliśmy się we trójkę na parking. Chłopaki pożegnali się w swoim stylu a mnie pocałował w policzek. Dani poszedł w swoją stronę a ja z moim chłopakiem wsiadłam do samochodu.
-O której ma być ten grill?
-O 18. Nie gniewasz się?
-Za co?
-Nie wiem myślałem, że się nie zgodzisz
-Daj spokój, będziemy się pewnie fajnie bawić
-Z Danim? Mamy to gwarantowane-zaśmiał się a ja zaraz za nim zrobiłam to samo.
-Ile będzie osób?
-Wszyscy z pierwszego składu oraz ich dziewczyny, narzeczone, żony i dzieci.
-Boże...-przestraszyłam się a Junior to chyba wyczuł
-Spokojnie. Nie masz się czym denerwować-zaśmiał się
-Nie mam się czym denerwować? Żartujesz? Nie znam nawet połowy tych osób, może wiesz a może nie ale jestem dosyć nieśmiała.
-Przestań, będę tam ja a przy mnie nie masz się czego obawiać. Wszystkich ci przedstawię i będzie dobrze, zobaczysz-uśmiechną się do mnie pocieszająco
-Ale nie odstąpisz mnie na krok?
-Nigdy-resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Z minuty na minutę coraz bardziej zaczynam się bać tego spotkania. Pożegnałam się z Neymarem czułym pocałunkiem i wyszłam z samochodu. Do 'imprezy' zostały dwie godziny a umówiłam się z Ju, że przyjedzie po mnie pół godziny wcześniej więc mam tylko półtora godziny. Nie będę nic jadła, bo mam jechać na grilla więc to bez sensu. Weszłam do domu i pędem pobiegłam do szafy. Kompletnie nie wiedziałam co mam ubrać...

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Oto i 16 rozdział :)
Podoba się?

Dziś Barcelona gra z Realem i mocno trzymam kciuki za naszych wspaniałych chłopaków. Wierzę, że tym razem wygrają z Realem :) Nie mogę się już doczekać :D

Do następnego :)

KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ

wtorek, 17 marca 2015

Rozdział 15

Stanęłam za ścianą i wsłuchałam się w ich rozmowę. Tak, tak wiem nie ładnie tak podsłuchiwać ale byłam ciekawa co oni sobie powiedzą.

*Neymar* Tessa pobiegła na piętro domu a ja zostałem sam na sam z moją siostrą. Trochę się obawiałem jak zareaguję na wieść o tym, że Tessa dała mi kolejną szansę. Może się ucieszy albo się zdenerwuję i po raz drugi mnie uderzy. Nie wiem.
Zobaczyłem jej postać w drzwiach.
-Rafaela chce ci coś powiedzieć...-przerwała mi
-Nie Ney to ja chce powiedzieć coś tobie.
-Ale...
-Masz przeprosić Tess. Nie wiem i nie obchodzi mnie to jak to zrobisz ale masz to zrobić. Będzie to dla ciebie bardzo trudne, bo nawet nie chciała tu przyjść po swoje perfumy, wysłała mnie, bo nie chce cię widzieć ale wiem, że ona cię kocha a ty kochasz ją i masz to naprawić. Rozumiesz?
-Tak rozumiem cię dokładnie i tak masz rację kocham ją ale nie wiesz o czymś ważnym...-ponownie mi przerwała
-Przeprosisz ją?
-Nie muszę...
-Co?
-Już ją przepraszałem...
-Neymar!
-Wybaczyła mi-powiedziałem prosto z mostu
-Jak to ci wybaczyła?
-Normalnie
-Ale ona dzwoniła żebym przywiozła jej perfumy, bo nie chce...-tym razem to ja jej przerwałem
-Bo nie chce mnie widzieć?
-Tak
-Raf nie denerwuj się ale to była ściema. Ona była tutaj ze mną gdy do ciebie dzwoniła. Wymyśliła to żebyś przyjechała i porozmawiała ze mną.
-Aha.
-Nie gniewaj się już na mnie i na Tess za to też nie-rozłożyłem ręce tak żeby siostra mnie przytuliła. Uczyniła to...
-Ooo jak słodko-usłyszałem głos Tessy, która właśnie weszła do salonu.
-Choć-powiedziałem i wystawiłem do niej rękę na znak by podeszła i przytuliła się do nas. Także to zrobiła.

