niedziela, 26 kwietnia 2015

Rozdział 30

Rano obudziły mnie ciepłe promienie słoneczne wpadające przez okno. Rafaela jeszcze spała ale mi się chciało jeść więc wyszłam powili z łóżka a później z pokoju. Do naszej sypialni weszłam równie cicho. Ney jeszcze śpi. Chrapał strasznie głośno. Podeszłam do szafy i nie wiedziałam co ubrać. Ostatecznie mój wypór pad na miętową sukienkę i czarne szpilki. Z ubraniem w ręku poszłam do łazienki gdzie się wykąpałam, ubrała, uczesałam i zrobiłam makijaż. Gotowa wyszłam z pomieszczenia a Neymar nadal twardo spał. Zeszłam na dół a tam Rafaela jeszcze w piżamie przygotowywała śniadanie. Pomogłam jej i obie postanowiłyśmy, że zjemy same, bo nie wiadomo kiedy tamci się obudzą. Później obejrzałyśmy film. Parę minut po tym zszedł pierwszy chłopak a mianowicie był to Gil.
-Hej-machną do nas ręką i poszedł do kuchni. Czyżby miał kaca i bolała go głowa? Zaśmiałam się na samą tą myśl. Zaraz po tym w kuchni znalazł się Neymar i Jota także z wielkim kacem i strasznym bólem głowy. My z Rafą tylko się wymieniałyśmy spojrzeniami i w głębi duszy śmiałyśmy się z ich cierpienia. Wiem takie straszne jesteśmy. Chłopaki do nas dołączyli i zaczęli narzekać na dosłownie wszystko. W takiej to atmosferze minęło nas do wieczora. Chyba nawet zapomnieli, że jutro wylatujemy.
-Dobra ja się idę spakować-oznajmiłam wstając.
-Ale gdzie idziesz?-spytał oszołomiony Neymar.
-Neymar skarbie ja lecę do Polski a wy do Brazylii. Aż tak się spiliście, że nie pamiętacie nawet tego?-zapytałam a oni coś tam jeszcze mówili ale nie słyszałam, bo byłam za daleko. Wyjęłam trzy wielkie walizki i zaczęłam swoje pakowanie, które zajęło mi dwie godziny. Przez ten czas zrobiłam im zdjęcie jak wszystko leżało na podłodze i dodałam je na instagrama z dopiskiem 'Tak bardzo czekałam na ten moment aż w końcu się doczekałam ... Ojczyzna tylko ja i ty ... tęskniłam. Kierunek Warszawa' Oczywiście pisane po Polsku. Resztę wieczoru spędziliśmy na pakowaniu innych rzeczy. Pomogłam też w tym Neymarowi, bo wiem jak tego nie lubi. Będę za nim tęskniła. Na samą myśl o rozłące kraja mi się serce. U Neya też widać, że cierpi. Jego oczy kiedy na mnie patrzy są smutne. Zero radości. Siedzi na łóżku ze złożonymi rękami i obserwuje jak składam jedną ręką ubrania na podłodze. Postanawiam przerwać i usiąść koło niego.
-Jesteś smutny-stwierdzam opierając swoją głowę na jego ramieniu.
-Ty nie jesteś?
-Jestem ale cieszę się też z tej podróży.
-Ja nie.
-Neymar daj spokój przecież niedługo się zobaczymy.
-Kiedy? Za tydzień, dwa, miesiąc?
-Obiecuję ci, że przylecę jak najszybciej.
-Kiedy dokładnie?
-Powiem, że w przeciągu dwóch do trzech tygodni.
-To za dużo.
-Wiem.
-Nie mogę lecieć z tobą?
-Musisz oddać Daviego Carol.
-Rafa to może zrobić.
-Rodzice tam są twoi.
-Mogą poczekać.
-Nie masz biletu.
-Kupię.
-Neymar daj spokój. Przeżyjemy to.
-Ale ja cię kocham. Nie potrafię bez ciebie żyć.
-Ja też cię kocham i też nie potrafię ale musimy się przyzwyczajać. Nie zawsze będziemy przy sobie. Ty jesteś piłkarzem i podróżujesz po całym świecie. Co będzie kiedy mecz odbędzie się w innym kraju, na innym kontynencie? Nie polecisz? Ta rozłąka dobrze nam zrobi a zobaczysz, że nawet nie zauważymy kiedy będę przy tobie w Brazylii.
-Masz rację. Powinienem się cieszyć, że wracam do domu, do rodziny, znajomych, do ojczyzny ale co mi po tym skoro nie będzie ciebie przy mnie.
-Neymar ale ja przylecę.
-Wiem, będę strasznie tęsknił. Masz dzwonić sto razy dziennie.
-No może nie aż sto.
-Dobra dziewięćdziesiąt dziewięć.
-Serio?
-Nie ale będziemy rozmawiać bardzo często.
-Wiem-pocałowałam go w policzek.
-Będę tęsknił.
