niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 3

Rano wstałam w złym humorze. Sama nie wiem dlaczego. Zjadłam, wzięłam prysznic i zrobiłam swoje poranne czynności, poszłam się ubrać. Postawiłam na luźny komplet ubrań gdy wychodziłam z domu, złapałam tylko torebkę i wyszłam do pracy. Dziś dzień strasznie mi się dłużył ten dzień. Chciałabym już być w domu. Nic mi nie wychodzi. Rozbiłam już dwie szklanki, jak tak dalej pójdzie to jeszcze wylecę.
Tak samo jak wczoraj dopiero po 14 zrobiło się luźniej. Do końca zostały tylko dwie godziny i to chyba będzie najdłuższe 120 minut w moim świecie.
Parę minut po piętnastej w drzwiach stanął on. Usiadł do stolika a ja od razu do niego podeszłam. Tylko czemu był sam?
-Cześć-oderwał się kiedy stałam już przy nim
-Hej. Co Ci podać?
-Może to co wczoraj ale do tego jeszcze poproszę jakieś ciasto.
-A jakie te ciasto ma być dokładnie?-spytałam i uśmiechnęłam się do niego-Chwilka...
-Tak?
-Ty jesteś piłkarzem a z tego co wiem nie za bardzo możecie jeść takie rzeczy, prawda?
-Prawda ale ja mam specjalne pozwolenie-zaśmiał się
-Tak? A od kogo?
-O..od siebie-powiedział powoli i ukazał rządek swoich białych zębów.
-No dobra, zrobię wyjątek ale ostatni raz. To jakie?
-Nie wiem zdam się na ciebie
-Dobra w takim razie zaraz będę z małą niespodzianką-poszłam przygotować zamówienie i wybrałam ciasto z owocami. Mam nadzieję, że będzie mu smakować.
-Proszę-powiedziałam i postawiłam talerz z ciastem i kawę przed nim.
-Dziękuję-posłał mi miły i radosny uśmiech-wygląda bardzo smacznie-ponownie posłał mi uśmiech
-Tak też smakuje-ja także odwzajemniłam ten gest -Nie będę ci przeszkadzać-powiedziałam i już miałam zamiar odchodzić ale Ney ponownie mnie zatrzymał
-Zostań ze mną
-Nie mogę, pracuje-powiedziałam smutno
-Szef się nie dowie. Proszę zostań.
-No dobra ale tylko na chwilkę
-Dobra ale weź sobie coś do jedzenia, bo będę się dziwnie czuł.
-No dobra zaraz wracam-poszłam sobie po herbatę
Rozmawialiśmy o wszystkim. On jest naprawdę świetny. Nie jest taki, jakim ukazują go w gazetach. To miły i radosny chłopak a nie gwiazdeczka unosząca się dumą. Niestety czas tak szybko leci...
-Panno Tess. Co pani wyrabia? Tu się pracuje a nie pija herbatkę z gośćmi-po tych słowach wstałam jak oparzona z krzesła i nie wiedziałam co powiedzieć do szefa.
-Ja...ja przepraszam-po czym szybkim a nawet bardzo szybkim krokiem poszłam na zaplecze restauracji. Kiedy już tam się znajdowałam słyszałam rozmowę mojego szefa z Neymarem.
-To nie jej wina, ja chciałem żeby ze mną usiadła!-powiedział dosyć głośno. On mnie bronił?
-Rozumiem cię i dziś nie wyciągnę żadnych konsekwencji co do niej ale jak takie coś powtórzy się jeszcze raz a ona stąd wyleci. Tu się pracuje. Nie płacę jej za popijanie herbatki z gośćmi.
-Okej. Po pierwsze ona mi imię. Po drugie to ja zażyczyłem sobie żeby usiadła do mnie, chociaż Tess podmawiała, to zrobiła to dla mnie, bo to ja tu jestem gościem i to ja płacę. A jeśli nie chcesz stracić gości dzięki którym ta ruina się jeszcze trzyma to lepiej uważaj.
-Dobrze, przepraszam. Muszę już iść.
-Do widzenia-Ney wyszedł z lokalu a szef przyszedł do mnie.
-Nie myśl tylko, że jeśli on cię bronił to nie znaczy, że to ma się powtórzyć-powiedział wrogo do mnie.
-Tak, ja wiem. To się nigdy już nie powtórzy. Obiecuje.
-Oby a teraz możesz już iść do domu.
-Dobrze. Do widzenia-pożegnałam się i wyszłam. Przed budynkiem czekał na mnie Neymar. Opary był o maskę swojego samochodu, co wyglądało wręcz cudownie. Podeszłam do niego.
-Dziękuje.
-Za co?-zapytał zdziwiony
-Broniłeś mnie i to pewnie dzięki tobie jeszcze tu pracuje.