*Tessa*
Nasze przytulanie trwało dobre parę minut.
Wszyscy zasiedliśmy na kanapie i Rafa zaczęła swoje przesłuchanie. Wypytywała nas o wszystko, dosłownie. Pytania trwały aż dwie godziny. Nie wiem skąd ona brała to wszystko. Neymar wspominał mi kiedyś, że jest ciekawska ale nie sądziłam, że aż tak bardzo. W różnych wywiadach jakie z nią widziałam odpowiadała długo i wiedziałem, że lubi mówić, dużo.
-Wiecie ja już może będę się zbierać-powiedziałam po ponad dwugodzinnym ''przesłuchaniu'' Rafaeli.
-W takim razie odwiozę cię do domu-zaproponował Neymar
-Nie dziękuję ale muszę jeszcze wpaść w jedno miejsce, przejdę się.
-Na pewno?
-Tak na pewno-pożegnałam się z moim chłopakiem i jego siostrą. Wyszłam z domu. Musiałam iść do domu Leo. Wcześniej napisał mi sms z adresem i chciał żebym do niego wpadła. Niestety Messi mieszka w innej dzielnicy i po krótkim spaceru byłam zmuszona zamówić taksówkę. Wyjęłam telefon i wybrałam numer. Niecałe 10 minut później taxi stała przede mną. Wsiadłam i podałam adres do którego chcę się dostać. Jazda trwała mniej niż godzinę. Na trasie był korek przez wypadek. W normalnym przypadku dojechaliśmy w niecałe 30 minut.
Zapłaciłem i wysiadłam z samochodu. Zadzwoniłam domofonem, który odebrał pan domu. Wpuścił mnie na posesję, podeszłam do drzwi, w których stał już Leo. Wpuścił mnie do środka kierując do salonu. Znajdowała się już tam Antonella w raz z Thiago na kolanach.
-Dzień dobry-przywitałam się z partnerką '10' Barcelony.
-Hej, proszę siadaj.-poklepała miejsce koło siebie na znak żebym usiadła. Uśmiechnęłam się i siadłam na miejscu wskazanym przez Anto-Antonella ale dla przyjaciół Anto-podała mi rękę.
-Tessa-przedstawiłam się.
-Tessa-odezwał się Leo, który zajął miejsce na przeciwko nas-razem z chłopakami znaleźliśmy ci nową pracę.
-Co? Tak szybko?
-Tak w nowej pracy też będziesz kelnerką tylko z małą różnicą.
-Jaką?
-Będziesz pracowała 4 godziny za dwa razy większą stawkę-zaśmiał się a mi ulżyło
-Gdzie ty znalazłeś taką pracę?-zapytałam, bo bardzo mnie to dziwiło. Będę pracowała dwa razy mniej za dwa razy większe pieniądze? To niemożliwe...
-Na Camp Nou. Szukamy kelnerki do restauracji na terenie stadionu. Będziesz także dostawała różne zniżki na mecze i akcje jakie będziemy organizować na terenie Camp Nou.
-To fantastycznie!-ucieszyłam się-a jakie są godziny pracy?
-Pracujesz od godziny jedenastej do piętnastej.
-Od jutra?
-Od jutra.
-Nawet nie wiesz jak ci, wam dziękuję.
-Nie masz za co dziękować w końcu po przez nas.
-A jak tam z Neymarem?-zapytała Anto
-Dobrze. Pogodziliśmy się i znów jesteśmy razem
-To fantastycznie!-ucieszyła się partnerka Messiego
-Też się cieszę. Dobra ja lecę nie będę wam przeszkadzać. Do jutra-pożegnałam się z Leo, Anto i małym Messim. Kolejny raz zamówiłam taksówkę, w której pojechałam pod sam dom. Zapłaciłam młodemu kierowcy, który był w mniej więcej moim wieku. Dowiedziałam się, że miał na imię Mateo. Przyjemnie mi się z nim rozmawiało a gdy zapytał czy możemy się wymienić numerami telefonu od razu się zgodziłam. Nie wiem dla czego, bo zwykle nie daje numeru niedawno poznanym ludziom a co dopiero chłopakom. Coś mnie jednak podkusiło.
Weszłam do domu i poszłam do kuchni w celu przygotowania czegoś do jedzenia. Pół godziny później zmywałam brudny talerz. Weszłam do salonu i wzięłam tradycyjnie laptopa.
Nie muszę wam opowiadać co na nim robiłam, bo już pewnie doskonale wiecie. Ciszę w domu przerwał dzwonek mojego telefonu.
-Halo-odebrałam
-Hej kochanie.
-Hej.
-Chciałbym się zapytać czy pójdziesz ze mną jutro na trening?
-A o której?
-Na jedenastą muszę być na Camp Nou
-W takim razie pójdę
-Dobra to będę u ciebie w okolicach 10:30.
-Jasne będę czekać.
-Dobranoc kochanie
-Dobranoc-po tych słowach się rozłączyłam i odłożyłam telefon, wróciłam do poprzedniej czynności. Tak spędziłam czas do 22:12. Odłożyłam laptopa i poszłam do łazienki. Wcześniej wybrałam sobie piżamkę, oczywiście z nadrukiem bajki Disney'a. Tym razem padło na tygryska z Kubusia Puchatka. Wymyłam porządnie ciało swoim czekoladowym płynem do ciała i wyszłam z pod prysznica. Wytarłam się bawełnianym niebieskim ręcznikiem i ubrałam w piżamę. Weszłam pod kołdrę, wcześniej sprawdzając telefon. Dostałam sms od Leo, Rafy i Neya. Siostra piłkarza napisała 'Dobranoc ♥' odpisałam to samo, Leo napisał, że widzimy się jutro i praktycznie dostał taką samą odpowiedz z mojej strony. Mojego chłopaka zostawiłam na sam koniec. Napisał 'Dobranoc skarbie. śpij dobrze ♥ Tęsknie za tobą ♥'
Od razu mu odpisałam 'Ja też za sobą tęsknie ♥ Do jutra kochanie ♥' Nie dostałam odpowiedzi. Położyłam się już spać. Niestety nie mogłam zasnąć. Myślałam o jutrzejszej pracy, o tym, że sobie nie poradzę. Nieee...co ja mówię przecież będę pracowała jako kelnerka tak jak wcześniej i na pewno dam radę. Muszę...

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Tak nudny trochę ten rozdział, bo nie wiedziałam co napisać i brak weny mnie ostatnio nęka :/ 
No nic, mam nadzieję, że przynajmniej w minimalnym stopniu się będzie Wam podobało :)

Do następnego :)

