czwartek, 9 kwietnia 2015

Rozdział 25

Neymar mocno mnie przytulił i uspokajał. Głaskał lekko dłonią moje plecy. Od czasu do czasu szeptał cicho 'shhh...' a ja z każdym innym gestem uspokajałam się. Czułam się kochana.
-Już spokojnie.
-Kocham cię-powiedziałam i mocniej wtuliłam się w Neymara.
-Tessa jak długo brałaś narkotyki?
-Rok. Od siedemnastego roku życia do osiemnastki.
-Ale teraz...
-Nie teraz nie biorę, nie palę i już wiesz czemu nie chce pić alkoholu. To wszystko co działo się z moim ojcem po wódce było okropne a ja nie chcę taka być. Dlatego też skończyłam z narkotykami i papierosami. Miałam same problemy.
-Jakie?
-Gdybym z nimi nie skończyła siedziałabym w poprawczaku na szczęście moi przyjaciele zareagowali w porę.
-Dobrze kochanie, już dobrze. Nie musisz już nic mówić.
-Dziękuję Neymar.
-Za co?
-Za to, że jesteś, że mogę na ciebie liczyć i w ogóle za wszystko co dla mnie zrobiłeś. Dziękuję-pocałowałam go. Oddał pocałunek w zachłanny sposób. Napierał trochę za bardzo na moją rękę a mnie coraz bardziej bolało-syyy-syknęłam z bólu.
-Przepraszam!-przeraził się.
-Już dobrze, nie boli.
-Na pewno?
-Tak.
-Tessa, bo ty jedziesz do Polski a jak tam spotkasz ojca?
-Spokojnie. Nie mam zamiaru jechać do domu. Zatrzymam się u Mikołaja albo Sary.
-Wolałbym jakbyś zamieszkała u przyjaciółki.
-Zazdrosny?-lekko się zaśmiałam.
-O ciebie? Zawsze-odpowiedział i ponownie mnie pocałował, lecz tym razem uważał na moją rękę. Całowaliśmy się dłuższą chwilę. Oderwaliśmy się od siebie kiedy zabrakło nam powierza.
-Zamieszkam u Sary-powiadomiłam Neymara kiedy przestał mnie całować. Położyłam się na łóżko i na chwilkę zamknęłam oczy, bo byłam bardzo zmęczona.
-Pójdę już odpocznij-powiedział po czym wyszedł z pokoju. Przed tym się jeszcze do niego uśmiechnęłam. Zamknęłam ponownie oczy i nie wiem kiedy ale usnęłam.

