sobota, 28 lutego 2015

ASK

Chciałabym Was serdecznie zaprosić na mojego aska o Neymarze :) Możecie zadawać pytania o Nim jak i pytania skierowane do mnie. Prowadzę go z moją przyjaciółką Marysią, która dopiero wchodzi w świat Neymara. Dlatego jeśli już zadacie jakieś pytanie a Ona coś poplącze nie wyżywajcie się i nie hertujcie :)
Zachęcam do zadawania pytań :)
ASK
Czekamy! :)

Rozdział 10

-Z kim rozmawiałeś przez telefon?-wiem, że nie powinnam pytać, bo będzie, że mu nie ufam ale szczerze? Akurat w tej chwili nie za bardzo tam pozytywne emocje co do niego. Otworzył usta i zaczął mówić.
-Rozmawiałem z Danim.
-I to do niego mówiłeś misiu?-zapytałam i nie mogłam się powstrzymać od nie zaśmiania się.
-Tak jakby...bo widzisz chciał żebym do niego wpadł ale powiedziałem mu, że jestem u ciebie i zamierzamy spędzić razem dzisiejszy dzień-wytłumaczył mi.
-Ale czemu akurat mówiłeś misiu?-ponownie się zaśmiałam.
-No bo jak się rozłączał to powiedział, uwaga cytuję 'w takim razie do jutrzejszego treningu, misiu' i gdy zakończyliśmy naszą rozmowę powiedziałem bardziej to do siebie-dokończył historyjkę i pocałował mnie. Oderwaliśmy się od siebie jak zabrakło nam tchu.
-Mam się bać, że mi cię odbije?-chciałam zapytać poważnie ale nie wyszło mi to tak jak planowałam w głowie.
-Hahaha nieee-także się zaśmiał
-Cieszę się. To jak co robimy?
-Pojechałbym do siebie i się przebrał w nowe ubrania, bo te już się nie nadają-ponownie mnie pocałował ale tym razem na krótko.
-Jasne w takim razie jedziemy-pobiegłam po moją torebkę i razem wyszliśmy z domu.
-Zapomniałem ci o czymś powiedzieć-usłyszałam głos Neymara gdy zamykałam drzwi na klucz.
-O czym?
-Nie mam samochodu.
-W takim razie taksówka czy mały spacerek?
-Spacerek ale nie wiem czy taki mały-złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w kierunku domu '11' Barcelony.

*Neymar* Bardzo źle się czułem z tym, że okłamałem Tess ale nie mogłem jej powiedzieć prawdy, nie teraz. Wymyśliłem na poczekaniu jakąś historyjkę i uwierzyła w to. Wiem, że zrobiłem źle, bardzo złe, bo poważny związek opiera się też na zaufaniu ale co jeśli ona by tego nie zrozumiała? Gdyby zerwała ze mną? Nie darowałbym sobie tego. To najgorsze co może mnie spotkać - stracenie jej. Moje całe, dobra nie całe ale największa część życia poszłaby się jebać. Moje serce bez niej nie bije tak jak powinno. Tylko przy niej czuję się w tak niesamowity sposób. Żadna kobieta w moim życiu nie potrafi tak na mnie działać. Przyznaję miałem kilkanaście związków, o których wiedziałem tylko ja i dziewczyna z którą byłem. Większość z nich kończyłem ja przed pierwszymi siedmioma dniami bycia "parą". Tym razem jest zupełnie inaczej. Jest tak jak powinno być. Mam praktycznie stu procentową pewność, że Tessa nie jest ze mną dla sławy czy kasy ale jest dlatego, że mnie kocha tak samo jak ja ją.
Do mojego domu doszliśmy w niecałe 40 minut ciągle się śmiejąc i wygłupiając. Niektórzy przechodnie patrzyli się na nas jak na przybyszów z innej planety. O tuż nie ludzie! My jesteśmy stąd!
Otworzyłem drzwi i przepuściłem najpierw moją dziewczynę. Od razu udaliśmy się do salonu gdzie siedziała moja siostra i gapiła się w telewizor. Chyba usłyszała, że ktoś wszedł do pomieszczenia, bo odwróciła głowę w naszą stronę.
-Hej siostra-podszedłem i przywitałem się z Raf buziakiem w policzek.
-Hej brat-wstała i podeszła do Tess i także przywitała się całusem w policzek-hej mała. Jak tam?
-Hej. Wszytko dobrze a u ciebie?-zapytała Rafy
-Dziewczyny ja skoczę się odświeżyć i wracam do was-powiedziałem i pobiegłem na piętro domu.

*Tessa*
-Mamy teraz jakąś godzinę aby porozmawiać spokojnie-zaśmiała się siostra chłopaka.
-Naprawdę aż tak długo?-spytała zdziwiona faktem, że Ney będzie siedział tam 60 minut. Nawet ja tyle nie potrzebuję czasu.
-Jeszcze nie znasz mojego brata-zaśmiała się-siadaj-pokazała gestem ręki na kanapę, bo nadal stałyśmy w miejscu witania. Zajęłam miejsce koło Rafaeli. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym, poznając się lepiej. Niespełna godzinę później dołączył do nas Juninho. Wyglądał po prostu bosko. Miał ala dżinsową koszulę z podwiniętymi rękawami, białe spodnie, czerwone buty nike i tego samego koloru full cap. Nie można ukryć, że kochał czapki z prostym daszkiem.
Wszystko do siebie idealnie pasowało.
-Już jestem-staną za kanapą
-Chyba chciałeś powiedzieć dopiero-Rafa powiedziała przez śmiech. Także się zaśmiałam co chyba nie spodobało się Neymarowi, bo odwrócił się i poszedł do kuchni. Przestałam się chichotać z siostrą mojego chłopaka, wstałam i poszłam tam gdzie on, czyli do kuchni.
-Obraziłeś się?-zapytałam i objęłam go w pasie od tyłu. Moje dłonie opadły na brzuch piłkarza.
-Może troszkę-udawał, że jest smutny
-A jak mam sprawić, żebyś nie był smutny?
-Nie wiem a co jesteś w stanie zrobić?-zaczął się ze mną droczyć. Nie lubię tego.
-Dla ciebie? Wszystko-obrócił się przodem do mnie i przytulił mnie.
-W takim razie chce...-zastanowił się przez moment-całusa-powiedział dumny ze swojego pomysłu.
-Dobra. Nastaw policzek
-Nie w policzek. Tutaj-wskazał palcem na swoje usta. Stanęłam na palcach i pocałowałam go. Oplótł swoje ręce na mojej tali i pogłębił pocałunek.
-Oj...ja chyba nie w porę...-powiedziała i wyszła z kuchni. O ile można wyjść z pomieszczenia, w którym się nie było. Odsunęłam się od Ney'a i oparłam się o blat szafek. Piłkarz wziął dwie szklanki i nalał do nich soku wiśniowego. Podał mi szklankę. Podziękowałam i upiłam łyk picia. Neymar zabrał mi szklankę z rąk. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Złapał mnie za talie i posadził na blat i ponownie pocałował. Ten pocałunek był zupełnie inny, bardziej nachalny ze strony chłopaka. Kilkanaście minut potem bolały mnie już usta. Oderwałam się powoli od niego i sięgnęłam po moje picie. Stało za daleko. Ney widząc to podał mi napój. Między nami zapadła cisza. Dokończyliśmy pić nasze napoje a Ney odstawił puste naczynia do zmywarki.
-Idziemy do Rafy?-spytałam, nadal siedząc na szafkach kuchennych.
-Tak-złapał moją rękę i pomógł zejść. Nadal trzymając mnie za dłoń poszliśmy do salonu. Rafaela widząc nas razem szeroko się do mnie uśmiechnęła.
-Gdzie moje gołąbeczki się teraz wybierają?-zapytałam z uśmiechem od ucha do ucha.
-Właśnie!-Ney chyba sobie coś przypomniał-zabieram cię na plażę-zaskoczył mnie ten pomysł
-Na plażę?-zapytałam się ze zdziwieniem.
-Tak. Wiesz jest tam strasznie dużo piachu i widać wielką wodę-wytłumaczył mi jak małemu dziecku
-Wiem co to jest-zaśmiałam się-w takim razie musimy jeszcze pojechać do mnie
-Ale po co?
-Nie mam stroju.
-Ja ci pożyczę-wyrwała się z transu Rafa
-No widzisz problem rozwiązany-Ney zwrócił się do mnie-A ty jedziesz z nami?-tym razem zapytał siostry.
-Nie chyba nie, bo jeszcze będę wam przeszkadzać-puściła do mnie oczko. Spojrzałam kontem oka na chłopaka i zobaczyłam, że wywraca oczami na gest siostry.
-Daj spokój nikomu nie będziesz przeszkadzać. No choć!-nalegałam
-Na pewno?-upewniła się
-Tak, na pewno siostra!-krzykną Ney. Rafcia wstała i podeszła do mnie. Złapała moją rękę i pociągnęła za sobą na górę. Wpadłyśmy do jej pokoju. Był cudownie urządzony w nowym ale i dziewczęcym stylu. Podeszła ponownie do drzwi i wyszła na korytarz.
-Neymar przygotuj wszystko a my się przebierzemy!-krzyknęła na dół do brata. Usłyszałyśmy tylko głośną odpowiedz 'okej'. Weszła z powrotem do pokoju i podeszła do szafy. Wielkiej szafy. Przyglądała się chwilkę czasu. W końcu wyciągnęła dwie piękne stroje bikini.
-Proszę-podała mi jeden z nich
-Dziękuję
-Tam możesz się przebrać-wskazała na drzwi pewnie prowadzące do łazienki. Wstałam i udałam się w tamtym kierunku. Zdjęłam ubrania i założyłam bikini, które dostałam od Rafy. Był pięknego niebieskiego koloru. Ubrałam swoje wcześniejsze ubranie i wyszłam z łazienki. Nikogo nie było w pokoju więc zeszłam tą samą drogą co wcześniej. W salonie siedziała Rafa a Ney właśnie wychodził z kuchni z koszykiem w ręku.
-Gotowe moje panie?
-Tak. Idziemy-powiedziała Rafa
Wyszliśmy z domu i na plażę pojechaliśmy samochodem Juniora. Jechaliśmy dość długo, jakieś 40 minut. Nasz kierowca zaparkował auto za niewielką opłatą. Zabraliśmy wszystkie potrzebne rzeczy i we trójkę poszliśmy na plażę. Niedługo potem moje stopy parzył gorący od słońca piasek. Jak najszybciej wybraliśmy odpowiednie miejsce i rozłożyliśmy nasze koce, ręczniki i wszystko co było nam jeszcze potrzebne. Usiadłam na kocu i razem z Rafą zaczęłyśmy się opalać. Tak było przez najbliższe dwie godziny. Ney raz wchodził do wody a za chwile z niej już wychodził i leżał z nami. Było bardzo przyjemnie ale zrobiło mi się gorąco. Postanowiłam iść do wody. Podniosłam się i stanęłam nogami na gorącym pisku.
-Idziecie ze mną do wody?
-Tak!-krzyknął Ney. Podbiegł do mnie i wziął na ręce. Pobiegł w stronę wody. Cały czas się głośno śmiałam ale usłyszałam krzyk Rafaeli za nami.
-Czekajcie na mnie!-po czym do nas przybiegła.
Neymar wrzucił mnie do wody. Wynurzyłam się i za karę ochlapałam go wodą. Zrobił to samo. Po chwili dołączyła do nas Rafa. Przez najbliższe trzy godziny czas zleciał nam na chlapaniu się wodą, pływaniu, bawieniu się w berka i oczywiście śmianiu. Było wręcz cudownie.
Wyszliśmy z morza i udaliśmy się na nasze koce. Owinęłam się szczelnie swoim ręcznikiem i usiadłam. Koło mnie zajęła miejsce dziewczyna a na przeciwko mnie Ney. Wszyscy siedzieliśmy po turecku. Siostra Neymara zaproponowała lody, bo było jej gorąco. Junior nie miał ochoty się nigdzie ruszać więc został i popilnował naszych rzeczy. Poszłyśmy do lodziarni, która znajdowała się niedaleko plaży. Kupiłyśmy dwa lody i zaczęłyśmy wolnym krokiem wracać do chłopaka. Niedaleko plaży naszych lodów już nie było. Rafa wyciągnęła telefon i zrobiła nam zdjęcie. Chwilę później siadałyśmy na kocu. Rozmawialiśmy na różne tematy. Naszych rozmów nie było końca przez godzinę. W pewnym momencie Rafaela wzięła swój telefon i oznajmiła nam, że musi już jechać, załatwić jakąś sprawę związaną ze szkołą.  Pożegnaliśmy się wszyscy i Rafa poszła. Zostaliśmy sami. Ney położył się na kocu i powiedział, żebym zrobiła to samo co on. Zrobiłam to, położyłam się na brzuchu, natomiast on leżał na placach...