Zapraszam na aska: KLIK

KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ 

sobota, 14 marca 2015

Rozdział 14

-Neymar kocham cię i myślę, że będzie lepiej jak dam ci jeszcze jedną szansę-po tych słowach tak po prostu objął mnie w pasie i podniósł, zaczął kręcić się w kółko. Na początku krzyczałam żeby mnie puścił ale nie słuchał. Po pewnym czasie mój krzyk przerodził się w śmiech. Obracaliśmy się z 5 minut nawet nie wiem jak on tyle wytrzymał, bo mi strasznie kręciło się w głowie. W końcu Ney postawił mnie na ziemie i mocno mnie przytulił.
-Dziękuję-wyszeptał mi do ucha-dziękuję, że dałaś mi szansę-powoli się od niego odsunęłam i splotłam nasze ręce razem.
-Gdybym tego nie zrobiła znienawidziłabym siebie, swoje serce, które należy do ciebie-pocałował mnie bardzo, bardzo namiętnie. Po pięciu minutach zapytał.
-Zagrasz?-sięgnął po piłkę, która leżała koło nas
-Bardzo chętnie ale chyba nie dziś
-Dlaczego?-posmutniał
-Nie jestem odpowiednio ubrana-pokazałam na swój strój
-Da się z tym coś zrobić-złapał mnie za rękę i razem pobiegliśmy w stronę wejścia na murawę. Biegliśmy cały czas się śmiejąc przez długie korytarze. Neymar zatrzymał się przed drzwiami z napisem 'szatnia'. Otworzył je i przepuścił mnie w drzwiach. Podeszliśmy do jego szafki. Otworzył ją i wyją torbę.
-Miałem ci to dać dzień przed najbliższym meczem ale ta chwila jest odpowiedniejsza-podał mi prezent. Od razu go otworzyłam. Dostałam koszulkę Barcelony z '11' i jego imieniem. Przytuliłam się do niego.
-Dziękuję-dałam mu buziaka w policzek
-Nie masz za co dla ciebie wszystko.
-Mam pomysł-zaśmiałam się
-Jaki?
-Pójdziemy teraz do mnie i zjemy kolację. Co ty na to?
-Ja na to, że to bardzo dobry plan. Tylko muszę się przebrać i prysznic wziąć.
-W takim razie zaczekam na...-nie dał mi dokończyć
-Tutaj
-Aa...no dobra w takim razie zmykaj, bo chce mi się już jeść-pogoniłam go a Ney poszedł pod prysznic. Dwie minuty później w szatni rozbiegł się dzwonek mojego telefonu.
-Halo
-Panno Tess chciałbym powiadomić o tym, że została pani zwolniona z pracy.
-Słucham?
-To co pani słyszy. Jeśli ma pani jakieś swoje rzeczy w restauracji proszę odebrać je jutro-ta tym zakończyła się moja rozmowa z szefem...byłym szefem.
-Kurwa-powiedziałam po polsku pod nosem. Akurat w tam samym momencie wszedł mój chłopak.
-Mówiłaś coś?
-Nieee to znaczy tak...
-Co się stało?
-Neymar masz numer do Leo?-zapytałam ignorując jego pytanie
-Mam ale...-nie dałam mu dokończyć
-Dasz mi telefon? Muszę mu coś powiedzieć.
-Tak jasne-podszedł i podał mi komórkę z numerem Leo. Wykręciłam numer Argentyńczyka.
Jak na złość nie odbierał. Neymar stał cały czas w tym samym miejscu co wcześniej. O dziwno nic nie pytał tylko patrzył. Ponownie próbowałam się połączyć z '10'. W końcu odebrał po trzech sygnałach.
-Tak słucham.
-To ja, Tessa
-Tessa? Co się stało, że dzwonisz? Skąd masz mój numer? Albo wiesz co nie odpowiadaj, wiem skąd-zaśmiał się
-Pamiętasz dziś w restauracji mówiłeś, że jeżeli mnie wywalą to znajdziecie mi nową pracę?
-Tak pamiętam.
-W takim razie powodzenia w poszukiwaniach.
-Wywalił cię?
-Tak
-Dobra nie martw się znajdziemy ci coś z chłopakami.
-Mam nadzieję-zaśmiałam się
-Dobra ja lecę, bo Anto mnie woła.
-Pa-rozłączyłam się i oddałam Neyowi jego własność, którą do tej pory trzymałam w prawej ręce.
-O co chodzi?
-Wywalili mnie z pracy a Leo, Marc i Dani mówili, że jak mnie wywalą to znajdą mi inną-powiedziałam i wzruszyłam ramionami-przebieraj się-pokazałam palcem na ubrania chłopaka.
Posłusznie wykonał moje polecenie. Chwilę później wychodziliśmy z szatni. Neymar złapał mnie za rękę. Szliśmy śmiejąc się z różnych rzeczy. To co spotkało nas przed stadionem przeraziło nas to znaczy mnie. Piłkarz był do tego przyzwyczajony. Banda dziennikarzy podbiegła z mikrofonami. Ney zasłonił mnie swoim ciałem, chyba nie chciał, żeby mnie rozpoznali. Pytali czy jesteśmy razem, co nas łączy, kim dla siebie jesteśmy. Neymar nic nie powiedział, po prostu szedł przed siebie ochraniając mnie przed błyskami fleszy. Zaprowadził mnie do samochodu, otworzył drzwi. Wsiadłam do samochodu zakrywając twarz. Nie za bardzo chciałam, żeby mnie rozpoznali. Ney zajął miejsce kierowcy i nie przejmując się obecnością tych wszystkich ludzi odjechał. Wyjechaliśmy na ulice Barcelony i ponownie zaczęliśmy naszą rozmowę a właściwie on ją rozpoczął.
-Już widzę te artykuły jutro w gazetach-zaśmiał się
-Co? Jakie artykuły? Jakie gazety?
-Założę się, że jutro będziesz na pierwszych stronach Hiszpańskich gazet ukazana jako nowa dziewczyna Neymara Juniora.
-Przestań na pewno nie
-A chcesz się założyć?
-Nie? Ale przecież ja nie jestem nikim ważnym...
-Nie prawda jesteś najważniejsza dla mnie a oni interesują się życiem prywatnym sławnych osób.
-No wiesz...ukazać się w gazetach jako dziewczyna samego Neymara Juniora to musi być coś-zażartowałam.
-Bardzo śmieszne
-Dla mnie tak
-Tessa?-powiedział już bardziej poważnie
-Tak?
-Może powinniśmy powiedzieć o sobie?
-Komu?
-Wszystkim, całemu światu, mojej rodzinie, fanom, każdemu.
-Neymar ja nie wiem, nie chce by ludzie myśleli, że jestem z tobą dla kasy czy sławy.
-Nikt tak nie będzie myślał. Nie pozwolę na to.
-Dobrze skoro myślisz, że to dobra decyzja to zgadzam się.
-Dziękuję-w tym samym czasie Ney zaparkował samochód przed swoim domem.
-Myślałam, że odwiedziesz mnie do domu?
-Mieliśmy zjeść kolację, nie?
-Tak mieliśmy ale myślałam, że u mnie.
-Ostatnio jedliśmy u ciebie teraz kolej na mnie.
-No dobra-wysiedliśmy z auta i poszliśmy do willi Juniora
Gotowanie zajęło nam mniej niż godzinę. Powiem tylko tyle, że danie które zrobiliśmy było pyszne. Po skończonym posiłku zasiedliśmy w salonie.
-Neymar rozmawiałeś z Rafaelą?
-Nie wróciła do domu ale wiem, że była u ciebie.
-Musisz jej to wyjaśnić.
-Tak wiem ale ona nie odbiera ode mnie telefonu,
-Poczekaj-chwyciłam swoją komórkę i zadzwoniłam do siostry piłkarza-Rafa mam co ciebie ogromną prośbę.
-Jaką?
-W domu u Neymara zostawiłam swoje ulubione perfumy. Czy mogłabyś mi je przynieść, bo ja wiesz nie chce...
-Rozumiem ale gdzie ty jesteś?
-Jeszcze w pracy ale za nim wrócisz to będę.
-Jasne już po nie jadę.
-Dziękuję kochana.
-Nie ma sprawy mała.
Rozłączyłam się i położyłam telefon na stoliku przed kanapą, z powrotem usiadłam.
-Niedługo będzie-uśmiechnęłam się do piłkarza
-Super ale czemu ją okłamałaś?
-Bo inaczej by nie przyjechała a wie jak się czułam i zrobi to dla mnie nawet kiedy nie chce cię widzieć. Może nie będzie zła
-Przepraszam cię jeszcze raz za to-spuścił głowę
-Hej-podsunęłam się i palcem skierowałam ją w górę-przecież mówiłam, że to było i minęło. Rozumiem, że to ona cię pocałowała.
-Kocham cię-pocałował mnie
Postanowiliśmy pooglądać telewizję do przyjazdu Raf. Pół godziny później usłyszeliśmy otwieranie drzwi.
-To pewnie Rafa.
-Idę na górę a ty porozmawiaj z nią
-Ale...-nie dałam mu dokończyć
-Idę-po czym pobiegłam schodami na górę. Stanęłam za ścianą i wsłuchałam się w ich rozmowę. Tak, tak wiem nie ładnie tak podsłuchiwać ale byłam ciekawa co oni sobie powiedzą...