-Ja też-po tych słowach tak po prostu się przytuliliśmy. Reszta wieczoru minęła na lataniu po całym domu i pakowaniu wszystkich niezbędnych rzeczy. Coś czuję, że będą musieli dopłacić za bagaż. Późnym wieczorem położyłam Daviego spać i sama poszłam pod prysznic z wcześniej przygotowaną piżamą. Przy okazji naszykowałam sobie ubrania na jutro aby nie szukać ich. Umyłam się starannie i ubrałam piżamkę. Uczesałam włosy w kucyk, umyłam zęby i wyszłam z łazienki. Byłam sama w pokoju ale postanowiłam się już położyć. Jutro trzeba wstać bardzo wcześnie. Nie wiem kiedy zasnęłam.

*Rano, lotnisko* Siedziałam właśnie na lotnisku w Barcelonie i czekałam na samolot. Z chłopakami i Rafą pożegnałam się wcześniej, bo oni mieli szybciej samolot. Kiedy usłyszałam, że samolot do Warszawy jest już gotowy udałam się do niego. Pokazałam bilety i zajęłam swoje miejsce. Na szczęście siedziałam przy oknie. Moje ulubione miejsce. Zawsze przez większość podróży oglądam widoki, które zazwyczaj ograniczają się do chmur.
Samolot właśnie wzbija się w powierzę a ja podziwiam widoki i postanawiam zrobić zdjęcie na instagrama dopóki widać miasto. Wyjmuję telefon z kieszeni i robię fotkę. Muszę przyznać była śliczna. Podpisuję ją 'Do starego domu z nowego domu... Będę tęsknić moja ukochana Barcelono (serce)' Od razu polubiło to kilka osób. Do jednej z nich zalicza się Neymar. Napisał 'Nie wiem co oznacza opis ale już za tobą tęsknie ; ( < 3' łezka zakręciła mi się w oku ale postanowiłam przetłumaczyć mu opis na portugalski. Nie dostałam odpowiedzi więc wyjęłam słuchawki i włączyłam swoje ulubione Polskie piosenki. Niedługo później zasnęłam. Dopiero trzy godziny później obudziłam mnie stewardesa ogłaszająca, że zaraz lądujemy. Otworzyłam oczy i w oddali zobaczyłam Pałac Kultury i Nauki w centrum Warszawy. Nie wspominałam wam wcześniej ale na lotnisku będzie mój ukochany Mikołaj. Sara nie mogła, bo poleciała do Egiptu na wakacje. Na szczęście został mój ukochany mały Miku.
Samolot właśnie wylądował a ja zabrałam swój bagaż podręczny i razem za tłumem podążyłam do wyjścia. Poszłam po walizki i kiedy wzięłam już swoją ktoś zasłonił mi oczy rękoma. Bardzo się przestraszyłam. Od razu odskoczyłam i ujrzałam sprawcę tego ruchu. Wpadliśmy sobie w ramiona i spędziliśmy tak dłuższą chwilę.
-Tęskniłam-powiedziałam kiedy oderwaliśmy się od siebie.
-Tak też. Ale ty się zmieniłaś-złapał mnie za rękę i obrócił.
-Ty też się zmieniłeś. Na lepsze oczywiście.
-Dobra chodźmy do domu, bo przecież nie będziemy tu tak stać-powiedział i złapał moją torbę. Udaliśmy się do wyjście. Mikołaj zaprowadził mnie na parking i otworzył drzwi od pięknego czerwonego sportowego auta. Było wprost cudowne. Bardzo czyste. Zajęłam miejsce pasażera a Miku zapakował moje torby i wsadził do bagażnika, następnie usiadł na miejsce  kierowcy.
-Za ile go kupiłeś?
-No tani nie był.
-Mikołaj czy ty nadal sprzedajesz...?
-Tessa i co ja mam ci teraz powiedzieć?
-Że zostawiłeś to bagno tak jak ja.
-Nie mogę ci tego powiedzieć.
-Mikołaj.
-Tessa ja nie biorę to ci obiecuję ale...
-Ale sprzedajesz.
-Tak.
-Ale sam nie bierzesz?
-Nie Tessa nie biorę.
-Dobrze.
-Zmienimy temat?
-Jasne na jaki?
-Hmmm... wiesz co?
-Jeszcze nie wiem ale założę się, że zaraz mi powiesz-zaśmiałam się.
-Jesteście ładną parą.
-C...co?
-Ty i ten... yyy...
-Neymar.
-Tak, wyglądacie razem ślicznie.