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Ten rozdział mi się średnio podoba ;/ Ale obiecałam, że będzie to jest ;)
Mam nadzieję, że Wam się podoba :)
Chciałabym się Was także zapytać czy chcielibyście, żebym założyła aska głównie o Neymarze i nie tylko? Wiem, że jest ich dużo ale będziecie mogli mnie zapytać o co chcecie :) Proszę napiszcie mi o tym w komentarzu :)
Do następnego!

9 KOMENTARZY - 11 ROZDZIAŁ
Komentuj nawet z anonima

środa, 25 lutego 2015

Rozdział 9

Podałem adres pod który chce się dostać. Dojechałem na miejsce, zapłaciłem kierowcy, nie obeszło się też bez autografu i małego selfie. Otworzyłem drzwi kluczami, które miałem przy sobie i wszedłem do środka. Kierowałem się do sypialni, w której leżała Tessa. Zdjąłem ubrania, zostałem tylko w bokserkach, położyłem się pod kołdrą obok mojej ukochanej. Objąłem ją ramieniem tak, żeby się nie obudziła, wtuliła się we mnie przez sen. Popatrzyłem na jej anielską twarz, uśmiechnęła się. Pocałowałem Tess w czoło i sam zamknąłem oczy. Parę minut potem już usnąłem.

*Tessa* Mój budzik zadzwonił rano, ponieważ musiałam iść do pracy. Otworzyłam powili oczy. Byłam przytulona do Neymara, który słodko sobie spał. Co on tu robił? Jak szłam to go nie było...
-Neymar-powiedziałam szeptem i pocałowałam mojego śpioszka w usta.
-Mmm...taką pobudkę mogę mieć codziennie. Coś się stało skarbie?-ale on słodko wyglądał po przebudzeniu.
-Co tu robisz?
-Nie chciało mi się wieczorem wracać do domu więc przyjechałam do ciebie.
-Muszę iść do pracy-ponownie go pocałowałam
-Nie idź-powiedział markotnie
-Muszę...
-Zadzwoń, że jesteś chora czy coś-podał mi naprawdę fajny pomysł
-Nie mogę a zresztą ty idziesz na trening
-Jak ty powiesz, że jesteś chora to ja też zadzwonię i powiem, że dziś nie mogę przyjść-przytulił mnie. Leżałam głową na jego torsie-spędzimy czas we dwoje...
-Neymar dobie wiesz, że nie mogę-to prawda nie chciało mi się wychodzić z łóżka, od Ney'a ale musiałam.
-Wiesz co?
-Co?
-Kocham cię-pocałował mnie bardzo namiętnie
-Robisz co specjalnie...-powiedziałam między pocałunkami
-Może...
-Dobra-oderwałam się od niego-zadzwonię ale ty też-pogroziłam mu palcem
-Co rozkażesz kochanie-uśmiechną się do mnie. Wstałam, zabrałam swój i jego telefon z szafki nocnej, wróciłam pod kołdrę. Zadzwoniłam do jednej z kelnerek i skłamałem, że jestem chora, oczywiście w to uwierzyła. Następnie swój telefon wykonał Neymar. Wcisną trenerowi jakieś kłamstwo.
-To co dziś robimy?-spytałam bardzo ciekawa
-No jeszcze nie wiem ale może zaczniemy od wyspania się, bo jakby nie było jest kilkanaście minut po szóstej-zaproponował
-Mi się już nie chce spać ale skoro ty jesteś śpiący to możesz zostać w łóżku.
-Bez ciebie?
-Nie no jak chcesz to zostanę ale spać na pewno nie będę.
-Jak chcesz ale ja idę spać-popchną mnie na poduszkę a sam umiejscowił swoją głowę na mojej klatce piersiowej. Zamkną oczy. Wyglądał słodko. Sięgnęłam po telefon i zrobiłam kilka zdjęć jak śpi. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Nigdy bym nie pomyślała, że go poznam a co dopiero będę z nim leżała w jednym łóżku. Neymar słodko chrapał a ja się bardzo cicho z niego śmiałam. Musiałam wstać do łazienki ale nie miałam jak, bo ktoś na mnie leżał.
Godzinę później już nie wytrzymałam i powoli zdjęłam Neymara z siebie a ten nawet się nie obudził. Nie ma co sen to ma twardy! Poszłam do łazienki, wzięłam 10 minutowy prysznic. Wytarłam swoje ciało i umyłam zęby. Zapomniałam ubrań! Teraz muszę wyjść w samym ręczniku do pokoju po ubrania. Owinęłam szczelnie się ręcznikiem i powoli wkroczyłam do pokoju. Ney jeszcze spał. Podeszłam do szafy i powoli wybrałam strój. Postanowiłam ubrać szorty, białą bluzkę z czarnym sercem i jakieś bransoletki tego samego koloru co serce. Zamknęłam szafę, obróciłam się na pięcie i miałam zamiar iść w stronę łazienki ale głos mojego chłopaka mi to utrudnił
-Wolałbym byś przebrała się tutaj-uśmiechną się do mnie łobuzersko
-W twoich snach-powiedziałam do Ney'a
-Nie zaprzeczę-zerwał się z łóżka i podbiegł do mnie. Owiną swoje ręce wokół mojej tali i pocałował w kark.
-Ney muszę się ubrać-obróciłam się tak, że swoje ręce owinęłam wokół jego szyi.
-Pomóc ci?-zapytał z nadzieją w głosie
-Chyba sobie poradzę-powiedziałam a Ney mnie puścił i usiadł z powrotem na łóżku. Czy on się obraził? Odwróciłam się w stronę łazienki. Poszłam się ubrać w wcześniej wybrane rzeczy. Zrobiłam mocniejszy makijaż i mogłam wychodzić.
Neymar siedział po turecku na łóżku i patrzył coś na telefonie. Nie popatrzył się nawet jak wyszłam. Obraził się. Mogłam to teraz spokojnie stwierdzić. Usiadłam koło niego, nie drgną ani o milimetr. Patrzył ciągle w ten jebany telefon!
-Neymar-powiedziałam powoli. Z jego ust wydobył się cichy jęk w stylu 'Hym', więc kontynuowałam-możesz na mnie spojrzeć?-spytałam a jego wzrok spotkał się z moimi oczami-obraziłeś się na mnie?-spytałam nie pewnie
-Nie, dlaczego?
-Bo nawet na mnie nie spojrzałeś jak wyszłam-opuściłam głowę na dół.  Ney przybliżył się do mnie i uniósł palcem mój podbródek.
-Ej! Nie smuć się! Przepraszam, nie chciałem, żeby to tak wyglądało-przytulił mnie do siebie.
-Co tak zawzięcie oglądałeś na telefonie?
-Carol przysłała mi filmik jak Davi bawi się podczas kąpieli-na sam temat o małym zrobił się jakiś bardziej wesoły.
-Bardzo go kochasz co?
-Tak, jest najpiękniejszym prezentem jaki dostałem od życia-powiedział to a mnie zebrały się łzy w oczach. Chyba to zobaczył-kochanie nie płacz-przytulił mnie do siebie
-Mogę zobaczyć?-wskazałam na telefon
-Tak jasne-obejrzeliśmy filmik z udziałem małego blondynka. On jest taki słodki i uroczy!
-Jest taki cudowny-powiedziałam i położyłam się na łóżku.
-Taki cudowny jak ty-zrobił to samo.
-Zaczekaj tutaj. Zrobię śniadanie i wrócę-wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju.

*Neymar* Tessa poszła zrobić jakieś śniadanie a ja postanowiłem pójść się nieco odświeżyć. Po 15 minutach byłem już gotowy do wyjścia z łazienki. Położyłem się z powrotem na łóżko i tak jak mówiła Tess zaczekałem na nią. Niedługo po tym ujrzałem moją pierwszą prawdziwą miłość. Tak, teraz szczerze mogłem stwierdzić, że ta dziewczyna, moja dziewczyna jest pierwszą szczerą miłością. Postawiła tacę z kanapkami koło mnie na łóżku i sama usiadła. Kanapki były naprawdę smaczne!
-Pójdę to posprzątać-powiedziała gdy już wszystko zjedliśmy
-Nie!-szybko zaprzeczyłem-ja to zrobię. Ty się połóż i odpocznij-zabrałem od niej tacę, na której stały już puste talerze.
-Spokojnie, robieniem kanapek się nie zmęczyłam-zaśmiała się-poradzę sobie-wyciągnęła rękę po tacę, którą posłusznie oddałem. Dziewczyna wyszła z sypialni. Zostałem sam. Usłyszałem piosenkę, która oznajmiała, że ktoś do mnie dzwoni.
-Halo?-spytałem zdziwiony tym, że dzwoni moja...była?
-Ney, kochanie. Stęskniłam się za tobą i chciałam zrobić ci niespodziankę-powiedziała a raczej wydarła się dziewczyna - Bruna
-Jaką niespodziankę?-spytałem zdziwiony
-Przylatuje jutro do Barcelony-ponownie krzyknęła do słuchawki telefonu. Myślałem, że uszy zaraz mi odpadną. Jak ja nie na widzę jej piszczącego głosu. Dobra, przespałem się z nią raz...parę razy ale do jasnej cholery ona sobie myśli? Może to, że jesteśmy razem? Nie wiem ale ja na pewno jej nie kocham.
-Co?-byłem zły
-Tak! Przylatuję do ciebie już jutro!-cieszyła się jak małe dziecko gdy dostaje cukierka-Kochanie nie cieszysz się?-chyba się skapnęła, że nie chce tu jej. Jaka ona mądra! Czujecie ten sarkazm?
-Nie no cieszę-co ja gadam? Zamiast powiedzieć jej wszystko teraz to odwalam jakieś pieprzone głupoty.
-Okej, to ja już kończę misiu. Do jutra-rozłączyła się.
-Misiu?-powiedziałem sam do siebie. Chwilkę potem do pokoju weszła Tessa.