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Mam nadzieję, że się podoba :) Taki krótki. Nie miałam pomysłu :/ Coraz bardziej męczy mnie brak weny. Jeśli chcecie mi pomóc to piszcie w komentarzach albo na asku swoje pomysły. Będę bardzo wdzięczna :*
Dziś grają chłopaki :D Trzymam kciuki i wieżę, że wygrają <3 Kto ogląda?
Dziękuję także za wszystkie komy pod rozdziałami <3 Kocham Was!

Do Następnego :)

KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ
Nawet z anonima :)

poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 13

Obudziłam się rano, bo musiałam iść do pracy. Wczoraj Rafa została u mnie, bo nie chciała rozmawiać z bratem. Dałam jej piżamę i jakieś ubrania na dziś. Rozmawiałyśmy do późnego wieczora przez co nie za bardzo się wyspałam ale co tam, to jest nie ważę. W Rafaeli czuję coś czego nie czułam do innych znajomych. Czuję, że mogę jej zaufać, powiedzieć jak się czuję, mogę po prostu się zwierzyć. Jest jak siostra o której zawszę marzyłam a nie było dane mi jej mieć.
Podniosłam się z łóżka i sięgnęłam po telefon. Tradycyjnie weszłam na instagrama. Moją uwagę przykuło zdjęcie Neymara a najbardziej opis 'Skrzywdzić jest łatwo. Wybaczyć nie...' Wiedziałam, że chodzi o nas. Odłożyłam komórkę na szafkę, wstałam i podeszłam do szafy. Mój dzisiejszy wybór padł na sukienkę. Na górze była czarna na ramiączka a dół miała w czarno białe paski i na tali czarną kokardkę. Do tego szare buty na obcasie, srebrny naszyjnik i tego samego koloru do buty bransoletka.  Z ubraniami w ręku poszłam do łazienki. Nie chciałam obudzić przyjaciółki, która spała w moim łóżku. Zamknęłam drzwi i weszłam pod prysznic. Ciepłe kropelki wody spływały po moim ciele. Było mi bardzo przyjemnie.  Cały pobyt pod prysznicem myślałam o mnie i Neymarze. Chce z nim porozmawiać i wyjaśnić to wszystko. Nie wiem czy mu wybaczę, bo bardzo mnie to bolało i nie jestem pewna czy zaufam mu jeszcze raz...
Wyszłam z pod prysznica owinęłam się ręcznikiem i wysuszyłam włosy. Wytarłam swoje ciało, nabalsamowałam i umyłam zęby, ubrałam sukienkę. Nałożyłam mocniejszy makijaż. Bardzo dobrze podkreślając swoje oczy. Musiałam przyznać, że podobało mi się. Po cichu wyszłam z łazienki w obawie, że dziewczyna jeszcze śpi.
-Hej Tess-przeciągnęła się
-Hej Rafa-usiadałam na łóżku
-Gdzie idziesz?
-Do pracy a ty możesz tu zostać jak chcesz.
-Dziękuję nie mam ochoty na niego patrzeć ale muszę tam wrócić.
-Rozumiem cię to twój bart i twój dom. Choć zjemy śniadanie.
-Jasne tylko skoczę do łazienki.
-Czekam w kuchni-wstałam z łóżka na którym siedziałam i poszłam do kuchni. Przygotowałam nam tosty. Położyłam je na talerzu i zaniosłam do jadalni. Niedługo potem zeszła do mnie Rafa.
-Dziękuję było pyszne-powiedziała kiedy skończyła jeść.
-Również dziękuję-wstałam i zabrałam talerze, które pozmywałam.
-Kiedy wychodzisz?-zapytała mnie Rafa wchodząca do kuchni
-A która jest godzina?-wytarłam ręce w ścierkę i odwróciłam się w stronę dziewczyny
-Dokładnie 7:36
-O mój boże!-krzyknęłam i pobiegłam do pokoju po torebkę i telefon. Przybiegłam równie szybko z powrotem do Rafy i krzyknęłam-teraz!-buty ubrałam w niemal w sekundę, dałam buziaka Rafie na pożegnanie. Wybiegłam z domu i biegłam do pracy.
Na szczęście dotarłam na czas...
Przebrałam się i zaczęłam swoją pracę. Tak jak zawsze ruch ustał w okolicach czternastej a chwile po piętnastej przyszli piłkarze ale nie Ney. Leo, Dani i Marc usiedli przy jednym ze stolików. Podeszłam do nich by przyjąć zamówienie.
-Co podać?
-Słuchaj nie przyszliśmy tutaj żeby jeść-nie wiedziałam o co im chodzi. Przyszli to restauracji i nie chcą nie zamówić? Bez sensu...
-W takim razie po co?-spytałam Leo, bo to on zaczął mówić
-Chodzi o Ney'a-odpowiedział mi Daniel
-On mnie już nie obchodzi.
-Ciebie może nie ale ty jego tak-powiedział Marc
-Dobra co się stało?
-Choć sama zobaczysz-ponownie odezwał się Messi
-Pracuję
-W takim razie na dziś koniec
-Wywalą mnie
-Jak cię wywali to znajdziemy ci inną pracę.
-Dobra zaczekajcie-rzuciłam i poszłam na zaplecze po swoje rzeczy. Dobrze wiem, że właśnie straciłam tą pracę ale skoro piłkarze zapewniają mnie, że znajdą mi nową to co mi szkodzi. Powróciłam do piłkarzy. Przepuścili mnie pierwszą przez drzwi. Leo złapał mnie za dłoń i pociągną za sobą. Za nami szepcząc coś szła pozostała dwójka piłkarzy. Kierowaliśmy się w stronę Camp Nou. Przechodząc koło ochroniarzy jeden nas a właściwie mnie zatrzymał.
-Ona nie może wejść-wskazał palcem na mnie
-Jest z nami-powiedział Marc. Ochroniarz tylko się na mnie spojrzał a Leo ponownie mnie pociągnął na sobą. Szli szybko a ja nie mogłam zdążyć.
-Leo zwolnij-upomniałam '10' Barcelony. Posłuchał się mnie i zwolnił krok. Szliśmy przez długie korytarze. Nigdy bym nie przypuszczała, że tutaj będę i to w takich okolicznościach. Dojście na murawę zajęło nam z 10 minut. W końcu dostrzegłam promienie słońca. Znaczyło to, że jeszcze chwila i znajdę się na stadionie, na murawie Camp Nou.
Moje nogi właśnie postawiłam na trawie. Była tu cudowna atmosfera. Psuł ją tylko samotny piłkarz kopiący piłkę - Neymar.
-Widzisz tak jest od początku dnia. Nigdy się tak nie zachowywał. Nic mu nie wychodzi. Nic nie mówi, nie pije, nawet głupie podanie piłki mu nie wychodzi. Kopie tylko tą ją, biegnie po nią i z powrotem ją wykopuję. Cały czas jest smutny. Na meczu nie umiał odebrać piłki, nawet w nią w celować nie potrafił. Wiem co się stało między wami ale proszę cię napraw go, bo z nami nie chciał gadać-skończył swoją przemowę Messi. Zrobiło mi się go szkoda.
-Ale co ja mogę?-spuściłam głowę
-Możesz o wiele wiele więcej niż my-powiedział Dani
-Dobra, niech wam będzie-poszłam do Neymara. Kompletnie nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Nie wiedziałam jak się zachować. Nim się zorientowałam stałam tuż przed nim ale on mnie nie widział, bo stał do mnie tyłem. Odwróciłam swoją głowę na piłkarzy a oni pokazali kciuki do góry na znak, że będzie dobrze.
-Neymar...-wyszeptałam ale tak, że to usłyszał. Natychmiast się do mnie obrócił. Widziałam, że się cieszył z mojego widoku.
-Tess...-podszedł do mnie i złapał za rękę. Nie wyrwałam jej. Zobaczył moją reakcję i kontynuował-Tess przepraszam, przepraszam cię za to. Proszę daj mi szansę-błagał nadal trzymając moją dłoń.
-Neymar ja bym chciała ale nie potrafię po prostu nie mogę-w moich oczach zebrały się zły
-Kochasz mnie?
-Neymar...
-Kochasz?
-Tak
-W takim razie wybacz mi. Wszystko ci wyjaśnię tylko wróć do mnie. Kocham cię.
-Boję się, że jak dam ci kolejną szansę to ponownie mnie zranisz-samotna łza spłynęła mi po policzku. Neymar od razu ją otarł kciukiem.
-Nie płacz. Obiecuję, że jeżeli dasz mi drugą szanse nie uronisz żadnej łzy przeze mnie. Dasz mi ją?
-Neymar kocham cię i myślę, że będzie lepiej jak...