-Nie masz za co dziękować. W końcu to przeze mnie-przytulił mnie
-No dobra to ja już pójdę-powiedziałam i chciałam odchodzić
-Poczekaj, chyba nie myślisz, że czekałem tu na darmo?
-Co masz na myśli?
-Dziś to ja zabieram cię do siebie. Zjemy kolacje i może oglądniemy jakiś fajny film.
-Neymar, na prawdę ci dziękuję ale chyba dziś nie mam nastroju.
-Proszę-nalegał-chce ci to wynagrodzić.-uśmiechną się do mnie
-No dobra, niech ci będzie ale skoro chcesz zjeść ze mną kolacje to musisz wiedzieć jedną rzecz.
-Jaką-zapytał z zdziwieniem a może i jeszcze z przerażeniem?
-No bo ja jestem wegetarianką-chyba mu ulżyło gdy to powiedziałam
-Spokojnie, znajdziemy coś bez mięsa-zaśmiał się i otworzył mi drzwi od samochodu. Zajęłam miejsce pasażera a chwile potem Neymar miejsce kierowcy. Włączył swoje ulubione brazylijskie piosenki i zaczął do nich śpiewać a ja z niego się tylko śmiałam. Usłyszałam swoją ulubioną piosenkę z tamtego kraju i także zaczęłam śpiewać. Nagrałam nas i filmik wrzuciłam na instagrama. Po wykonaniu duetu Ney z ciszył muzykę.
-Skąd umiesz tak perfekcyjnie portugalski?-zapytał, nie odrywając swego wzroku od drogi.
-Mój ojciec jest Brazylijczykiem...-nie pozwolił mi dokończyć
-Mówiłaś, że jesteś z Polski-stwierdził
-Mój ojciec jest Brazylijczykiem a matka Polką...-znów to zrobił
-Co nie zmienia faktu, że nie jesteś Polką do końca
-A mogę ci opowiedzieć wszystko do końca?-zapytałam a on tylko pokiwał głową-mój ojciec jest Brazylijczykiem a matka Polką. Urodziłam się w Brazylii ale po moich 9-tych urodzinach przeprowadziliśmy się do Polski. Nigdy tak na prawdę nie czułam się Brazylijką. Nie miałam tam przyjaciół, bo wszyscy zadawali się ze mną tylko dla tego, że byłam bogata a ja nie chciałam fałszywych znajomych. Dopiero w Polsce ich znalazłam. To tam jest mój dom i moja ojczyzna-skończyłam i tym razem mi nie przerwał
-Rozumiem a gdzie dokładniej mieszkałaś?-zapytał
- W Rio de Janeiro. Kocham to miasto-zaśmiałam się-a w Polsce to w Warszawie.
-Ja też kocham Rio. Pamiętam też jak byłem w Polsce na pierwszym meczu jaki odbyłem w FC Barcelonie. Magiczna chwila i kraj. Chciałbym tam kiedyś jeszcze pojechać-rozmarzył się
-Zabiorę cię kiedyś-zaśmiałam się
-Trzymam cię za słowo-spojrzał na mnie i pokazał mi rządek swoich zębów-jesteśmy na miejscu-zaparkował samochód przed domem i wysiadł, zrobiłam to samo. Udaliśmy się w stronę domu. Domu? To chyba willa a nie dom. Był chyba z pięć razy większy niż mój. Neymar otworzył mi drzwi i gestem ręki zaprosił mnie do środka. To co tam ujrzałam mnie powaliło z nóg... Oczywiście w nie dosłownym znaczeniu tego słowa...

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Oto i rozdział 3 :) Nie jest jakiś super ale ocenę pozostawiam Wam :) Dziękuję za wszystkie komentarze :* Bardzo mnie motywują :) Chce także podziękować za ponad 500 wyświetleń ♥

KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ 

7 komentarzy:

  1. Fajnie jak ktoś tak czeka na ciebie po skończonej pracy :// hahah :D
    Rozdział boski :)
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. podoba mi się ;)
    http://barcaismylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny :) tylko szkoda, że taki krótki :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny!!! :D Czekam na szybki next, kochana ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój boszz... Eda, najlepszy *,*!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały blog:) Na pewno będę często tu zaglądać;) A co do rozdziału to co ja mogę napisać? Cudowny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham ten rozdział ♡♥
    Mam nadzieje że w końcu mocniej zaiskrzy c;

    OdpowiedzUsuń