*Tessa* Pozmywałam naczynia po naszym śniadaniu i udałam się z powrotem do mojego pokoju, do Ney'a. Byłam już pod drzwiami gdy usłyszałam, że Neymar mówi 'misiu' i trzyma telefon z prawej dłoni. Odczekałam chwile, żeby nie było, że podsłuchuje jego rozmowy.
-Hej już jestem-powiedziałam z uśmiechem. Trudno było mi bardzo właśnie tak to powiedzieć.
-Cieszę się-podszedł do mnie i chciał mnie pocałować. W ostatniej chwili przypomniałam sobie o wyrazie, który słyszałam. Odsunęłam się od niego-co się stało?
-Z kim rozmawiałeś przez telefon?-wiem, że nie powinnam pytać, bo będzie, że mu nie ufam ale szczerze? Akurat w tej chwili nie za bardzo tam pozytywne emocje co do niego. Otworzył usta i zaczął mówić...

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Podoba się?
Dziękuję za komentarze i ponad 1400 wyświetleń na blogu ♥ KOCHAM WAS ♥
Jak myślicie Ney powie prawdę czy skłamie? :D
Wczoraj był mecz! Barcelona oczywiście wygrała! 
Bramki strzelił dwa razy Luis Suarez i Sergio Aguero z Manchesteru City :) Leo niestety zmarnował karnego ale nawet najlepszemu się zdarza :)
Może podniesiemy poprzeczkę na 9 komentarzy? Dacie radę? 
Do następnego :*



9 KOMENTARZY - 10 ROZDZIAŁ
Komentuj nawet z anonima ;)

wtorek, 24 lutego 2015

Rozdział 8

Wszedłem do środka i wypatrywałem mojego przyjaciela. Moje oczy dostrzegły go przy barze w towarzystwie jakieś blondynki w skąpej sukience. Podszedłem do nich a Dani przedstawił mi swoją nową koleżankę.
-Neymar to jest Abi. Abi to Ney-uścisnąłem jej dłoń. Dziwnie się na mnie patrzyła a może tylko mi się wydawało? Nie! Na pewno się na mnie tak patrzyła. Znam bardzo dobrze takie spojrzenia. Najpierw się do ciebie uśmiechają, prowokują ruchami, upijają i na sam koniec zaciągają do łóżka ale nie tym razem. Mam zamiar wypić jedno, no może dwa piwa, nic więcej. Nie mam zamiaru po paru godzinach zdradzać dziewczyny, którą na prawdę kocham. Tak, dobrze słyszycie! Po raz pierwszy przyszedłem na imprezę i nie mam zamiaru się upijać i iść do łóżka z pierwszą naiwną laską, której nawet imienia nie będę znał.
-Zatańczysz?-spytała mnie blondynka
-Nie dzięki, może innym razem-chciałem ją po prosu spławić.
-Będziesz tu tak stał?
-Tak będę stał! A co?-zdenerwowałem się
-Dobra a może ty nie jesteś taki sztywny i zatańczysz?-spytała, tym razem Daniela.
-Z taką pięknością zawszę
-Chociaż jeden normalny-spojrzała na mnie i syknęła w moją stronę. Nie w zruciłem na to uwagi i usiadłem na jedno z krzeseł przed barem.
-Daj to co zawszę-powiedziałem do barmana i już po chwili piłem zamówiony napój. Zawszę brałem na sam początek ten sam drink o nazwie 'Bebida azul'. Był naprawę bardzo smaczny. Miał kolor jasno niebieski z stąd się wzięła jego nazwa. Powoli delektowałem się napojem, niestety nie na długo.
-Hej. Zatańczy?-przywitała się jakaś - tym razem brunetka - dziewczyna. Była bardzo seksowna. Miła długie włosy, szczupłe nogi, idealnie płaski brzuch i bardzo mocny makijaż. Muszę przyznać, że nie była za brzydka. Sukienka nie zasłaniała za wiele ale co mi tam zaszkodzi zatańczyć z nią? Przecież to nie zdrada...
-Jasne, bardzo chętnie-złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę parkietu. Zaczęliśmy tańczyć wolnego, bo przed chwilą zmieniła się piosenka. Położyłem jej ręce na tali i kołysaliśmy się w rytm melodii. Nagle dziewczyna podniosła głowę z mojego ramienia i pocałowała mnie, oddałem ten pocałunek, chociaż wiem, że nie powinienem. W końcu się ogarnąłem i oderwałem się od niej.
-Co ty wyprawiasz?-spytałem zły
-Nie mów, że nie chcesz czegoś więcej?
-Nie! Nie chce!-krzyknąłem i odszedłem od niej. Co ona se myślała? A no tak! Nic!
Kolejny raz udałem się do baru tym razem po piwo, już ostatni tego wieczoru alkohol. Wypiłem całą butelkę i podszedłem do Daniego, który stał pod jedną ze ścian z tamtą laską. Mogę się założyć, że jeszcze dziś zaciągnie ją do łóżka a jutro nie będzie odpierał od niej telefonu o ile dostała jego numer. Trzeba przyznać takie dziewczyny są pop prostu głupie. Po co się pchają do łóżka obcemu facetowi a później płaczą po nocach, że to była tylko przygoda. Robiłem tak samo. Jeśli jakaś chętna dziewczyna się koło mnie kręciła dawałem jej to co chciała. Wszystkie doskonale wiedziały co ich czeka następnego dnia. Na policję nie mogą iść, bo to nie karalne zresztą kto im by uwierzył, że spały z piłkarzami, dajmy na to mnie i Daniego.
-Dani ja się już zawijam do domu.
-Czyżby ktoś tu nie umiał się bawić?-powiedziała blondyna
-Zamknij się-zwróciłem się do niej-nara stary. Do zobaczenia na treningu-odszedłem od nich. Głupia małpa co ona sobie myśli? Ona wie kim ja w ogóle jestem? Zamówiłem taksówkę, bo nie mogłem jechać za bardzo samochodem, jeszcze bym spowodował wypadek albo co gorszę kogoś zabił. Taksówka przyjechała po 10 minutach. Podałem adres pod który chce się dostać. Dojechałem na miejsce, zapłaciłem kierowcy, nie obeszło się też bez autografu i małego selfie. Otworzyłem drzwi kluczami, które miałem przy sobie i wszedłem do środka. Kierowałem się do sypialni...

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Przepraszam, że taki krótki :/
Ale ważne, że jest :)
Tak jak obiecałam rozdział pojawił się gdy pod ostatnim postem było osiem komentarzy.
Z następnym też tak będzie :)
Dziś mecz :D Kto ogląda?
Mam nadzieję, że te spotkanie będzie zwycięskie, oczywiście dla Nas i chłopaków ♥
VeB

8 KOMENTARZY - 9 ROZDZIAŁ
Komentuj nawet z anonima ;)

niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 7

Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwierania drzwi, to pewnie Tess...
Zerwałem się z kanapy i pobiegłem do drzwi. Stanąłem od nich jakieś 3 metry i czekałem aż pojawi się w nich ona. Dziewczyna wesoło weszła, nawet mnie nie widząc zdjęła buty. Nie patrząc przed siebie chciała iść dalej ale stałem przed nią. Dopiero teraz mnie zobaczyła.
-Boże Ney!-wystraszyła się-co ty tu robisz?
-Chciałem ci zrobić niespodziankę-wyszczerzyłem się do niej
-Udało ci się-powiedziała przez śmiech
-Cieszę się, że ci się podoba ale to jeszcze nie koniec-złapałem ją za rękę i zaprowadziłem do jadalni, gdzie czekał już przygotowany przeze mnie stół.
-Wow-powiedziała gdy to zobaczyła
-Podoba się?
-Tak jest piękny-mówiła nie odrywając wzroku od stołu.
-Zapraszam-podszedłem do jednego z krzeseł i odsunąłem je. Dziewczyna widząc to podeszła i usiadła na miejscu-zaraz podam kolację-powiedziałem i udałem się do kuchni po jedzenie. Nałożyłem je na talerze i zaniosłem do jadalni-proszę-powiedziałem i postawiłem przed Tess danie, za które mi podziękowała. Zająłem miejsce na przeciwko niej i pożyczyłem smacznego. Jedliśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym. Było bardzo miło i...romantycznie? Po skończonym posiłku poszliśmy do salonu. Musiałem powiedzieć jej to co czuję inaczej chyba oszaleję.
Usiedliśmy na kanapie i zacząłem mówić...
Tess?-zdenerwowałem się
-Neymar co się stało?-spytała zdezorientowana
-Muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego ale nie wiem jak to wyznać.
-Po prostu mi to powiedz-przybliżyła się do mnie i położyła rękę na moim kolanie, spojrzała w oczy.
-Zacznę od początku-przytaknęła-wtedy, kiedy zobaczyłem cię pierwszy raz, kiedy wpadłem na ciebie pod Camp Nou, poczułem coś do ciebie. Nie chodzi mi o uczucie, którym darzą się przyjaciele, chodzi mi o coś zupełnie innego, coś silniejszego-popatrzyłem w jej oczy-zakochałem się w tobie.

*Tessa* Zakochałem się w tobie...te słowa usłyszałam doskonale. Bardzo mnie tym zaskoczył, oczywiście pozytywnie, bo ja też do niego coś czuję. Zależy mi na nim...nie jak na przyjacielu czy idolu. Zależy mi na nim jak na...chłopaku? Tak, jak na mężczyźnie którego kocham nad życie. Nie wiedziałam czy mam mu to powiedzieć ale powiem mu. Muszę być z nim szczera i wyznać to co ja czuję do niego.
-Neymar-spojrzałam w te jego wspaniałe oczy i kompletnie nie mogłam nic z siebie wydusić...
-Tess, czy ty też coś do mnie czujesz?-w jego oczach dostrzegłam przerażenie? Czy on się boi, że go odrzucę?
-Tak-powiedziałam krótko i w jego oczach nie było tego, co było przed chwilą. Powoli przybliżał swoją twarz do mojej, gdy usłyszałam swój telefon. No pięknie! Ma ktoś wyczucie czasu! Neymar odskoczył ode mnie i usiadł dalej na kanapie a ja odebrałam telefon.
-Halo?-spytałam
-Hej misia.
-Cześć Rafa-przywitałam się z siostrą piłkarza
-Przeszkadzam?
-Nie, nie przeszkadzasz-spojrzałam na Neymara, było widać, że mu się nie podobało, w jakiej chwili jego siostra postanowiła do mnie zadzwonić-coś się stało?
-Nie nic się nie stało ale dzwonię by powiedzieć ci, że za jakieś pół godziny będę u ciebie-a no tak, zapomniałam, że byłyśmy umówione na zakupy.
-Jasne, czekam.
-Dobra to do zobaczenia.
-Pa, do zobaczenia-zakończyłam rozmowę i usiadłam do piłkarza.
-Tess?
-Tak?
-Mogę ci zadać jedno pytanie?
-Oczywiście-uśmiechnęłam się do niego
-Czy chciałabyś być moją dziewczyną?
-Tak Neymar, chciałabym!-powiedziałam i przytuliłam się do - już - mojego chłopaka.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę. Dzięki tobie jestem najszczęśliwszym facetem na świecie-nic nie powiedziałam tylko mocniej się w niego wtuliłam. Podparł podbródek na mojej głowie i siedzieliśmy tak w kompletnej ciszy, chyba z 15 minut.
-Mam coś jeszcze dla ciebie-popatrzył mi w oczy i wstał z kanapy-zaczekaj tutaj. Ciekawe co on jeszcze wymyślił? Poszedł do kuchni i po chwili wrócił z bukietem moich ulubionych kwiatów i to jeszcze w kolorze, który kocham.
-Dziękuje ci-przytuliłam go mocno i pocałowałam w policzek-są śliczne
-Tak samo jak ty-zaczerwieniłam się. Neymar przysuną się do mnie i powoli złączył nasze usta. Całował mnie w delikatny sposób, co po chwili się zmieniło. Oddałam się w całości tej sytuacji...
Znów ten głupi dzwonek! Oderwaliśmy się nie chętnie od siebie. Poszłam otworzyć drzwi Rafci.
-Hej-obdarzyła mnie uśmiechem
-Cześć, zapraszam-weszła do środka i razem poszłyśmy do salonu, w którym siedział Ney.
-Zaraz wracam, tylko zabiorę torebkę. Pobiegłam do swojego pokoju i zabrałam inną torebkę niż tę co miałam w pracy. Po 5 minutach byłam już z powrotem przy rodzeństwie-poczekacie jeszcze chwilkę włożę kwiaty do wody-oboje przytaknęli a ja poszłam z kwiatami w ręku do kuchni po wazon, jednak on stał już na blacie więc włożyłam do niego róże. Wróciłam do Neya i Rafy-Możemy już iść-oznajmiłam i wszyscy udaliśmy się do wyjścia. Zamknęłam dom i przed bramą pożegnałam się z moim chłopakiem buziakiem w policzek. Rafa zrobiła to samo. Neymar pojechał do domu a ja z jego siostrą na zakupy.
Wróciłam do domu po 22, bo zamykali już galerię. Masakra. Chodzenie po sklepach przez 3 godziny. Strasznie bolą mnie nogi. Nie rozpakowałam nawet zakupów. Byłam padnięta przebrałam się tylko w piżamę i poszłam spać. Udało mi się zasnąć w błyskawicznym tępię.