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Będę taka zła i przerwę w tym momencie :D Jak się podoba? Mi nie do końca przypadł do gustu ale obiecałam to jest :)
Pisze w komentarzach Swoje opinie, bo pisanie dla paru osób, które komentują jest bez sensu. Mam coraz więcej wyświetleń na blogu i jednocześnie mniej komentarzy :( Dajcie mi jakąś motywację nawet pisząc z anonima :)

Jeśli macie jakieś pytania zapraszam tutaj: ASK

Do następnego :)

KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ

czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 12

*Neymar* Obudziłem się parę minut po dziesiątej. Przypomniałam sobie, że o trzynastej będzie tu Tessa i czym prędzej zerwałem się z łóżka, podbiegłem do szafy i wybrałem ubrania. Postawiłem na zwykły biały T-shirt, czarne spodnie, biało czarne air maxy i tego samego koloru co bluzka full cap. Z ubraniami w ręku poszedłem pod prysznic, który zajął mi mniej niż 15 minut. Wytarłem ciało niebieskim ręcznikiem, ubrałem się, umyłem zęby i teraz przyszedł czas na włosy. Dziś układały się same z czego bardzo byłem zadowolony. Cały pobyt w łazience zajął mi niecałą godzinę. Byłem strasznie głody więc udałem się do kuchni. Na stole znalazłem małą kartkę, która była od Rafy. Napisała, że musi załatwić parę spraw i prawdopodobnie nie będzie jej cały dzień. Cudownie na cały dzień mam wolny dom. Zrobiłem sobie śniadanie i nalałem soku. Usiadłem do stołu i zacząłem jeść moje płatki z mlekiem. Kiedy już moja miska była pusta posprzątałem po sobie, usiadłem przed telewizor i włączałem Fife15. Grałem w nią przez najbliższą godzinę ale musiałem przerwać, bo ktoś zadzwonił do drzwi. Tessa miała przejść za godzinę ale może chciała zrobić mi niespodziankę i przyszła wcześniej. Radosnym krokiem udałem się w stronę drzwi. Energicznym ruchem otworzyłem je i zamarłem.

