sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 28

Zasiedliśmy na naszych miejscach i zaczęliśmy rozmawiać.
-A właśnie Tessa mam dla ciebie ten bilet-powiedziała Rafaela. Zaczęła szukać w torbie biletu-proszę-podała mi go.
-W domu oddam ci pieniądze.
-Nie chce żadnych pieniędzy.
-Rafa proszę nie sprzeczaj się, oddam ci.
-Jak sobie chcesz-powiedziała i dokładnie w tym momencie zaczął się mecz. Na boisko weszli piłkarze obu drużyn i zabrzmiał hymn FC Barcelony. Piłkarze przywitali się i kapitanowie podeszli rzucić monetą. Jak się później okazało rozpoczynał Real Madryt. Atmosfera była wspaniała. Kibice dopingowali jak tylko mogli swoich faworytów. Wykonywali kolejno piosenki klubowe a kiedy robiło się nie miło na boisku pokazywali swoje niezadowolenie w postaci gwizdania czy krzyczenia. W 32 minucie strzelił kapitan Blaugrany - Xavi. Kibice bardzo się ucieszyli. Nagrodzili go wielkimi owacjami na stojąco oczywiście. Niestety w 43 minucie strzelił Ronaldo. Wykonał wtedy specyficzny znak do kibiców a mianowicie pokazał rękoma, że nie wszystko jeszcze stracone i kazał się uspokoić kibicom Barcelony. Sędzia doskonale to widział i ukarał go żółtą kartką za niesportowe zachowanie. Uznał, że Ronaldo prowokował kibiców Katalonii. Po tym znaku ludzie bardzo buczeli na niego ale kiedy w górę poszła kartka uspokoili się. Tak oto zakończyła się pierwsza połowa spotkania. W przerwie żywo dyskutowaliśmy o meczu. Minęło to tak szybko, że nie zobaczyliśmy piłkarzy stojących na murawie. Ponownie zagrzmiał gwizdek i tym razem rozpoczęła się druga połowa. Była o wiele agresywniejsza ze strony Realu. Zawodnicy tamtej drużyny ciągle kogoś faulowali. Najczęściej jednak był to jednak mój chłopak. Nie wiem dlaczego zawodnicy z innych drużyn tak go traktują. Dlaczego go faulują? Nie rozumiem ludzi. W piłce nożnej powinna liczyć się gra a nie ilość upadków. Przez pierwsze dwadzieścia minut drugiej połowy było niespokojnie. Rywale jak i goście mieli mnóstwo szans na strzelenie gola ale nikt go nie wykorzystał. W osiemdziesiątej minucie piękną bramkę strzelił mój ukochany. Wyobraźcie sobie jak zareagowali kibice Dumy Katalonii. Ogromne owacje na stojąco, gwizdy i okrzyki. Neymar uczcił gola razem z chłopakami a następnie podbiegł pod trybuny na których siedzieliśmy my. Złożył ręce w kształcie serca i pokazał to w naszą stronę. Puścił oczko i posłał całusa. Byłam pewna, że właśnie w tym momencie jestem czerwona jak burak. Z tego gestu ucieszył się bardzo Davi. Zaczął skakać koło siedzenia. Niecałe dziesięć minut później pojawił się kolejny gol. Tym razem strzelił nie kto inny jak Leo Messi. Taki wynik utrzymał się do końca spotkania. Każdy piłkarz podziękował kibicom a następnie zniknęli w tunelu. My poczekaliśmy jeszcze chwilę aby cały tłum opuści stadion i dopiero wstaliśmy, udaliśmy się przed szatnię piłkarzy. Nie było problemów z dostaniem się tam, bo jak już wspominałam każdy ochroniarz nas tu zna. Poza tym mieliśmy specjalne identyfikatory uprawniające rodzinę i przyjaciół do chodzenia po placówce. Davi był bardzo wesoły i cieszył się z wygrany ojca. Kilkanaście minut szliśmy na miejsce ale w końcu się udało. Z szatni było słychać energiczne rozmowy, które świadczyły o zadowoleniu zespołu. Usiedliśmy na siedzeniach przed szatnią i czekaliśmy na Neymara. Około dwadzieścia minut później wyszła nasza zguba. Jo coś tam wspominał, że Ney wychodzi jako jeden z ostatnich i się nie mylił. Wyszedł razem z Danim, Leo, Marcem. Kiedy zobaczył mnie zostawił przyjaciół i podbiegł do mojej osoby. Wziął mnie w objęcia i zakręcił kilka razy. Postawił i pocałował mnie namiętnie. Usłyszeliśmy teatralne chrząknięcie w wykonaniu Alvesa. Oderwaliśmy się od siebie. Zrobiło mi się trochę głupio ale co tam. Ney wziął małego  na ręce i mocno go ucałował. Kiedy każdy pogratulował napastnikowi Barcelony mogliśmy się zbierać do domu. Przymierzaliśmy uliczki stolicy Katalonii kiedy Neymar dostał sms'a.
-Mamy zaproszenie na imprezę-powiadomił wszystkich.
-Do kogo?-zapytała Rafaela.
-Dani.
-Idziemy?-zapytał wszystkich Jota.
-Wypadało by świętować waszą wygraną-powiedziałam tym razem ja.
-A co ze mną?-zapytał śpiący mały Brazylijczyk.
-Zadzwonię po Roh-odpowiedział mu ojciec.
-Dobra ale ja idę spać.
-Dobrze synku. Pójdziesz spać.
Reszta drogi minęła szybko. Ja z Rafaelą poszłam się szykować. Kompletnie nie wiedziałam co mam ubrać a to wszystko przez ten pieprzony gips. Chciałam wybrać jakąś luźną sukienkę ale nie mam takiej. Długo stałam przed szafą dopóki Rafa nie wpadła do pokoju jak oparzona.
-Która lepsza?!-trzymała w obu rękach dwie piękne sukienki. Jedna była fioletowo koronkowa przed kolano a druga miętowa z rękawami do łokci i także sięgała przed kolano. Zastanowiłam się chwilę i stwierdziłam, że miętowa podoba mi się bardziej.
-Ta-powiedziałam i pokazałam palcem na ową sukienkę.
-Też tak sądzę a Ty w co się ubierasz?