*Neymar* Tessa została moją dziewczyną! Boże, jak ja się cieszę! Oczywiście jak się potem całowaliśmy moja kochana siostra musiała przyjść, bo się umówiła z moją dziewczyną - jak to cudownie brzmi, moja dziewczyna - na zakupy i nam przerwać. Tess poszła jej otworzyć drzwi i musiała wyjść do pokoju po torebkę. Wtedy moja siostra się mnie wypytała o wszystko, zaczynając od kwiatów, które leżą na stoliku przed kanapą a kończąc na tym, czemu cały dzień u niej siedzę. Taa, ciekawska to ona jest, tylko szkoda, że nie wiem po kim to ma. Niestety niedługo po tym musieliśmy się żegnać, bo dziewczyny jechały na zakupy.
Pojechałem do domu i zacząłem się szykować na imprezę. Zajęło mi to półtora godziny, więc przed dwudziestą pierwszą byłem już w klubie, w którym umówiłem się z Danim. Wchodząc do środka było słychać głośną muzykę. Był to najlepszy klub w całej Barcelonie. Najlepsze jak i najdroższy, jednak mój i mojego przyjaciela ulubiony. Stać nas na niego to dlaczego nie mieliśmy by tu przychodzić. Przychodzi tutaj mnóstwo ludzi tych sławnych i tych nie rozpoznawalnych. Zawsze w tej gromadzie osób znajdą się dziewczyny, które lubią się zabawić a mi i Daniemu zawsze pasowało ale nie teraz. Wszedłem do środka i wypatrywałem mojego przyjaciela. Moje oczy dostrzegły go przy barze w towarzystwie jakieś blondynki w skąpej sukience. Podszedłem do nich a Dani przedstawił mi swoją nową koleżankę...

 ¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Mam nadzieję, że się Wam podoba :)
Wczoraj był mecz, niestety przegrany dla Nas :( Mam dla Was małe podsumowanie. Takie coś robię pierwszy raz i nie do końca wiem czy dobrze mi to wyszło :D Więc bardzo bym prosiła żebyście mi powiedzieli co na ten temat myślicie :)

Niestety wczorajszy mecz (FC Barcelona-Malaga CF) chłopaki z Barcelony przegrali 1:0. W pierwszych minutach gola strzelił Juanmi.
Nie obyło się również bez kartek. W tym spotkaniu było ich siedem. W drużynie z Malagi dostali je: Weligton (48'), Recio (61') i Duda (90'). Natomiast piłkarze z Camp Nou dostali ich cztery: Rafinha (11'), Pigue (78'), który nie wystąpi w kolejnym meczu, Neymar (86') dostał czwartą kartkę w tym sezonie i Jordi Alba (90'). Raz są przegrane a raz wygrane, tak czy tak wszyscy ich kochamy i wspieramy kiedy przegrywają jak i zwyciężają.

"Zmienić tej tradycji nic nie jest w stanie, Barca była, jest i wielka pozostanie"



8 KOMENTARZY - 8 ROZDZIAŁ 

piątek, 20 lutego 2015

Rozdział 6

*Neymar* Obudziłem się w nieznanym mi miejscu i nie mogłem sobie przypomnieć co ja tu rabie przez dłuższy czas. Leżałem w łóżku w ubraniach. Już wiem! Byłem wczoraj u Tess i wypiliśmy dwie butelki wina i to pewnie dlatego tu jestem. Podniosłem się powoli do pozycji siedzącej i rozglądnąłem się po pomieszczeniu, który był pewnie pokojem Tess. Na stoliku, stającym obok łóżka leżała mała niebieska karteczka.
'Musiałam wyjść do pracy. Nie robiłam ci śniadania, bo zapewne byłoby zimne i też nie miałam serce cię obudzić, bo słodko spałeś. Czuj się jak u siebie :)        Tessa'

Nie miałem dziś treningu więc zaczekam tu na Tess. Niestety aż 5-em godzin. Na samą tą myśl posmutniałem. Zrobiłem sobie śniadanie, zjadłem i posprzątałem po sobie. Musiałem założyć ubrania, które miałem wczoraj. Chyba pojadę do domu i się przebiorę? Wziąłem kluczyki, które wczoraj przyniosła mi Rafa i pojechałem do domu.
-Neymar! Gdzie ty byłeś całą noc?!-wydarła się na mnie Rafaela gdy tylko przekroczyłem próg salonu
-Spokojnie, nie krzycz-upomniałem ją
-Spokojnie? Ja mam być spokojna, kiedy się tak o ciebie martwię?
-Byłem u Tess-powiedziałem cicho ale Rafa bardzo dobrze to usłyszała.
-U Tess powiadasz?-zaśmiała się i od razu spytała ciszej
-Tak u niej i uprzedzając pewnie twoje kolejne pytanie, nic między nami nie zaszło-nie wiem czemu trochę się zaczerwieniłem.
-W takim razie czemu nie wróciłeś do domu?
-Ty zawsze jesteś taka ciekawska?-zapytałem siostry a ona pokiwała energicznie głową z wielkim uśmiechem na twarzy-wypiliśmy wczoraj chyba ze dwie butelki wina i tak jakoś wyszło, że zostałem.
-Neymar?
-Tak?
-A ty masz w ogóle jej numer telefonu?-kompletnie to tym zapomniałem. Wtedy nie chciała mi go dać...
-Nie...nie mam-skrzywiłem się
-Wow, to jestem szybsza on ciebie-zaśmiała się i poszła do kuchni. Zaraz. Co? Ona ma jej numer? Pobiegłem za Rafą.
-Masz?
-Ale co?-droczyła się ze mną
-Jej numer!-krzyknąłem
-Mam ale...
-Ale co?-zapytałem ze strachem
-Nie wiem czy mogę ci dać...
-Możesz, pozwalam ci.
-Dobra...
-Tak!-nie dałem jej dokończyć
-Ale...
-Czy zawsze musi być ale?-zapytałem bardziej siebie niż siostry
-Tak musi-odpowiedziałam mi z wielkim uśmiechem na twarzy
-Dobra jakie to ale?
-Idę dziś na zakupy...
-Z kim?-nie dałem jej dokończyć, znów.
-Z Tess i potrzebna mi kasa-zaśmiała się
Wyjąłem portfel z tylnej kieszeni spodni i dałem jej pieniądze. Rafaela odblokowała swój telefon i podyktowała mi numer dziewczyna, o której ciągle myślę.
-Dziękuje siostra-przytuliłem ją. Poszedłem do łazienki się odświeżyć, po czym się ubrałem i uczesałem. Po drodze do domu Tess, wpadnę do Daniego bo dawno go nie widziałem. Tak, tak dawno, że od wczoraj.
-Hej, Dani-przywitałem się u moim najlepszym przyjacielem.
-Hej, stary. Właz
Poszliśmy do salonu.
-Chcesz coś do picia?
-Nie dzięki, wpadłem tylko na chwilkę.
-W takim razie słucham-usiadł koło mnie na kanapie-właśnie stary dawno nie byliśmy na imprezie. Co ty na to, żeby wyrwać jakieś dziewczyny.
-No ja właśnie w tej sprawie-skrzywiłem się
-Ney, co się stało?-spytał z przerażeniem w oczach
-Bo...ja się...chyba...-nie mogłem się wysłowić
-No mów!
-Chyba się zakochałem!
-Ufff...Ney spokojnie czym ty się przejmujesz?-zapytał a ja nie wiedziałem o co mu chodzi. Chyba to wyczuł bo kontynuował dalej-takie coś jak miłość nie istnieje. Zobaczysz, niedługo ci samo minie.
-Ale ja nie chce żeby to mijało.
-Chyba mi nie chcesz powiedzieć, że chcesz się ustatkować z jedną laską do końca życia?
-Ona nie jest taka jak te puste lalki z klubu, które lecą tylko na kasę.
-One wszystkie są takie same ale skoro ty uważasz inaczej to spoko.
-Ona nie jest taka-powiedziałem trochę głośniej
-Dobra, tylko się nie denerwuj-powiedział a ja się uspokoiłem
-Okej, to ja spadam-wstałem z kanapy i już miałem wychodzić z salonu gdy przypomniałem sobie coś-a i możemy iść do tego klubu-uśmiechnąłem się do piłkarza
-Tam gdzie zawsze?
-Tak i godzina też ta sama-puściłem do niego oczko i wyszedłem.
Po drodze do domu Tess, pojechałem do kwiaciarni i kupiłem bukiet jej ulubionych kwiatów - róż. Nie były to zwyczajne róże, bo miały kolor błękitny. Nie znam się na kwiatach i nie wiem czy są one takiego koloru z natury ale wiem, że niebieski to ulubiony kolor Tess. Mam nadzieję, że się jej spodobają. Do końca pracy dziewczyny została jakaś godzina, no może nieco dłużej, bo samo dotarcie do domu zajmie jej z 20 minut, więc mam półtora godziny by przygotować jakąś kolację.
Otworzyłem drzwi kluczem, który wcześniej zabrałem z półki i wszedłem do wnętrza domu. Nalałem wody do wazonu i włożyłem do niej kwiaty, by nie zwiędły. Poszukałem w książce przepisu na danie wegetariańskie i znalazłem fajnie wyglądającą potrawę. Sprawdziłem czy mam wszystko co mi było potrzebne i zacząłem robienie obiadokolacji.
Godzinę później danie było gotowe a ja zabrałem się za nakrywanie do stołu. Wszystko wyglądało cudownie. Sam jestem zdziwiony z mojego efektu i szczerzę, chyba nigdy bym nie pomyślał, że będę tak starał się dla dziewczyny, którą pokochałem od pierwszego wejrzenia. Ba! Nigdy bym nie pomyślał, że się zakocham a jednak cuda się zdarzają. Myślę, że po kolacji powiem jej wszystko co do niej czuję i mam nadzieję, że ona czuję to co ja do niej. Wtedy kiedy wpadłem na nią na ulicy, zakochałem się w jej uśmiechu. Po raz pierwszy widziałem tak piękną dziewczynę. Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwierania drzwi, to pewnie Tess...