*Tessa* Wstałam przed dziesiątą więc miałam jeszcze dużo czasu na wyszykowanie się. Sięgnęłam po mój telefon, który leżał na szafce nocnej. Weszłam obowiązkowo na instagrama. Przeglądnęłam wszystkie nowe posty i parę z nich polubiłam. Odłożyłam telefon na szafkę. Postawiłam nogi na podłodze i podeszłam do mojej szafy z ubraniami. Wybrałam odpowiedni komplet i razem z nim poszłam do łazienki. Odbyłam tam wszystkie poranne rzeczy. Weszłam z powrotem do mojego pokoju i zrobiłam sobie zdjęcie, które chwilę później wylądowało na moim instagramie. Tak jak wczoraj posypały się lajki i pytania dotyczące mnie i Neymara. Ależ ci ludzie są ciekawscy. A mówią, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Zgasiłam instagrama i poszłam do kuchni coś zjeść. Mój brzuch zażądał płatków z mlekiem. Zjadłam, posprzątałam po sobie i napiłam się soku, który wcześniej sama wycisnęłam. Kubek także umyłam i poszłam do salonu. Weszłam na facebooka, ponownie na instagrama - jak już wcześniej mówiłam jestem od niego uzależniona, twittera i parę innych stron na, które wchodzę obowiązkowo. Na facebooku dostałam zaproszenie do znajomych, od nie kto innego jak Rafy i Neya. Przyjęłam je od razu. Poszperałam jeszcze w necie przez dobrą godzinę. Spojrzałam na zegarek i  widniała na nim godzina 11:56. Mam jeszcze trochę czasu ale postanowiłam się zbierać do mojego chłopaka. Wzięłam tylko torebkę z mojego pokoju i wyszłam. Zrobiłam sobie spacerek. Trzydzieści minut na piechotę minęło bardzo szybko. Nie zorientowałam się kiedy stałam pod domem Juniora. Brama jak i drzwi do domu były otwarte więc weszłam bez pukania. Udałam się prosto do salonu. Jednak nie spodziewałam się widoku jaki zastałam. Neymar całujący się z jakąś dziewczyną. Moje oczy momentalnie wypełniły się łzami. Nie miałam nawet siły iść tam. Po prostu pobiegłam do drzwi i jak najszybciej wybiegłam z jego domu. Wybiegając bardzo mocno trzasnęłam nimi. Nie zdziwię się jeżeli wyleciały z zawiasów ale nie obchodzi mnie to. On już mnie nie obchodzi! Biegłam przed siebie ale rozmazany obraz przez moje łzy strasznie mi to utrudniał. Ludzie którzy mnie mijali dziwnie się patrzyli ale mam ich gdzieś. Nie obchodzą mnie oni. Już nic mnie nie obchodzi.
Znalazłam się w parku. Usiadłam na jednej z ławek i płakałam, po prostu płakałam.
Po godzinie miałam już dość. Właśnie dość! Dość użalania się nad sobą. To on powinien cierpieć, nie ja. Otarłam łzy z twarzy, wstałam z ławki i poszłam do domu. Szam tak i szłam i końca nie widziałam. Jak on mógł mnie tak potraktować? Byłam tylko zabawką? Te wszystkie kocham cię nic dla niego pewnie nie znaczyły. Dla niego może nie ale dla mnie znaczyły dosyć wiele. Myślałam, że jest inny. Myliłam się. Myślałam, że on naprawdę coś do mnie czuję. W tym też się bardzo pomyliłam. Co on sobie myślał? Z takimi myślami dotarłam do swojego domu. Weszłam przez bramę i zobaczyłam jego... Siedział na schodach pod drzwiami. Spuściłam wzrok i starałam się nie zwracać na niego uwagi. Nie udało mi się. Podbiegł do mnie i chwycił za dłoń. Od razu ją wyrwałam. Spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam w nich ból. Teraz tego żałuję? Trochę za późno.
-Tess...ja...
-Co? No co ty?-nie dałam mu dokończyć.
-Przepraszam, przepraszam cię za to...
-Przepraszasz?-zaśmiałam się-ale za co? Za to, że was widziałam czy za to, że ją całowałeś?-prychnęłam. Nie mogłam pozwolić by zobaczył jak mnie zranił, jaka jestem krucha.
-Za wszystko-spojrzałam mu w oczy. Cierpiał. Cierpiał tak jak ja.
-Za późno Neymar...
-Proszę, to nie moja wina. Błagam uwierz mi. Proszę
-Nie Ney. Nie ufam ci, Oszukałeś mnie.
-Nie to nie moja wina
-Nie twoja? Błagam cię nie obwiniaj jej. Jesteś tak samo winny
-Wiem ale to ona mnie pocałowała...
-Skoro ona cię pocałowała to TY mogłeś to przerwać-specjalnie dałam nacisk na 'ty'-Nie zrobiłeś tego.
-Nie zrobiłem i żałuję- w jego oczach zebrały się łzy
-Proszę zostaw mnie
-Nie! Nie mogę! Kocham cię!
-Zraniłeś mnie!-krzyknęłam i pobiegłam do domu. O dziwo szybko otworzyłam drzwi.
-Tess błagam-stał koło mnie i szepną tak żebym usłyszała
-Zostaw mnie-powiedziałam równie szeptem. Weszłam do domu i zamknęłam drzwi na klucz. Oparłam się o nie i zsunęłam się na podłogę. Zaczęłam płakać. Nie chciałam tego. Nie chciałam płakać ale nie potrafiłam przestać. Nie sądziłam, że ktoś może mnie tak zranić. To bolało o wiele bardziej niż ból fizyczny. Nie bolało mnie bicie przez ojca tak bardzo jak to. To bolało sto razy bardziej.
Przepłakałam pod drzwiami godzinę. Moje ciało chyba wylało litry wody. Nie mogłam już tak dłużej. Wzięłam się w garść. Otarłam twarz i wstałam. Zdjęłam buty i marynarkę. Poszłam do salonu i skuliłam się na kanapie. Mój telefon zadzwonił. Nie chciałam wstawać ale zrobiłam to. Dzwoniła Rafa. Odebrałam.
-Hej mała-przywitała się
-Hej Raf-powiedziałam smutno
-Tessa?-chyba to wyczuła, bo zrobiła się od razu poważna
-Tak?
-Co się stało?-spytała troskliwie
-Nic. Nie ważne.
-Tess...
-Spokojnie wszystko jest okej.
-Kłamiesz. Co się stało?
-Rafa ja muszę kończyć-po tym zdaniu od razu zakończyłam rozmowę.
Przykryłam się kocykiem i chyba usnęłam.

*Neymar* Byłem u Tess pod domem. Prosiłem ją by mi wybaczyła ale nie chciała. Zamknęła mi drzwi przed nosem. Nie widziałem sensu w dalszym siedzeniu pod jej domem. Nie wiedziałem co mam teraz zrobić. To było takie głupie. Zepsułem wszystko! Czy ja zawszę muszę coś z pieprzyć? Wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu. Po drodze zadzwoniłem do Daniego żeby wpadł do mnie.
Pod dom dojechałem równocześnie z moim przyjacielem. Weszliśmy do domu. Opowiadałem mu co się stało. To, że była tu Bruna. O tym, że gdy weszła do domu rzuciła się na mnie i zaczęła gadać jak bardzo tęskni za mną i mnie kocha. Po czym mnie pocałowała. Fakt nie oderwałem się od niej ale to nie moja wina, że tak na mnie działają kobiety. Wiem, że to moja wina. Zawszę to moja jebana wina! Tylko czemu to ja ranię? Opowiedziałem całą historię Daniemu, gdy usłyszałem trzaśnięcie drzwiami.
-Co ty to cholery wyrabiasz?-krzyczała na mnie Rafa
-Ja może już pójdę-odezwał się mój przyjaciel
-Tak już możesz iść bo nie obiecuje, że to przeżyjesz-powiedziała do niego moja siostra. Dani wyszedł a ona znów na mnie zaczęła się drzeć-co jej zrobiłeś?
-Rafa ja nie chciałem...-nie dala mi dokończyć
-Pytam się co zrobiłeś a nie co chciałeś a czego nie!
-Rafa...
-Pytam się!
-Całowałem się z Bruną a ona to widziała-podeszła do mnie i uderzyła mnie w policzek z liścia, po czym wyszła z domu. Bolało. Żeby tak własna siostra się spoliczkowała? Nie wieżę chyba tylko Dani mnie rozumie. Chociaż nie, on też mnie nie rozumie. Mówi, że to tylko kolejna laska do kolekcji ale nie ma racji. Kocham ją.