-Nie wiem. Przez ten gips wszystko odpada.
-Dobra pokaż mi co u masz-położyła swoje sukienki na łóżko i podeszła do szafy. Pogrzebała w niej chwilę i wyciągnęła z niej sukienkę. Podała mi ją i muszę przyznać, że podoba mi się. Sukienka była w beżowe kwiatki, bez ramiączek i przed kolano. Na talii miała czarny pasek z kokardką z przodu. Pamiętam okazję na którą dostałam ją. Było to jeszcze za życia mojej mamy. Powiedziała wtedy, że sukienka jest dla mnie za duża ale kiedy będę starsza mam ją ubierać i myśleć o przyszłości. To jedna z wielu rzeczy jakie dostałam od mamy. Miała świetny gust co do ubrań i wiedziała co mi się podoba. Kiedy wychodziła z domu coś załatwić zawszę wracała z jakimiś rzeczami dla mnie czy ojca.
-Dziękuję jesteś kochana-przytuliłam się do Brazylijki i pobiegłam się przebrać. Kiedy wyszłam w pokoju był Neymar, Rafa i Davi. Ten ostatni siedział na łóżku z telefonem ojca w ręku. Neymar stał przy szafie i się zastanawiał a Rafa chyba wybierała mi dodatki do sukienki. Podeszłam do dziewczyny a ta wręczyła mi buty. Beżowe szpilki.
-Poczekaj skoczę do siebie po szminkę, bo ty nie masz takiego koloru jak ja chcę-powiadomiła mnie i wybiegła z sypialni.
-Boska sukienka-powiedział Neymar.
-Wiem. Twoja siostra wybierała.
-Ma talent.
-To też wiem-zaśmiałam się. Do pokoju z powrotem wbiegła dziewczyna.
-Siadaj a ja zrobię ci fryzurę i pomaluję.
-Rafa a później ty nie zdążysz.
-Spokojnie.
-No dobra jak chcesz-powiedziałam a siostra piłkarza zabrała się za makijaż. Nawet Davi trochę pomógł ale jak to chłopakowi szybko mu się znudziło i wrócił do poprzedniego zajęcia. Otworzyłam oczy a Neymar stał nadal koło szafy.
-Braciszku pomóc ci?
-Tak. Nie wiem co pasuje do tych spodni.
-Jak z dziećmi-westchnęła dziewczyna i wstała. Dobieranie odpowiedniej góry stylizacji zajęło jej może trzy minuty? Wróciła do mnie i dokończyła makijaż, który prezentował się idealnie. Przez ten czas przyszła Roh - opiekunka Davisia i położyła go spać. Neymar był już ubrany i układał sobie włosy. To samo robiła jego siostra tylko, że włosy należały do mnie. Rafaela postawiła na niedbale zrobionego koka, który prezentował się cudownie razem z makijażem i stylizacją. Kiedy byłam już cała gotowa wstałam z łóżka i poszłam do łazienki gdzie nadal siedział mój ukochany. Przedtem podziękowałam jeszcze Brazylijce, która chwilę później odpuściła pokój. Tak jak wspominałam wcześniej weszłam do łazienki. Usiadłam na rogu wanny i obserwowałam każdy, nawet najmniejszy ruch gwiazdy Barcelony. Jednocześnie myślałam o tym gdzie bym była jakby wtedy na mnie nie wpadł. Co bym robiła? Nie mam pojęcia ale dziękuję Bogu, że to właśnie On na mnie wpadł. Może to przeznaczenie? Jakiś znak? Nie to, że w to wierzę ale kto wie?
-Nad czym tak myślisz?-z transu wyrwał mnie troskliwy głos piłkarza.
-Nad życiem-rzuciłam od niechcenia.
-A dokładniej?-podszedł do mnie i klęknął przede mną. Ja nadal siedziałam na wannie.
-Myślałeś nad tym jak by wyglądało nasze życie gdybyśmy nie wpadli na siebie pod Camp Nou?-zadałam mu to pytanie patrząc głęboko w oczy.
-Ja nie miałbym sensu moje życia przy sobie a ty byś nie miała ręki w gipsie-zaśmiał się. Walnęłam go lekko w ramie i także się zaśmiałam się.
-Pytam serio.
-Odpowiadam serio-podniósł się powoli i pocałował mnie lekko, namiętnie i zmysłowo. Zatraciłam się w tej czynności. Gdyby nie gips zrezygnowałabym z imprezy i została sam na sam z Neymarem. Jestem pewna, żeby się nam nie nudziło. Kilkanaście minut później oderwaliśmy się od siebie, bo w pokoju pojawił się Jo. Powiadomił nas, że już każdy jest gotowy i możemy iść. Przytaknęliśmy tylko głową i udaliśmy się do pozostałem dwójki, która siedziała w salonie. Muszę przyznać, że Rafaela wyglądała jak milion dolarów. Pomimo tak krótkiego czasu zdążyła że wszystkim.
-Idziemy?-zapytał Ju. Każdy przytakną więc udaliśmy się do taksówki, która czekała pod domem. Chłopaki wytłumaczyli, że woleli zamówić transport niż prowadzić samochód pod wpływem alkoholu. Do klubu dojechaliśmy po około trzydziestu minutach. Na samym wstępie było słuchać głośną muzykę. Neymar wykorzystał swoją skromną osobę i załatwił szybkie wejście do loży dla VIP. Weszłam do klubu starannie uważając na swoją rękę. Neymar szedł przodem i trzymał mnie za rękę. Na mną szła Rafa, Gil a później Jota. Ney zaprowadził nas do wolnego stolika gdzie zasiedliśmy wygodnie na krzesłach. Chłopcy poszli po jakieś drinki a my czekałyśmy.
-Proszę-dołączyli do nas i podali nam trunki.
-Dziękujemy-powiedziałyśmy razem i zaczęliśmy pić. Jak dla mnie jeden drink wystarczy. Wypiłam całego i miałam ochotę potańczyć.
-Rafa idziemy?-zapytałam podając rękę dziewczynie.
-Jasne-wstała i już miałyśmy odchodzić ale zatrzymał nas głos Neymara.
-A my?-zapytał pokazują palcem na pozostałą dwójkę.
-Nie wiem ale my z Tess idziemy na parkiet!-krzyknęła do brata i obie poszłyśmy na wcześniej ustalone miejsce...