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Mam nadzieję, że się podoba :) Dziękuję za WSZYSTKIE komentarze jakie były pod ostatnim postem ♥
Kolejny postaram dodać w weekend :)

KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

środa, 18 lutego 2015

Rozdział 5

*Naymar* Wstałem po 10-tej. Nie musiałem się śpieszyć, bo trening miałem dopiero o 3 godziny. Po treningu pójdę do restauracji i poczekam na Tess, tak jak wczoraj. Nie wiem co się ze mną dzieje ale kiedy ona jest koło mnie czuję coś innego, coś czego nie czuję przy tych pustych lalkach z klubów. Ona jest inna, inna niż wszystkie. Wczoraj kiedy śpiewała ze mną w samochodzie była taka uśmiechnięta. Kocham jak to robi. Jej uśmiech jest taki piękny, wyjątkowy.
Pomyślałem o niej jeszcze parę minut i postanowiłem już zejść na śniadanie.
-Hej Rafa-przywitałem się z siostrą całusem w policzek.
-Hej śpiochu-zaśmiała się ze mnie
-Co tak pięknie pachnie?
-Naleśniki-pokazała palcem na talerz-Neymar?
-Tak siostrzyczko?
-Co to za dziewczyna?
-Jaka?
-Ta co wczoraj tutaj była, Tessa.
-Moja koleżanka a co?
-Nic
-Rafa?
-Co?-zapytała, zła?
-O co ci chodzi?
-Mi o nic. Tylko nie chce żebyś ją skrzywdził-popatrzyłem się na nią ze zdziwieniem-ona wydaje się na prawdę fajna a ja ciebie znam Neymar, zabawisz się nią i zostawisz tak jak te inne.
-Rafa spokojnie. Nie musisz się o nią martwić-uśmiechnąłem się do siostry-nie skrzywdzę jej.
-Obiecaj mi to. To, że jej nie wykorzystasz-popatrzyła się na mnie a ja nic nie odpowiedziałem-obiecaj mi-zażądała i podniosła głos. Ja nie chciałem jej zranić. Ona była inna. Nie chciałem ani mnie miałem jej zamiaru wykorzystać.
-Obiecuję
-Dobrze a teraz siadaj i jedz-rozkazała i postawiła talerz z naleśnikami na stół. Zanim zacząłem jeść, zrobiłem im zdjęcie i wrzuciłem je na instagrama z podpisem 'Piękne i pyszne śniadanko od siostrzyczki ♥ Smacznego!' Zacząłem jeść. Było na prawdę bardzo smaczne. Rafa ma talent do gotowania. Po skończonym posiłku włożyłem talerz do zmywarki i udałem się odświeżyć do pokoju. Ubranie postanowiłem założyć luźne. Szare dresy, biała koszulka i moją ulubioną czapkę. Byłem gotowy na trening. Przed wyjściem złapałem swoją torbę treningową, pożegnałem się z siostrą i wyszedłem. Jechałem i słuchałem muzyki. Zaparkowałem samochód przed Camp Nou i udałem się do szatni.
-Hej chłopaki-powiedziałem gdy wszedłem do pomieszczenia.
-Hej Ney!-krzyknęli chórem.
Przebrałem się w strój jaki obowiązuje na treningach i razem z Leo poszedłem na murawę. Tam czekał już na nas trener. Po paru minutach wszyscy znaleźli się na murawie i mogliśmy zaczynać rozgrzewkę. Musieliśmy dobrać się w pary i poćwiczyć podania. Ja byłem z moim najlepszym przyjacielem Danim. Po tym zadaniu zagraliśmy mecz, który zakończył się wynikiem 2:2. Poszedłem się przebrać i żegnając się tylko szybkim 'do jutra chłopaki' wybiegłem z Camp Nou.
Wszedłem do restauracji, usiadłem i czekałem na nią.
-Co panu podać?-zapytała mnie dziewczyna, która nie była Tess. Poznałem ją. Pracuje tu już długo. Kiedyś nawet się z nią przespałem ale po co rozpamiętywać stare strawy?
-Gdzie Tessa?-zapytałem ze zdziwieniem.
-W domu-powiedziała krótko dziewczyna
-Czemu?
-Ma dziś wolne. Co podać?-spytała ponownie
-W takim razie dużą pizze, tylko wegetariańską
-Oczywiście, niedługo przyniosę-odeszła a ja czekałem na swoje zamówienie. Minęło 15 minut i odebrałem swoją pizze. Wsiadłem do samochodu i pojechałem prosto to Tess.

*Tessa* Obudziłam się parę minut po jedenastej. Nie chciało mi się za bardzo wstać, więc wzięłam swojego laptopa i wróciłam szybko do łóżka. Od razu weszłam na instagrama. Było parę zdjęć moich znajomych z Polski i jakieś nowe fotki gwiazd które obserwuję. Sięgnęłam po telefon i też zrobiłam sobie selfie w łóżku i je wrzuciłam z dopiskiem 'Buenos días'. Wstałam i poszłam do łazienki, pod prysznic. Nie malowałam się bo nie miałam zamiaru nigdzie wychodzić. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie jakieś kanapki, które zniknęły w parę minut po zrobieniu. Zmyłam talerz i napiłam się soku. Poszłam do sypialni by wybrać jakieś ciuchy. Postanowiłam na wygodę, czyli zwykłe dresy i bluzka. W moim domku panował lekki bałagan, który mam zamiar dziś ogarnąć. Tak też zrobiłam. Trzy godziny później wszystko niemalże się lśniło. Byłam zadowolona z mojej pracy i efektu. Przy pracy wcale się nie zmęczyłam ale postanowiłam, że odpocznę. Usadowiłam się przed telewizorem i włączyłam jakąś powtórkę meczu, który zresztą widziałam ale nic innego nie było. Akurat kiedy miła być przerwa usłyszałam dzwonek do drzwi. Byłam ciekawa kto to. Otworzyłam drzwi a w nich stał nie kto inny jak Neymar Junior. A kogo ja się mogłam spodziewać? Nikogo takiego kto zna mój adres tu nie ma.
-Heeej-przywitał się ze mną buziakiem w policzek.
-Hej, co tu robisz?-zapytałam i zaprosiłam go gestem ręki do salonu a może powinnam do jadalni bo chyba miał pizze.
-Przyniosłem pizze-zaśmiał się-gdzie masz talerze?-zapytał. Pokazałam palcem na szafkę, w której trzymam talerze a on je wyjął. Obserwowałam każdy jego ruch.
-Skąd wiedziałeś, że tu jestem?
-Byłem u ciebie w pracy a jakaś kelnerka powiedziała, że masz wolne i jesteś w domu.
-Aha.
-No co?
-Nie nic-zaśmiałam się a Neymar pokręcił głową i zaczął nakładać jedzenie na talerze.
-Czekaj!-krzyknęłam i pobiegłam do salonu, zabrałam swój telefon i wróciłam do kuchni-jeszcze zdjęcie na insta-powiedziałam przez śmiech.
-No to na co czekasz?-także powiedział przez śmiech. Zrobiłam zdjęcie i dodałam na profil z podpisem 'Pizza z przyjacielem ♥ nie zdrowo ale miło. Smacznego!' Wzięliśmy swoje porcje i udaliśmy się do jadalni.
-Pyszne-powiedziałam gdy skończyłam jeść.
-Masz racje.
-To co teraz robimy?-zapytałam chłopaka. Ciekawe co wymyślił na później?
-Nie wiem ale myślałem nad kinem. Co ty na to?
-Szczerze?
-No dawaj.
-Nie chce mi się ruszać z domu.
-To...domowe kino?
-Bardzo chętnie-uśmiechnęłam się do niego, odwzajemnił to-to ja pójdę zrobić popcorn a ty poszukaj jakiegoś filmu. Leżą tam-pokazałam palcem i pobiegłam do kuchni.
-Mam!-krzyknęłam radośnie wchodząc do salonu.
-Ja też mam!
-To co wybrałeś?
-Annabelle.
-O nie!-krzyknęłam
-No weź nie widziałem tego! Jest podobno fajny
-Fajny jest i straszny.
-Proszę-zrobił minkę kotka ze Shrek'a-będę przy tobie i chętnie posłużę ramieniem jak się będziesz bała.
-No dobra włączaj-uległam mu. Chyba tylko dla tego, że będę mogła się do niego przytulić bez wyjaśnienia. Usiadłam na kanapie a Ney odpalił horror. Przez cały film się do niego przytulałam a wcale się nie bałam, bo znam to na pamięć, po prostu miło się do niego przytulało.
-I co był taki straszny?-zapytał, gdy film się skończył. Co ja miałam mu powiedzieć? Że nie? Nie mogę, bo przez cały czas się do niego przytulałam.
-No raczej-skłamałam. Neymarowi zadzwonił telefon.
-Halo?-zaczął rozmowę a ja wstałam i poszłam umyć miskę.
Weszłam do salonu a Ney dopiero zakończył rozmowę.
-Rafa dzwoniła-oznajmił mi-niedługo wpadnie-powiedział, tak jakby się bał mojej reakcji.
-Rafa? Ale po co?
-Wychodzi na imprezę gdzieś a ja zapomniałem kluczy od domu i podrzuci mi je.
-Rozumiem. Jesteś może głodny czy coś?
-Nie, głodny nie jestem ale chętnie bym się czegoś napił.
-Hmm...wino?-miałam bardzo na nie ochotę, więc mu zaproponowałam
-Jeśli masz to bardzo chętnie.
-Oczywiście, że mam-zaśmiałam się i pobiegłam do kuchni po wino, moje ulubione, czerwone.
-Masz otwórz a ja zobaczę kto dzwoni.
-To pewnie Rafa-wziął od mnie butelkę
-Hej, proszę tu są jego klucze-uśmiechnęła się do mnie.
-Hej, dzięki, zaraz mu je oddam
-Ej...może byśmy wyszły jutro na jakiś zakupy czy coś-w sumie czemu nie? Mam pracę a jeszcze trochę kasy mi zostało.
-Jasne bardzo chętnie-ucieszyła się na moje słowa
-To co dasz mi numer telefonu? Zadzwonię do ciebie jutro i jakoś się zgadamy-podałam mój numer telefonu i pożegnałam się z nią buziakiem w policzek. Wróciłam do Neya, oddałam mu klucze i usiadłam na kanapie. Przez ten czas Neymar otworzył wino i nalał do kieliszków. Piliśmy kieliszek po kieliszku. Niedługo po tym już nic nie pamiętałam. No może oprócz tego, że Ney położył mnie na moim łóżku, po czym zasnęłam...