*Neymar* Tessa odpowiedziała mi swoją historię z dzieciństwa. Kiedy o tym mówiła miałem ochotę odszukać jakże kochanego ojca i dać mu w twarz. Mam nadzieję, że wyczuliście ten sarkazm z 'kochanym' ojcem. Nie rozumiem tego jak można bić własne dziecko, córkę. Okej, rozumiem załamał się po śmierci żony no ale nie przesadzajmy. Nigdy bym nie uderzył Daviego, Rafy, Tess. Nie lubię znęcania się, nie lubię przemocy i śmiania się z gorszych. No więc Tessa opowiedziała mi o swoim dzieciństwie i przyjaciołach. Nigdy bym nie podejrzewał, że Tessa brała narkotyki czy paliła papierosy. Myślałem, że to grzeczna dziewczyna ale teraz już wiem o niej dużo więcej. Nie dziwię się też, że nie chciała pić piwa na imprezie. Po tym wszystkim zaczęliśmy się całować i Tess poszła spać. Kiedy mówiła o tym przyjacielu. Jak on miał? Mikołaj! Jak mówiła o Mikołaju zrobiłem się zazdrosny ale on jej pomógł wyjść z dragów za co jestem mu wdzięczny. Nie znam go ale dziękuję mu za to. Mam nadzieję, że moja ukochana zatrzyma się u koleżanki a nie u tego chłopaka, bo będę jeszcze bardziej zazdrosny. A może pojadę z Tess do Polski? O ile się zgodzi...
-Gdzie Tessa?-zapytała moja sistra, która bawiła się samochodami z Davim na podłodze.
-Poszła spać-odpowiedziałem i dołączyłem do nich.
-A Tessa idzie na jutrzejszy mecz?
-Kurde-klepnąłem się otwartą dłonią w czoło. Kompletnie o tym zapomniałem. Co prawda jeszcze przed pobytem w szpitalu zgodziła się iść ale nie wiem co będzie teraz skoro ma złamaną rękę i jest trochę osłabiona. Zapytam się jak wstanie. Chciałbym żeby była na meczu. Tym ostatnim, najważniejszym spotkaniu, dwóch drużyn, które są potęgą świata. Może Tessa przyniosłaby mi szczęście i bym strzelił gola? Kto wie...
-Zapytaj jej jak wstanie.
-Tak wiem.
-Zaproponuj jej też wspólne wakacje w Brazylii.
-Tak! Niech Tessa pojedzie z nami!-krzyknął mały.
-Davi idź do pokoju, pobaw się tam, bo ja muszę porozmawiać z ciocią Rafaelą.
-Dobrze ale zawołacie mnie jak skończycie?
-Tak zawołamy skarbie a teraz biegnij do pokoju-odpowiedziała mu moja siostra-O czym chcesz porozmawiać?
-Gdzie chłopaki?
-Wyszli na miasto.
-Usiądźmy na kanapie-tak jak powiedziałem, tak zrobiliśmy.
-O co chodzi Neymar?
-Tessa leci do Polski.
-Co? Ale jak to? Po co?
-Mówiła, że musi załatwić parę spraw. Opowiedziała mi o swoim dzieciństwie. Ona brała narkotyki, paliła, ojciec się nad nią znęcał, bił ją.
-A..ale... ale jak to? Narkotyki? Bił ją?-Rafaela nie mogła uwierzyć w to co mówię. Przymrużała oczy w geście skupienia.
-Opowiem ci wszystko ale to ma zostać pomiędzy nami, tak? Tess ma się o tym nie dowiedzieć-Rafa tylko przytaknęła i zacząłem opowiadać jej wszystko to co dowiedziałem się od mojej dziewczyny. Mówiąc to Rafa miała coraz bardziej szkliste oczy. Kiedy doszedłem do momentu bicia, spłynęła jej pojedyncza łza. Sam nie mogłem powstrzymać się od płaczu.
-Musisz jechać z nią-powiedziała stanowczo kiedy zakończyłem mówienie.
-Planuję to ale nie wiem czy się zgodzi.
-Mogę ją jakoś podejść, może uda mi się dostać adres pod którym będzie mieszkać.
-Mogłabyś?
-Oczywiście, że tak. Dla ciebie braciszku zawszę.
-Jesteś kochana-podszedłem do siostry i pocałowałem ją w policzek.
-Wiem.
-Idę zobaczyć co z Davim.
-Nie. Idź do Tess a ja zajmę się małym, pójdziemy na spacer a później coś wykombinuję żebyście byli sami dziś.
-Raf nie trzeba.
-Trzeba, trzeba. Musisz teraz dbać o Tessę,
-Wiem, dziękuję-przytuliłem mocno Brazylijkę.
Udałem się do swojej sypialni i delikatnie, tak żeby nie obudzić śpiącej królewny położyłem się na łóżku. Leżałem i obserwowałem wyraz twarzy Polki. Kilkanaście minut później Rafa weszła po cichu do pokoju.
-Ney my idziemy i zostaniemy na noc u Mariki. Przyjdziemy po południu.
-Dobrze, uważajcie na siebie i Rafaela dziękuję ci.
-Nie masz za co, pa.
-Pa-położyłem z powrotem głowę na poduszce. Zrobiłem się senny i sam zasnąłem.

*Tessa* Obudziłam się, kiedy na dworze było już ciemno. Koło mnie słodko spał Neymar. Uśmiechał się przez sen. Boże, jak ja go kocham. Chcę aby to on był tym jedynym i tym do końca życia, bo moje życie bez niego nie ma sensu.
Coś zakręciło mnie w nosie i cicho kichnęłam ale i tak za głośno, bo Neymar się obudził.
-Na zdrowie-zaśmiał się.
-Przepraszam.
-Nieee... mówi się dziękuję, nie przepraszam-ponownie się zaśmiał i pocałował mnie w czoło-zrobię kolację-wstał z łóżka i podszedł do drzwi. Obserwowałam każdy jego ruch.
Wstając zakręciło mi się lekko w głowie i byłam zmuszona usiąść ponownie. Kiedy minęło poszłam skorzystać do łazienki i ogarnąć trochę swoje włosy i twarz. Następnie udałam się na dół, do kuchni, do Neymara. Schodząc po schodach usłyszałam dobrze znaną mi piosenkę - Cobertor, utwór ten śpiewa moja ulubiona Brazylijska piosenkarka Anitta oraz piosenkarz, którego wcale nie znam Projota jednak lubię ich utwór. Znam na pamięć każdą zwrotkę. Neymar był strasznie zajęty robieniem kolacji i wsłuchiwaniem się w muzykę. Podeszłam do niego na palcach i objęłam jedną ręką w pasie. Zadrżał pod moim dotykiem. Kiedy właśnie się w niego wtulałam leciał refren piosenki, zaśpiewałam ją:

Ele me disse: Vai
Eu disse: Já vou
Ele me disse: Volta
Eu disse: Oôô

Neymar słysząc to odwrócił się do mnie przodem i zaśpiewał dalszą część refrenu:

Ai que saudade de você
Debaixo do meu cobertor
Ai que saudade de você
Debaixo do meu cobertor