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Okej więc tak się prezentuję rozdział 28 :)
Mam nadzieję, że się Wam podoba, bo mi nie za bardzo :/ Nie mam kompletnie żadnego pomysłu. To wszystko przez stres przed testami i ogólnie szkołą. Nie to, że coś ale nie potrafię się skupić na pisaniu i dlatego ten rozdział jest taki beznadziejny :/ Po wszystkich testach może trochę będzie luźniej w co wątpię, bp muszę poprawić oceny ale będzie majówka więc wtedy postaram się napisać jakieś lepsze rozdziały a teraz niestety musicie zadowolić się takim :)
Prosiłabym Was wszystkich o komentarze na dole :)
A właśnie! Kto oglądał dzisiejszy mecz? Osobiście uważam, że bramka Leo była magiczna i idealna :D 
Jeśli macie jakieś, jakiekolwiek pytanie zapraszam tutaj: KLIK :)

Do następnego!

KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ

9 komentarzy:

  1. Uwielbiam twojego bloga! :* Mam tylko jedną i jedyną prośbę. :) A mianowicie niech w najbliższych rozdziałach pojawiło się niebiespieczeństwo. :/ tak wiem że to głupie ale uwielbiam chwile grozy które się pojawiają ;_; czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam już pewien plan co zrobić dalej i chyba nie będzie tak kolorowo ale to się jeszcze okaże czy będę umiała to przelać na ''papier'' a może wpadnie mi coś nowego do głowy... Nie wiem ale chce coś popsuć i to zrobię :D

      Usuń
  2. Rozdział jak zwykle genialny! :) ❤ czekam na next i nawet nie próbuj czegoś popsuć, haha :D ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny <3 (tak jak mecz) ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne ;) =D kochający i zapraszam do mnie na nowy ;)

    OdpowiedzUsuń