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Oto i rozdział 5 :)
Mam nadzieję, że się spodoba :)
Liczę na Wasze komentarze

KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

wtorek, 17 lutego 2015

Rozdział 4

Neymar otworzył mi drzwi i gestem ręki zaprosił mnie do środka. To co tam ujrzałam mnie powaliło z nóg. Oczywiście w nie dosłownym znaczeniu tego słowa. Ujrzałam cudownie wystrojony salon, połączony z jadalnią. Wszystko tam do siebie pasowało. Każdy drobiazg miał tu swoje miejsce. Co prawda salon już nie raz widziałam na różnych filmikach ale na żywo wygląda jeszcze lepiej a kuchnia? Najnowszego rodzaju sprzęty do gotowania.
Z podziwiania tego pięknego miejsca wyrwał mnie czyjś głos. Należący oczywiście do właściciela tego wspaniałego domu.
-To co, zrobię kolację?-zwrócił się do mnie
-Jasne-uśmiechnęłam się do niego-to ja ci pomogę-poszliśmy razem do kuchni i zabraliśmy się za przygotowanie naszego dania. Postanowiliśmy zrobić risotto z wersją wegetariańską dla mnie. Gdy danie było gotowe zasiedliśmy w jadalni i jedliśmy w ciszy. Dopiero po skończeniu kolacji się oderwałam.
-Dziękuje, było pyszne.
-Ja także dziękuje i też uważam, że było pyszne-uśmiechnął się do mnie-to co teraz film?-zapytał i usłyszałam trzaśnięcie drzwiami.
-Neymar wróciłam!-krzyknęła jakaś dziewczyna.
-Jesteśmy w salonie-odpowiedział równie krzykiem. Słyszałam kroki co oznaczało, że ta osoba zmierza w naszą stronę.
-Jesteście?-zapytała i po chwili zobaczyłam kto to był-O hej-powiedziała do mnie i było widać, że jest zaskoczona moją osobą. Przywitała się z bratem.
-Rafa to jest Tessa. Tess to jest Rafaela, moja siostra ale pewnie to wiesz-zaśmiał się.
-Hej jestem Rafa-obdarzyła mnie promiennym uśmiechem. Boże jaka ona jest śliczna!
-Cześć, Tessa-ja także posłałam jej promienny uśmiech.
-Co robicie?-spytała siostra piłkarza
-Przed chwilą zjedliśmy kolacje a teraz mamy zamiar oglądać film-odpowiedział siostrze
-Może przyłączysz się do nas?-zapytałam
-Nie, nie chce wam przeszkadzać.
-No co ty siostra, ty nigdy nie przeszkadzasz
-No właśnie choć-nalegałam-będzie miło
-No dobra, tylko skoczę na górę i się w coś przebiorę-pobiegła schodami na piętro i po 5-u minutach już siedziała koło nas na kanapie. Film podobał mi się bardzo, był śmieszny. Rafaeli chyba jednak się za bardzo nie podobał, bo w środku filmu zasnęła na kanapie. Gdy się skończył musiałam już iść. Neymar namawiał mnie żebym została ale ja nie chciałam.
-To chociaż cię odwiozę?
-Nie, na prawdę nie musisz, dam sobie radę.
-Nie mów głupot. Nie puszczę cię samej. Jest już ciemno.
-Zamówię taksówkę-nie dawałam za wygraną
-Odwiozę cię i koniec tematu-postawił na swoim
-No dobra-powiedziałam po czym westchnęłam
-No widzisz-zaśmiał się-idę po kluczyki a ty zaczekaj-jak powiedział tak zrobił i po chwili wrócił z kluczkami do samochodu.
-Idziemy?-zapytał
-Tak-powiedziałam krótko. Udaliśmy się do auta. Ney otworzył mi drzwi. Uśmiechnęłam się tylko do niego i wsiadłam do samochodu. Tym razem też śpiewaliśmy, rozmawialiśmy i się wyłupiliśmy. Nie zorientowałam się nawet kiedy dojechaliśmy. Wysiadłam z pojazdu i podeszłam do chłopaka, który także wyszedł.
-Dziękuje, że mnie odwiozłeś-spojrzałam mu w te śliczne oczy i chyba odpłynęłam bo nie słyszałam w ogóle co mówi Ney
-Dziękuje jeszcze raz i do zobaczenia-odwróciłam się na pięcie jednak Neymar złapał mnie za nadgarstek i ponownie odwrócił do siebie.
-Nie pożegnasz się?-dałam mu buziaka w policzek a on się od razu rozweselił
-Wystarczy?-zapytałam
-Teraz możesz już iść-zaśmiał się
-Dobranoc Ney-odwróciłam się i poszłam do domu. Jak odchodziłam Neymar powiedział ciche 'do zobaczenia piękna'. Może myślał, że tego nie usłyszę? Jeśli tak to mu coś nie wyszło. A może chciał żebym to usłyszała? Nie wiem.
Weszłam do domu i od razu złapałam laptopa i weszłam tradycyjnie na moje ulubione portale i inne stronki, które lubię. Tam minęły mi dwie godziny.
Zrobiłam się senna więc udałam się do łazienki. Zmyłam makijaż i przebrałam się w piżamę. Przynajmniej nie musiałam jeść bo nie byłam głodna po kolacji z Neymarem. Na szczęście jutro nie idę do pracy i sobie pośpię. Nie będę musiała oglądać tego głupiego człowieka jakim jest mój szef. Położyłam się spać i praktycznie od razu odpłynęłam w krainę snu.


¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Dziś rozdział krótki i nie ciekawy :/
Jeśli się postaracie to kolejną cześć dodam już jutro :)
Proszę Was także żebyście pisali komentarze (nawet z anonima) wtedy wiem, że ktoś to w ogóle czyta :)

KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 3

Rano wstałam w złym humorze. Sama nie wiem dlaczego. Zjadłam, wzięłam prysznic i zrobiłam swoje poranne czynności, poszłam się ubrać. Postawiłam na luźny komplet ubrań gdy wychodziłam z domu, złapałam tylko torebkę i wyszłam do pracy. Dziś dzień strasznie mi się dłużył ten dzień. Chciałabym już być w domu. Nic mi nie wychodzi. Rozbiłam już dwie szklanki, jak tak dalej pójdzie to jeszcze wylecę.
Tak samo jak wczoraj dopiero po 14 zrobiło się luźniej. Do końca zostały tylko dwie godziny i to chyba będzie najdłuższe 120 minut w moim świecie.
Parę minut po piętnastej w drzwiach stanął on. Usiadł do stolika a ja od razu do niego podeszłam. Tylko czemu był sam?
-Cześć-oderwał się kiedy stałam już przy nim
-Hej. Co Ci podać?
-Może to co wczoraj ale do tego jeszcze poproszę jakieś ciasto.
-A jakie te ciasto ma być dokładnie?-spytałam i uśmiechnęłam się do niego-Chwilka...
-Tak?
-Ty jesteś piłkarzem a z tego co wiem nie za bardzo możecie jeść takie rzeczy, prawda?
-Prawda ale ja mam specjalne pozwolenie-zaśmiał się
-Tak? A od kogo?
-O..od siebie-powiedział powoli i ukazał rządek swoich białych zębów.
-No dobra, zrobię wyjątek ale ostatni raz. To jakie?
-Nie wiem zdam się na ciebie
-Dobra w takim razie zaraz będę z małą niespodzianką-poszłam przygotować zamówienie i wybrałam ciasto z owocami. Mam nadzieję, że będzie mu smakować.
-Proszę-powiedziałam i postawiłam talerz z ciastem i kawę przed nim.
-Dziękuję-posłał mi miły i radosny uśmiech-wygląda bardzo smacznie-ponownie posłał mi uśmiech
-Tak też smakuje-ja także odwzajemniłam ten gest -Nie będę ci przeszkadzać-powiedziałam i już miałam zamiar odchodzić ale Ney ponownie mnie zatrzymał
-Zostań ze mną
-Nie mogę, pracuje-powiedziałam smutno
-Szef się nie dowie. Proszę zostań.
-No dobra ale tylko na chwilkę
-Dobra ale weź sobie coś do jedzenia, bo będę się dziwnie czuł.
-No dobra zaraz wracam-poszłam sobie po herbatę
Rozmawialiśmy o wszystkim. On jest naprawdę świetny. Nie jest taki, jakim ukazują go w gazetach. To miły i radosny chłopak a nie gwiazdeczka unosząca się dumą. Niestety czas tak szybko leci...
-Panno Tess. Co pani wyrabia? Tu się pracuje a nie pija herbatkę z gośćmi-po tych słowach wstałam jak oparzona z krzesła i nie wiedziałam co powiedzieć do szefa.
-Ja...ja przepraszam-po czym szybkim a nawet bardzo szybkim krokiem poszłam na zaplecze restauracji. Kiedy już tam się znajdowałam słyszałam rozmowę mojego szefa z Neymarem.
-To nie jej wina, ja chciałem żeby ze mną usiadła!-powiedział dosyć głośno. On mnie bronił?
-Rozumiem cię i dziś nie wyciągnę żadnych konsekwencji co do niej ale jak takie coś powtórzy się jeszcze raz a ona stąd wyleci. Tu się pracuje. Nie płacę jej za popijanie herbatki z gośćmi.
-Okej. Po pierwsze ona mi imię. Po drugie to ja zażyczyłem sobie żeby usiadła do mnie, chociaż Tess podmawiała, to zrobiła to dla mnie, bo to ja tu jestem gościem i to ja płacę. A jeśli nie chcesz stracić gości dzięki którym ta ruina się jeszcze trzyma to lepiej uważaj.
-Dobrze, przepraszam. Muszę już iść.
-Do widzenia-Ney wyszedł z lokalu a szef przyszedł do mnie.
-Nie myśl tylko, że jeśli on cię bronił to nie znaczy, że to ma się powtórzyć-powiedział wrogo do mnie.
-Tak, ja wiem. To się nigdy już nie powtórzy. Obiecuje.
-Oby a teraz możesz już iść do domu.
-Dobrze. Do widzenia-pożegnałam się i wyszłam. Przed budynkiem czekał na mnie Neymar. Opary był o maskę swojego samochodu, co wyglądało wręcz cudownie. Podeszłam do niego.
-Dziękuje.
-Za co?-zapytał zdziwiony
-Broniłeś mnie i to pewnie dzięki tobie jeszcze tu pracuje.
-Nie masz za co dziękować. W końcu to przeze mnie-przytulił mnie
-No dobra to ja już pójdę-powiedziałam i chciałam odchodzić
-Poczekaj, chyba nie myślisz, że czekałem tu na darmo?
-Co masz na myśli?
-Dziś to ja zabieram cię do siebie. Zjemy kolacje i może oglądniemy jakiś fajny film.
-Neymar, na prawdę ci dziękuję ale chyba dziś nie mam nastroju.
-Proszę-nalegał-chce ci to wynagrodzić.-uśmiechną się do mnie
-No dobra, niech ci będzie ale skoro chcesz zjeść ze mną kolacje to musisz wiedzieć jedną rzecz.
-Jaką-zapytał z zdziwieniem a może i jeszcze z przerażeniem?
-No bo ja jestem wegetarianką-chyba mu ulżyło gdy to powiedziałam
-Spokojnie, znajdziemy coś bez mięsa-zaśmiał się i otworzył mi drzwi od samochodu. Zajęłam miejsce pasażera a chwile potem Neymar miejsce kierowcy. Włączył swoje ulubione brazylijskie piosenki i zaczął do nich śpiewać a ja z niego się tylko śmiałam. Usłyszałam swoją ulubioną piosenkę z tamtego kraju i także zaczęłam śpiewać. Nagrałam nas i filmik wrzuciłam na instagrama. Po wykonaniu duetu Ney z ciszył muzykę.
-Skąd umiesz tak perfekcyjnie portugalski?-zapytał, nie odrywając swego wzroku od drogi.
-Mój ojciec jest Brazylijczykiem...-nie pozwolił mi dokończyć
-Mówiłaś, że jesteś z Polski-stwierdził
-Mój ojciec jest Brazylijczykiem a matka Polką...-znów to zrobił
-Co nie zmienia faktu, że nie jesteś Polką do końca
-A mogę ci opowiedzieć wszystko do końca?-zapytałam a on tylko pokiwał głową-mój ojciec jest Brazylijczykiem a matka Polką. Urodziłam się w Brazylii ale po moich 9-tych urodzinach przeprowadziliśmy się do Polski. Nigdy tak na prawdę nie czułam się Brazylijką. Nie miałam tam przyjaciół, bo wszyscy zadawali się ze mną tylko dla tego, że byłam bogata a ja nie chciałam fałszywych znajomych. Dopiero w Polsce ich znalazłam. To tam jest mój dom i moja ojczyzna-skończyłam i tym razem mi nie przerwał
-Rozumiem a gdzie dokładniej mieszkałaś?-zapytał
- W Rio de Janeiro. Kocham to miasto-zaśmiałam się-a w Polsce to w Warszawie.
-Ja też kocham Rio. Pamiętam też jak byłem w Polsce na pierwszym meczu jaki odbyłem w FC Barcelonie. Magiczna chwila i kraj. Chciałbym tam kiedyś jeszcze pojechać-rozmarzył się
-Zabiorę cię kiedyś-zaśmiałam się
-Trzymam cię za słowo-spojrzał na mnie i pokazał mi rządek swoich zębów-jesteśmy na miejscu-zaparkował samochód przed domem i wysiadł, zrobiłam to samo. Udaliśmy się w stronę domu. Domu? To chyba willa a nie dom. Był chyba z pięć razy większy niż mój. Neymar otworzył mi drzwi i gestem ręki zaprosił mnie do środka. To co tam ujrzałam mnie powaliło z nóg... Oczywiście w nie dosłownym znaczeniu tego słowa...