Piosenka leciała dalej a my zajęci byliśmy swoimi namiętnymi pocałunkami. Wiedziałam, że Ney boi się zrobić coś więcej ze względu na moją rękę. Po prostu bał się żeby mnie nie zabolało. Byłam mu bardzo wdzięczna.
-Neymar-wyszeptałam między pocałunkami. Odpowiedział mi jękiem 'hmm'. Zaśmiałam się, że tak na niego działam. Nawet nie był wstanie się ode mnie oderwać-czujesz?-spytałam a Ney natychmiastowo się oderwał. Zrobił to tak gwałtownie, że zabolały mnie usta. Podbiegł do kuchenki i w błyskawicznym czasie zgasił ją. Złapał rękawicę kuchenną, założył ją i zdjął spalone już jedzenie. Zrobił smutną a zarazem zdenerwowaną minę i wyrzucił potrawę do śmietnika.
-Super-powiedział zły. Wyszłam z kuchni i poszłam do sypialni, gdzie został mój telefon. Złapałam go i pędem wróciłam do chłopaka. Nie ruszył się z miejsca. Siedział na krześle przy wyspie w kuchni. Położyłam mu telefon pod nos. Spojrzał na mnie i spytał.
-Pizza?
-Wegetariańska dla mnie a dla ciebie...-zastanowiłam się chwilę ale Ney mnie uprzedził.
-Hawajska-stwierdził.
-Okej to dzwoń a ja idę poszukać filmu.
-Tylko weź horror-krzyknął kiedy ja już byłam w salonie. Neymar miał rację żebym wybrała horror, tak zrobiłam. Mój wybór podał na film z bardzo ciekawą okładkę więc go wzięłam. Nie widziałam go jeszcze a jestem wielką fanką tego rodzaju filmów. Nie ważne, że później nie mogę zasnąć przez całą noc a w dzień wyglądam jak zombie a może i jeszcze gorzej. Położyłam wybrany film na stolik, który stał przed kanapą. Wróciłam do kuchni gdzie Ney szykował popcorn i jakieś napoje. Miał też piwo.
-Ja nie piję-powiedziałam poważne. Neymar spojrzał na mnie i chwycił alkohol. Wsadził go z powrotem do lodówki.
-Jak ty nie to ja też.
-Przestań, nie musisz tego robić ze względu na mnie.
-Dla ciebie zrobię wszystko-podszedł i pocałował mnie namiętnie w usta. Całowaliśmy się dłuższą chwilę i pewnie byśmy nadal to robił ale przerwał nam dzwonek do drzwi.
-To pewnie dostawca-powiedziałam.
-Tak, już idę płacić-złapał portfel i pobiegł do drzwi. Ja także poszłam w kierunku drzwi. To co tam zobaczyłam bardzo mnie zdziwiło. Neymar podpisywał coś na kartce, pewnie dawał mu autograf.
-Mogę jeszcze zdjęcie?-zapytał go chłopak, który dostarczył pizze.
-Tak jasne-mój chłopak się zgodził. Zawsze się godzi na takie rzeczy, bo na prawdę kocha swoich fanów. Ney trzymał pizze w ręku i nie wiedział gdzie ją położyć.
-Daj ja to wezmę-powiedziałam i tak jak powiedziałam zabrałam jedzenie z rąk piłkarza.
-Tessa?-zapytał dostawca.
-Znamy się?
-Nie poznajesz mnie?-zapytał po Polsku a Ney patrzył raz na mnie a raz na niego. Nie rozumiał i nie wiedział co mówimy.
-Przepraszam to chyba jakaś pomyłka-odpowiedziałam także po Polsku.
-Nie Tessa to ja, Paweł-powiedział a mnie zamurowało. Nie poznałam go. Bardzo się zmienił z wyglądu, był o wiele przystojniejszy, lepiej ubrany i ogólnie wyglądał inaczej ale co on tu robił? Nie wierzę. Po prostu nie wierzę. Popatrzyłam w jego oczy, odwróciłam się i odeszłam. Nie chce go znać, widzieć i nie mieć nic z nim wspólnego. Usiadłam na kanapie razem z jedzeniem. Niedługo później dołączył do mnie Neymar. Usiadł koło mnie i przytulił...

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Taki mam rozdział na dziś :)
Nie wiem czy mam go kontynuować, bo wydaje mi się, że nikt go nie czyta :c Ale pomyśle jeszcze a Wy piszcie mi w komentarzach czy czytacie i co sądzicie o opowiadaniu ;)

Do następnego!

KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ

11 komentarzy:

  1. Pisz dalej��

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski rozdział i tak masz pisać dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Tessa sporo przeszła... Oby przy Neymarze zaznała prawdziwego szczęścia.
    Pisz dalej opowiadanie i to koniecznie. ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisz dalej proszę Cię ^_^ Twój blog jest genialny :) a rozdział jak zwykle cudowny ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny! :D Czekam na kontynuację ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super *u* także myślę, że dużo osób czyta ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Musisz pisać dalej! ;3 to opowiadanie jest po prostu CUDNE!! ♥

    OdpowiedzUsuń