*Tessa* Obudził mnie dzwonek do drzwi. Myślałam, że to znów on ale jednak nie, to Rafa. Nic nie powiedziałam tylko wpuściłam ją do domu. W ciszy poszłyśmy do salonu. Usiadłam a Rafaela od razu mnie przytuliła. Nic nie musiałam mówić. Przytuliłam się do niej i zaczęłam płakać. Znowu.
-Ciii...nie płacz. Nie jest tego warty.
-To boli...-powiedziałam przez płacz
-Wiem ale przestanie obiecuję
-Powiedział ci?
-Tak ale jestem pewna, że żałuję tego-nic nie powiedziałam tylko bardziej się wtuliłam.
Spędziłyśmy w tej pozie pół godziny.
-Tessa-osunęła się lekko ode mnie-choć pójdziemy na miasto albo wiem do kosmetyczki. Zrobimy sobie jakieś cudne pazurki-podobał mi się ten pomysł. Nie chciałam siedzieć w domu i użalać się nad sobą.
-Genialny pomysł tylko poczekaj pójdę i zrobię coś z tym-ustałam i pokazałam palcem na swoją twarz. Pobiegłam do łazienki i ogarnęłam swój wygląd. Zrobiłam trochę mocniejszy makijaż żeby ukryć podpuchnięte od płaczu oczy. Wróciłam do salonu i oznajmiłam, że możemy już iść. Pojechałyśmy do najlepszej kosmetyczki w całej Barcelonie. Rafaela uparła się, że to ona zapłaci. Nie miałam nic do gadania. Postanowiłyśmy zrobić sobie takie same paznokcie. Kosmetyczka najpierw pomalowała je na beżowo następnie namalowała czerwone serce na środkowym palcu i na sam koniec dwie myszki miki na palcu serdecznym i wskazującym. Bardzo mi się podobały. Zapłaciłyśmy a w zasadzie to Rafa zapłaciła i wyszłyśmy ze salonu. Po drodze napotkałyśmy restaurację więc weszłyśmy do niej. Zamówiłyśmy obydwie danie dla wegetarian. Było bardzo smaczne. Zamówiłyśmy taksówkę i pojechałyśmy do mojego domu. Nie przejmowałam się już wydarzeniem z przed paru godzin. Nie przejmowałam się Neymarem. Mimo tego brakuje mi go. Brakuje mi jego obecności, jego zapachu perfum, jego dotyku i pocałunków też. Po prostu brakuje mi osoby, którą kocham.
Cały wieczór spędziłyśmy przed telewizorem oglądając jakieś głupie komedie, które nawet nas nie rozśmieszały. Neymar próbował się do mnie dodzwonić ale nie odbierałam. Chyba po dwudziestym razie wyłączyłam telefon i dzwonił do swojej siostry, ona także go wyłączyła. Nie chce z nim rozmawiać. Nie teraz....

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Co myślicie? Tessa ma wybaczyć Neymarowi czy raczej nie? Czekam na propozycje :)
Wczoraj był mecz i Nasi kochani chłopcy wygrali! Były piękne gole w wykonaniu Neymara i Luisa <3 
VeB!

KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ
Komentuj nawet z anonima 

poniedziałek, 2 marca 2015

Rozdział 11

Ney położył się na kocu i powiedział, żebym zrobiła to samo co on. Zrobiłam to, położyłam się na brzuchu, natomiast on leżał na placach. Przysuną się do mnie i palcem założył kosmyk moich włosów za ucho. Pocałował mnie długo i bardzo namiętnie. Nim się zorientowałam leżałam na nim. Ani na chwile nie przerwał pocałunku tylko go pogłębiał. Swoje dłonie umiejscowił na dole moich pleców. Nie przekroczył granicy co do dotykania i bardzo się z tego cieszę. Całowaliśmy się tak przez kilkanaście minut, potem lekko odsunęłam swoje usta od jego.
-Kocham Cię-wyszeptał w prost do mojego ucha
-Kocham...-nie dał mi dokończyć, bo znów mnie pocałował. Kilka minut później delikatnie zeszłam z niego.
-Chcesz się przejść?-zapytał mnie po chwili
-A co z rzeczami?
-Zaniesiemy do samochodu i przejdziemy się po plaży.
-Jasne w takim razie zbierajmy się-wstałam i zebrałam koszyk z jedzeniem a Neymar koce. Dziesięć minut potem wkładaliśmy rzeczy do auta Ney'a. Chłopak złapał mnie za rękę i z powrotem poszliśmy na plaże, tylko tym razem innym wejściem, w którym nie ma aż tylu osób. Dziwił mnie fakt, że nikt nie rozpoznał go przez połowę dzisiejszego dnia. Na plaży nie było prawie nikogo. Gdzie nie gdzie tylko przytulająca się para albo samotnie spacerująca osoba. My szliśmy trzymając się za ręce i przytuleni do siebie spacerowaliśmy brzegiem morza. Woda moczyła nasze stopy przez co było jeszcze cudowniej. Niespodziewanie Ney stanął przede mną i podniósł mnie za biodra. Oplotłam jego brzuch nogami i pocałowałam czule. Tak chwila była magiczna. Plaża, ukochana osoba i pocałunek. Miałam wszystko co było potrzebne mi do szczęścia.
Ney zakończył pocałunek. Schował swoją głowę w moje włosy na ranieniu i wyszeptał ciche 'kocham cię', lecz ja to bardzo dobrze słyszałam. Przytuliłam go jeszcze mocniej. Nie chciałam żeby ta chwila się przerwała. Chciałam żeby trwała w nieskończoność, jak najdłużej to możliwe. Tak bardzo mi na nim zależy. Oddałam bym wszystko, by był tylko szczęśliwy, by miał ten cudowny uśmiech ciągle na twarzy.
-Ja też cię kocham. Nie opuszczaj mnie, proszę-powiedziałam równie cicho do jego ucha.
-Nie opuszczę. Nigdy-powiedział szeptem i ponownie mnie pocałował. Zrobiło mi się zimno. Ciarki przechodziły przez moje całe ciało. Ney to chyba zauważył.
-Wracajmy do domu, bo jest już chłodno-postawił mnie na piasek i poszliśmy w stronę samochodu trzymając się za ręce.
Otworzył mi drzwi od strony pasażera. Pocałowałam go w paliczek i wsiadłam do auta. Zapięłam pasy a Neymar obszedł go i zajął miejsce kierowcy. Chwile później jechaliśmy ulicami Barcelony.
Do mojego domu dojechaliśmy w przeciągu 45 minut. Podziękowałam mu buziakiem w policzek i wyszłam z samochodu. Przy bramie odwróciłam się w jego kierunku i pomachałam. Nie odjechał do puki nie weszłam do domu. Zamknęłam drzwi i dopiero teraz usłyszałam, że odjechał. Uśmiechnęłam się na samą myśl, że czekał aż wejdę i będę bezpieczna. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapki. Każdy teraz sobie pomyśli, że żywię się tylko nimi. Czasami tak jest bo jestem wegetarianką i po prostu nie chce mi się niczego robić. Wiem, że nie wymaga to dużo roboty właściwie na odwrót ale kocham kanapki i to one przeważnie stanowią moją dietę. Oczywiście pamiętam o innych produktach, które zastąpią mi mięso. A więc zrobiłam sobie moje ulubione kanapki, zjadłam, posprzątałam i postanowiłam coś obejrzeć w telewizji. Leciał jeden z filmów, które uwielbiam. Zawszę bardzo chętnie go oglądam.
Seans skończył trzy godziny potem. Zgasiłam telewizor i wzięłam laptopa. Tak wiem jestem uzależniona od różnych sprzętów elektronicznych. Jak nie telefon to komputer albo telewizor. Cóż bywa takie czasy. Nie moja wina, że w dzisiejszych czasach życie toczy się za szklanymi ekranami. Wracając do internetu sprawdziłam wszystkie swoje portale społecznościowe, na których i tak ciekawego nie było. Z wyjątkiem jednego - instagrama. Tutaj zawszę jest coś dla mnie. Kocham ten portal i właściwie od niego jestem uzależniona najbardziej. Zobaczyłam tam między innymi moje zdjęcie z Rafaelą. Polubiłam i z komentowałam. Przy okazji przeczytał inne komentarze użytkowników. Praktycznie każdy pytał kim dla nich jestem. Niektórzy przypuszczali, że jesteśmy razem, inni zapewniali, że nie i nie ma czego się obawiać. Każdy pisał, że jesteśmy śliczne, piękne i w ogóle boskie. Polubiłam jeszcze inne zdjęcia moich znajomych z Polski i sławnych ludzi, których obserwuję. Sama zrobiłam sobie zdjęcie telefonem i je dodałam. Od razu dostałam pełno polubień i komentarzy wychwalających moją osobę. W tym gronie znalazł się również Neymar, który napisał 'Piękna jak zawsze ♥' i Rafaela ze swoim komentarzem 'Kocham Cię mała. Ślicznotka *-* '. Oraz pełno innych z pytaniami: kim jest dla ciebie Neymar Junior? Jesteście razem? Spotykacie się? Jest coś między Wami?. Nie chciałam nic mówić ze względu na siebie i Ney'a. Najpierw musimy ustalić to we dwoję czy powiemy światu o nas i kiedy to powiemy o ile chcemy w ogóle mówić. Wyłączyłam komputer, który leżał na kanapie obok mnie i nie był mi już potrzebny, resztę sprawdzałam na telefonie. W pewnej chwili dostałam sms'a od...nieznanego numeru?
'Chyba świat się chce o nas dowiedzieć' Tylko jedna osoba mogła tak napisać. Neymar. Ale z kąt on ma mój numer nie pamiętam żebym mu go dawała. Chwila...Rafa! Dałem jej numer a ona pewnie Neymarowi. Ja szczerzę na śmierć o tym zapomniałam. Odpisałam mu.
'Niech zgadnę Rafa ci dała mój numer?'
Praktycznie od razu dostałam odpowiedz.
'Kosztował mnie trochę : D dokładnie całą sumę jaką wydała na zakupy z tobą'
'Przepraszam : D Zapomniałam o tym na śmierć'
'Spokojnie nie zbiednieję a warto było :D'
'W takim razie się cieszę ;)' Przez chwilkę nie dostawałam odpowiedzi ale to się zmieniło.
'Idziesz jutro do restauracji?'
'Nie. Mam wolne'
'Ja też nie mam treningu :) może się spotkamy?'
'A nie wolisz się z spotkać z chłopakami?'
'Chłopaki mogą zaczekać. Wolę ciebie'
'W takim razie się zgadzam :) Będę o 13, dobrze?'
'Cudownie w takim razie czekam. Dobranoc mała ♥'
'A myślałam, że tylko Rafa tak do mnie mówi :D'
'A ja nie mogę?'
'Oczywiście, że możesz ♥'
'Dobranoc ♥ KOCHAM CIE'
'Ja ciebie też ♥'
Wstałam z kanapy i poszłam do łazienki. Umyłam dokładnie swoje ciało, wytarłam do sucha, nabalsamowałam się i ubrałam piżamę z mojej ulubionej bajki Disney'a - Myszki Miki. Praktycznie każda moja piżama miała na sobie nadruk z bajek. Nie ukrywam bardzo je lubię i gdy mam je na sobie przypomina mi się moje dzieciństwo w Brazylii. Chciałabym ponownie pojechać do Rio. Jestem ciekawa czy bardzo się zmieniła okolica, w której mieszkałam. Tęsknie za tamtymi czasami. Za moją starą dobrą rodziną. Nie za ojcem, który chlał całymi dniami po śmierci mojej mamy. Tęsknie za kochającymi mnie rodzicami, za kolacjami, które gotowałam z mamą i graniem w piłkę na podwórku z tatą. Po prostu tęsknie za przeszłością. Otrząsnęłam się z moich wspomnień i położyłam się do łóżka. Zanim jednak dokładnie się położyłam przyszedł mi sms od Rafy.
'Dobranoc mała ♥'
'Dobranoc duża :D Dziękuję, że dałaś Neymarowi mój numer ;D jesteś boska'
'Tak bardzo mu na nim zależało a ja nie miałam serca mu nie dać :D'
'Ale kasę już miałaś serce wziąć? :D haha'
'Jak dawał to wzięłam :D Dobranoc'
'Dobranoc'
Nie dostałam odpowiedzi więc położyłam się spać. Nie zorientowałam się kiedy odpłynęłam w krainę Morfeusza.

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Heej :D Podoba się? Tym razem nie dodawałam żadnych zdjęć i postanowiłam, że będę dodawała tylko zdjęcia ubrań bohaterów :) Najwyżej, że chcecie żebym dodawała inne zdjęcia? Bardzo Was proszę o opinię i powiadomienie co sądzicie :)
Zapraszam na ask'a: KLIK możecie pytać o rozdziały i nie tylko ;)

KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ
Komentuj nawet z anonima :)