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Oto i rozdział 3 :) Nie jest jakiś super ale ocenę pozostawiam Wam :) Dziękuję za wszystkie komentarze :* Bardzo mnie motywują :) Chce także podziękować za ponad 500 wyświetleń ♥

KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ 

piątek, 13 lutego 2015

Rozdział 2

Następnego dnia obudziłam się a właściwie zostałam obudzona w bardzo nieprzyjemny sposób przez mojego największego rannego nie przyjaciela - budzik. Oznaczało to tylko jedno. Pora wstawać do pracy. Niechętnie wstałam i od razu udałam się do kuchni coś zjeść. Ostatecznie wybrałam płatki z mlekiem, które w błyskawiczny sposób zniknęły z miseczki. Następnie poszłam do łazienki na szybki prysznic. Po wyjściu zrobiłam lekki makijaż, wysuszałam swoje blond włosy i wybrałam ubrania. Nie wiedziałam dokładnie jak mam się wyglądać więc wybrałam zwykłe spodnie i bordową bluzkę na ramiączka. To wszystko zajęło mi trochę mniej niż godzinę. Więc mam dobry czas i na pewno się nie spóźnię. Restauracja nie znajdywała się za daleko mojego zamieszkania. Jedynie 20 minut drogi na piechotę. Mimo tego postanowiłam się już zbierać, aby na pewno dotrzeć na miejsce na czas albo najwyżej za wcześnie.
Do pracy dotarłam zgodnie z czasem. Przywitałam się i poznałam ludzi, z którymi będę od dziś pracować. Wydawali się bardzo mili a przede wszystkim płeć damska. Po miłych pogadankach poszłam się przebrać w ubrania, które obowiązują w restauracji. Parę minut później zaczęła się moja robota kelnerki. Latałam od stolika do stolika z notatnikiem i długopisem i zapisywałam wszystko to co ludzie zamawiają.
Tak było do 14 potem ruch ustał i miałam czas by siedzieć. Około 15 przyszli najważniejsi goście a mianowicie piłkarze. Przy jednym ze stolików usiadł On, obok niego jego najlepszy przyjaciel Dani i najlepszy piłkarz na całym świcie Leo. Szczerze? Bałam się tam podejść. Nie wiem nawet czemu. Przecież to zwykli ludzie. Myślałam, że coś palne głupiego, przewrócę się albo co najgorsze zapomnę jak się pisze i pomylę zamówienia a wtedy mogę pożegnać się z pracą. Moje myśli przerwała Elli jedna z dziewczyn procujących jako kasjerki. Powiedziała mi żebym poszła bo za długie czekanie może się im nie spodobać i na robię sobie wtedy niepotrzebnych kłopotów. Zabrałam czym prędzej swój notesik z długopisem i udałam się do gości. Byłam zdenerwowana ale postanowiłam się zachować tak jak zawsze i starać się nie myśleć o tym kim oni są naprawdę. Niepewnie podeszłam do stolika a ich oczy zwróciły się na mnie.
-Mogę przyjąć zamówienie?
-Poprosimy trzy kawy-odezwał się ten którego lubiłam najbardziej a mianowicie '11' Barcelony.
-Oczywiście, zaraz przyniosę-uśmiechnęłam się i odeszłam. Nie wiem czy to ja jestem jakaś chora czy coś ale gdy odchodziłam czułam na sobie ich wzrok ale może po prostu mi się wydawało. Robienie kaw zajęło mi niecałe pięć minut i już parę sekund później niosłam je na tacy do chłopaków. Szłam tak cicho, że nawet mnie nie słyszeli. Postawiłam tace z kawami na stole a oni nagle ucichli i obserwowali każdy mój ruch. Czułam się dziwnie ale cóż taka praca. Podałam filiżankę każdemu pod nos.
-Życzę smacznego-powiedziałam i posłałam im szczery uśmiech
-Od takiej ślicznotki jak ty na pewno będzie bardzo smaczne-gdy Alves to wymówił uśmiechną się łobuzersko a ja miałam go ochotę walnąć ale tylko ze względu na prace tego nie zrobiłam.
-Przepraszam, nie będę przeszkadzać-udawałam, że tego nie słyszałam. Odeszłam od nich. Co on sobie myśli? To, że gra w najlepszym klubie na świecie nie oznacza, że może być taki wobec dziewczyn ale z drugiej strony mój idol powiedział mi właśnie komplement. Szkoda tylko, że w sposób którego nie na widzę. Teraz już sama nie wiem. Może po prostu to oleje? Weszłam za ladę i usiadłam bo w lokalu nie było nikogo oprócz tych trzech panów. Wyjęłam telefon i grzebałam w necie przez 20 minut. Przez ten czas piłkarze wypili kawę i tylko rozmawiali. Schowałam moją ulubioną rzecz, z którą nigdy się nie rozstaję. Podeszłam do nich by zapytać się czy czegoś może jeszcze nie potrzebują.
-Przepraszam, podać coś jeszcze?
-Nie wiem jak oni ale mi byś mogła podać swój numer telefonu-tym razem oderwał się Neymar ale on zrobił to w zupełnie inny sposób.
-Niestety nie mogę
-Dlaczego?
-Jestem w pracy
-Szkoda w takim razie chyba poprosimy rachunek, co nie chłopaki?-obaj piłkarze przytaknęli
-Jasne. Za chwilkę wracam z rachunkiem-uśmiechnęłam się do chłopaka i poszłam szybko po rachunek. Piłkarze zapłacili za kawy i wyszli z restauracji.
Do końca pracy zostało mi tylko pół godziny z czego bardzo się cieszyłam. Trochę było mi smutno, bo właśnie spotkałam swoich idoli a nawet nie poprosiłam o głupi autograf czy zdjęcie. Ale chwila! Przecież szef mówił, że oni są tu stałymi gośćmi więc będę miała jeszcze sporo okazji by ich o to poprosić, nawet Daniego.
Szesnasta! Koniec! Szybko się przebrałam, pożegnałam się i wyszłam z pracy. Przeszłam może 10 metrów i już ktoś mnie zatrzymał. Ja to mam szczęście, nie ma co.
-Hej. Znowu-powiedział i staną przede mną przez co nie mogłam iść dalej.
-H-hej. Co ty tu robisz?-spytałam go zdziwiona
-Czekam
-Na co?
-Chyba na kogo?
-Na kogo?-poprawiłam się mówiąc powoli.
-Na ciebie-powiedział po czym się uśmiechną. Czekał tu odkąd wyszli? Na mnie? Po co?
-Ale dlaczego na mnie?-chciałam usłyszeć wyjaśnienie na moje pytanie, które zadałam sobie przed chwilą w myślach.
-Wiesz...nie chciałaś mi dać numeru telefonu bo byłaś w pracy. Teraz już w niej nie jesteś i możesz mi go dać-uśmiechną się bardzo miło do mnie co ja od razu odwzajemniłam.
-Przepraszam ale nie mogę-było widać że moje słowa go zaskoczyły
-Dlaczego?
-Proszę nie zrozum mnie źle ale my się w ogóle nie znamy. Znaczy ty nie znasz mnie...
-A ty mnie znasz?-zapytał ze zdziwieniem.
-Dobra może nie znam cię w stu procentowym znaczeniu tego słowa ale wiem o tobie dość sporo.
-Jesteś moją fanką? Czyżbym spotkał Neymarzetes?-zaśmiał się
-Zgadłeś-powiedziałam krótko bo tak na prawdę nie wiedziałam co mam powiedzieć
-To chyba po raz pierwszy w życiu tak bardzo zależy mi na numerze od fanki.
-No widzisz, po raz pierwszy ci się zdarza i nie uda ci się go zdobyć-zaśmiałam się a on tylko patrzył na mnie
-Dobra w takim razie odwiozę cię do domu.
-O nie nie-zaprzeczyłam szybko. Nie chciałam z nim nigdzie jechać, jeszcze wywiedzie mnie gdzieś. Nie, to przesada.
-O tak tak-powiedział i złapał mnie za rękę kierując w stronę samochodu. Otworzył mi drzwi a ja nie chciałam wejść-wsiadaj-powiedział twardo ale miło. Popatrzył na mnie tymi pięknymi oczami które od zawszę tak bardzo lubię. Uległam mu! Wsiadłam do auta a on się tylko do mnie uśmiechną. Obszedł samochód i zajął miejsce za kierownicą. Wytłumaczyłam mu dokąd ma mnie odwieść i ruszyliśmy. Jechaliśmy w ciszy która bardzo mnie denerwowała ale nie chciałam albo nie umiałam jej przerwać. Ney mnie wyręczył.
-Długo już tu mieszkasz?
-Yy...jakieś trzy dni...
-Ale nie jesteś z Hiszpanii? Nie masz takiego akcentu jak dziewczyny stąd.
-Nie nie jestem.
-Niech zgadnę....zamyślił się-Mówisz po portugalsku więc jesteś z Portugalii.
-Nie
-Anglia-zgadywał dalej. Pokiwałam przecząco głową-dasz mi podpowiedz?
-W 2012 roku w moim kraju odbywało się Euro2012.
-Wiem! Polska!
-Tak!-krzyknęłam-brawo-klasnęłam w dłonie
-Kiedyś słyszałem, że to właśnie tam mieszkają najładniejsze dziewczyny na świecie-uśmiechnął się do mnie a ja czułam, że moja cała twarz stała się czerwona. Zaczerwieniłam się. Nic nie powiedziałam tylko odwróciłam głowę w stronę szyby i podziwiałam widoki z auta. Parę minut później Ney parkował samochód pod moim domem. Wysiadłam z auta. Neymar uczynił to samo. Podeszłam do niego o podziękowałam mu.
-Może wejdziesz? Napijemy się kawy albo herbaty.
-Jasne bardzo chętnie-ponownie ukazał rządek swoich bialutkich zębów.
-To choć!-krzyknęłam. Złapałam go za rękę i pociągnęłam za sobą. Otworzyłam drzwi kluczem i weszłam do domu. Razem z piłkarzem powędrowaliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie.
-To...kawy, herbaty?
-Kawę już dziś piłem więc może soku?
-Jasne-posłałam mu uśmiech-pomarańczowy?
-Jeśli masz-także się uśmiechną. Poszłam do kuchni. Wzięłam dwie szklanki i nalałam do nich soku pomarańczowego. Wróciłam do Neymara. Postawiłam szklanki na stoliku przed kanapą a sama usiadłam koło Juniora.
Rozmawialiśmy bardzo długo. Nawet nie zorientowałam się kiedy na dworze zrobiło się ciemno. Nie chciałam przerywać naszej rozmowy ponieważ bardzo miło spędzałam czas a tematy same nasuwały się na drogę. Dowiedziałam się o chłopaku wielu rzeczy, o których nie miałam pojęcia a z gazet czy internetu po prostu nie mogłam się dowiedzieć, bo ich zwyczajnie tam nie było. Kątem oka spojrzałam na zegarek, który wskazywał 20:17. Ostatecznie postanowiłam powiedzieć mu o tym ale on zrobił to pierwszy. Czy on czyta mi w myślach?
-Zrobiło się późno i chyba już pójdę.
-Dobrze-wstałam i razem z piłkarzem podeszłam do drzwi.
-Do zobaczenia-cmoknął mnie szybko w policzek i tak po prostu wyszedł. Nawet nie zdążyłam nic powiedzieć a on znikł. Zamknęłam drzwi i poszłam coś zjeść. Tak jak wczoraj padło na kanapki. Posprzątałam po sobie i poszłam się umyć. Dokładnie umyłam swoje ciało a kropelki ciepłej wody je rozluźniło. Wytarłam je dokładnie i ubrałam piżamę. Wzięłam jeszcze laptopa i weszłam pod kołdrę. Zobaczyłam strony, które odwiedzam zawszę w internecie, co zajęło mi trochę czasu ale zobaczyłam coś bardzo miłego ze strony Nay'a. Dodał zdjęcie na instagrama, które podpisał ''Sok z przyjaciółką ♥ Zdrowo i miło. Polecam! '' Od razu polubiłam i przy okazji zerknęłam na komentarze. Bardzo mnie zdziwiły. Czy oni naprawdę myślą, że z nim jestem? Czy jedno zdjęcie świadczy o związku? I to jeszcze, na którym mnie nie ma? Ludzie są dziwni. Na serio! Po przeczytaniu tych głupot poszłam spać. Byłam bardzo zmęczona tym dniem, nawet nie wiem dlaczego. Praktycznie od razu zasnęłam.

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Tak jak obiecałam dziś dodaję nowy rozdział. Czekam na komy i szczere opinię na temat opowiadania.

KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ 

środa, 11 lutego 2015

Rozdział 1

*Tessa* Mój dzień zaczynał się tak samo jak każdy inny. Tylko z jednym małym szczegółem, dzisiaj obudziły mnie promienie słoneczne prosto z Barcelony. Tak od dziś a właściwie od wczorajszego wieczora mieszkam w Hiszpanii. Przeprowadziłam się do stolicy Katalonii prosto z Polski. Nie mogłam już dłużej tam mieszkać, ponieważ na każdym kroku przypominały mi się historie z mojego życia. Potrzebowałam zmiany. Pragnęłam zapomnieć o całej mojej przeszłości. Tu zacznę nowe życie. Mam dziewiętnaście lat i jestem sama w nowym kraju. Nowy język, nowy kraj, nowi znajomi i przede wszystkim nowe życie. Język nie stanowił trudnego wyzwania. Zawszę fascynowałam się tym krajem i językiem,< więc będąc małym dzieckiem postanowiłam się go nauczyć. Tak też zrobiłam i na dzień dzisiejszy umiem go perfekcyjnie. Poza hiszpańskim umiem portugalski, polski, angielski i trochę włoskiego. Nauka języków nie jest dla mnie problemem z czego bardzo się cieszę.
Budząc się w nowym miejscu od razu pojawia się myśl 'co będzie dalej?' . Otóż jeszcze nie wiem. Na sam początek muszę poszukać jakiejś pracy i potem szkołę. Jak na razie tym drugim nie muszę się przejmować, bo właśnie dziś jest koniec roku szkolnego, a wakacje trwają tu trzy miesiące. Na pierwszym miejscu jest praca, bo jak jej nie znajdę nie poradzę sobie z niczym. Ani ze szkołą, ani z opłacaniem rachunków, a nie mówiąc już nic o jakichkolwiek zakupach. Nie mieszkałam tu w jakimś super dużym domu ale jak na mnie jedną tyle mi starczy. Nie mam wymagań zresztą widać to po moim miejscu zamieszkania. Na sam start miałam trochę pieniędzy i było mnie stać na kupno domu i czegoś do jedzenia. Właśnie, jedzenie! Burczy mi w brzuchu. Po tej myśli postanowiłam wyjść z cieplutkiego łóżka i ruszyć do kuchni. Wyszłam ze swojego
łóżka i postawiłam stopy na chłodnej podłodze. Nie śpiesząc się poszłam do kuchni. Zjadłam szybko przygotowane śniadanie a następnie ubrałam się. Ostatecznie wybrałam luźną bluzkę, krótkie spodenki i vansy. Do tego zrobiłam lekki makijaż i już byłam gotowa do wyjścia. Złapałam tylko swoją torebkę i wyszłam z domu w poszukiwaniu pracy.
Po godzinie chodzenia i szukania zobaczyłam niewiarygodny widok. Był to najpiękniejszy widok jaki mogłam sprawić moim oczom a mianowicie ujrzałam stadion klubu ale nie jakiegoś byle jakiego klubu. To był Camp Nou. Świątynia najlepszego klubu na całym bożym świecie. Obiekt, który zawszę chciałam zobaczyć, zwiedzić. Po chwili przyglądania się stadionowi musiałam już iść dalej. Ostatni raz postanowiłam zerknąć na Camp Nou i już właściwie odchodziłam. Jednak w ostatniej sekundzie ujrzałam kartkę, która była przyczepiona do szyby restauracji. Od razu tam weszłam i po dłuższej rozmowie z właścicielem lokalu dostałam tą pracę. Byłam bardzo szczęśliwa, że dostałam to czego chciałam i razem z tym odetchnęłam z ulgą. Dostałam także ostrzeżenie, które mówiło, że czasami lubią tu wpadać piłkarze i to właśnie wtedy mam na siebie uważać, bo jeden niewłaściwy ruch i mogę już tu nie przychodzić. Wyszłam z pomieszczenia bardzo radosna i od razu udałam się do domu. Wracając przechodziłam ponownie koło stadionu i tak jak wcześniej musiałam się tu zatrzymać ale tym razem postanowiłam zrobić kilka zdjęć. Tak też uczyniłam i gdy już chowałam telefon ktoś na mnie wpadł a ja upuściłam rzecz trzymaną w ręku.
-Przepraszam. Nie zauważyłem Cię-chłopak uśmiechną się i podniósł mój telefon z ziemi. Podał mi go.
-Dziękuję i nic nie szkodzi-powiedziałam i również się uśmiechnęłam. Odebrałam swoją własność z rąk nieznajomego.
-Masz bardzo ładny uśmiech.
-Yyy...dziękuję-zaczerwieniłam się
-Muszę już niestety iść ale mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy-posłał mi uśmiech-Jeszcze raz bardzo Cię przepraszam-powiedział a ja tylko się uśmiechnęłam. Chłopak odwrócił się i odszedł. Po chwili zrobiłam to samo co on. Niestety mój telefon ucierpiał w tym zajściu. Nie jakoś strasznie poważnie ale ucierpiał. Miał z tyłu niezłą rysę co mi się za nie bardzo spodobało, bo nie za bardzo stać mnie na nowy. Przynajmniej mam szczęście, że jeszcze działa.
Będąc już w domu udałam się do salonu. Wzięłam swojego laptopa na kolana i weszłam na facebooka jednak nic ciekawego na nim nie zastałam. Następnie ogarnęłam instagrama. Tu jak zawsze znalazłam coś dla siebie. Kilku chłopaków z Barcelony dodało zdjęcie a w tym Neymar. Jego post przykuł najbardziej moją uwagę, ponieważ miał taką samą czapkę jak chłopak, który dziś na mnie wpadł. A może to był on?! Nie, na pewno nie, poznałabym go. To na pewno jakiś głupi zbieg okoliczności. Poszperałam jeszcze w necie i udałam się do kuchni coś zjeść. Jak zwykle padło na szybko robione kanapki. Zjadłam dwie i zanim się obejrzałam była już 21:46. Nie chciało mi się spać ale musiałam już iść, bo chciałam jutro normalnie wstać do pracy. O ile normalnym wstaniem możemy nazwać pobudkę o 6:30 rano. No ale cóż bywa jeśli chodzimy do pracy na 8:00. Prysznic nie zajął mi długo i ogarnięcie się też nie, więc wyrobiłam się na 22:24.
Ubrałam swoją słodką piżamkę z kłapouchym i położyłam się do mojego jakże kochanego i cieplutkiego łóżeczka. Jeszcze chwilkę zastanawiałam się nad sytuacją pod Camp Nou. Czy to przypadek czy to naprawdę był on? Nie wiem ale jeśli to był Neymar Junior a ja nie poprosiłam go o autograf to chyba nie będę zadowolona. Pomyślałam jeszcze parę minut i nim się obejrzałam odpłynęłam w krainę snu. Najpiękniejszą krainę jaką znałam.





¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Ufff...pierwszy rozdział :) Podoba się? Jeśli tak to poprosiłabym Was o komentarze :)
Kolejny rozdział pojawi się jeszcze w tym tygodniu :)

KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ


wtorek, 10 lutego 2015

Hellow ^^

Hej, witam Was na moim blogu. Będę pisała tutaj opowiadanie, którego głównym bohaterem będzie piłkarz FC Barcelony - Neymar Junior.
Pierwszy rozdział jak i główni bohaterowie tej historii pojawią się już jutro (11.02.2015). Teraz może coś o mnie: Mam na imię Edyta i mieszkam w Warszawie. Jak możecie się domyślić moim ulubionym piłkarzem jest Neymar. Jestem też wierną fanką FC Barcelony - mój ukochany klub. W zakładce na 'Spam' dawajcie linki do swoich blogów, ponieważ sama bardzo lubię je czytać. Bardzo, bardzo dziękuję Marysi, która pomogła mi w wyglądzie tego bloga. Sama prowadzi bloga i jeżeli jesteście chętni możecie do niej zaglądnąć (http://abrahammateo-blog.blogspot.com/)
Mam nadzieję, że spodoba Wam się moje opowiadanie i będziecie je czytać oraz pozostawiać po sobie ślad w postaci komentarzy. Oczywiście możecie w nich także pisać swoje pomysły na kolejne rozdziały.