-Dzięki-chyba się trochę zarumieniłam. Nie spodziewałam się takiego wyznania ze strony mojego przyjaciela. Do końca drogi śpiewaliśmy polskie piosenki. Było bardzo miło i naprawdę cieszę się, że wróciłam tutaj chodźmy na kilka dni. Mikołaj zaparkował samochód a ja z niego wysiadałam. Otworzył bagażnik, wzięłam jedną walizkę a pozostałe dwie zabrał Miku. Otworzył drzwi i przepuścił mnie w nich. Muszę przyznać, że jego mieszkanie zrobiło na mnie bardzo duże wrażenie. Wszystko do siebie pasowało i współgrało. Było idealnie. Weszliśmy głębiej i Mikołaj zaproponował rozpakowanie walizek i ogólne oswojenie się z sypialnią. Pokazał mi w które drzwi mam wejść i poszłam przez korytarz. Złapałam za klamkę i popchnęłam drzwi. To co ujrzałam w środku zaszokowało mnie. Fioletowe ściany świetnie pasowały do białych i szarych mebli. Na jasnej podłodze był śliczny i miękki dywan tego samego koloru do ściany. Pokój co prawda nie był za wielki ale czułam tu to coś. Po prawej stronie od łóżka stała wielka biała szafa tego samego rodzaju co mała komoda po lewej stronie. Na niej stały piękne białe lilie a za nimi wisiało lustro. Łóżko było równie piękne. Fioletowa pościel i kilka poduszek a i nie mogę zapomnieć o miejscu do siedzenia na środku pomieszczenia. Widząc to zostawiłam walizki przy drzwiach i rzuciłam się na łóżko. Miękkie łóżeczko od teraz należące do mnie. Poleżałam tak kilka minut ale wstałam się rozpakować. Umówiłam się wcześniej z Neymarem, że to on zadzwoni jak wylądują czyli za jakieś siedem godzin. Samo rozpakowywanie zajęło mi trochę mniej niż dwie godziny. Poszłam do łazieki trochę się odświerzyć i założyć jakieś wygodniejsze ciuchy następnie udałam się do kuchni aby podziękować Mikołajowi za gościnę ale go tam nie znalazłam. Zauważyłam go na balkonie więc poszłam do niego. Stał oparty o barierkę i palił papierosa.
-Z tym też nie skończyłeś?
-Nieee.
-Dziękuję-podeszłam jeszcze bliżej i tak samo jak przyjaciel oparłam się o balustradę. Był skąd piękny widok na Warszawę. Mieszkanie znajdowało się na dziesiątym piętrze w centrum miasta. Pewnie nie wspominałam wam ale rodzice Mikołaja ją bardzo bogaci i zawszę kupują mu to co chce. To mieszkanie pewnie kosztuję fortunę ale dobra.
-Masz skąd ładny widok.
-A o zachodzie i wschodzie słońca jest jeszcze ładniej.
-Nie wiem ale zobaczę.
-Chodźmy do domu-tak jak powiedział tak zrobiliśmy. Usiedliśmy w salonie na kanapie i zaczęliśmy pogadankę. Nie widzieliśmy się mnóstwo czasu więc trochę się tego nazbierało. Miku opowiadał mi co u niego, Sary, naszych najbliższych przyjaciół, z którymi dawno nie rozmawiałam. Nasza rozmowa trwała trzy godziny. Tematów nie było końca ale chciałam coś jeszcze zrobić.
-Mikołaj co ty na to żeby zrobić sobie powitalne zdjęcie?
-Jestem za tylko pójdę po picie jakieś, zaraz wracam.
-Okej-po paru minutach Miku był już z powrotem u mnie. Ja siedziałam a on staną za mną i zrobiłam zdjęcie, które później wylądowało na moim instagramie z opisem 'Pamiętaj o najważniejszych osobach jakie daje Ci życie, bo pewnego dnia się rozstaniecie ale także pewnego dnia spotkacie się ponownie i wszystkie wesołe i radosne chwilę powrócą (serce)' do tego także oznaczyłam Mikołaja. Tradycyjnie lajki i komentarze były od razu. Przeczytałam te co były i ogarnęłam co wstawili inni. Nie było tego za dużo ale zawsze coś nowego się znajdzie. Czas na gadaniu, wygłupianiu się, śpiewaniu, śmianiu i innych dziwnych rzeczach miną nam do późnego wieczora. Właśnie tańczyliśmy na środku pokoju do jednej z angielskich piosenek kiedy usłyszałam swój ulubiony utwór w postaci dzwonka telefonu.
-Halo?-odebrałam.
-To ja.
-Hej, jak tam?
-Wszystko dobrze. Podróż była długa ale jakoś wytrwaliśmy.
-A Davi?
-Dobrze jest już u Cah ale jutro zabieram go na jaką wycieczkę a u ciebie?
-U mnie? Dobrze. Cieszę się, że tu jestem.
-Cieszę się, że się cieszysz ale bardzo za tobą tęsknie.
-Ja też tęsknie.
-I jestem zazdrosny.
-Haha co?
-O tego chłopaka z instagrama.
-Mikołaja? Spokojnie nie masz o co.
-Wiem ufam ci i wiem, że mnie nie zdradzisz.
-Cieszę się, że to wiesz.
-Wiesz cieszymy się z bardzo małych rzeczy.
-Racja ale to chyba dobrze, że sobie ufamy?
-Nawet bardzo. Dobra skarbie ja muszę lecieć. Trzymaj się i tęsknie bardzo bardzo mocno.
-Ja też, kocham cię!
-Ja ciebie też kocham!-i tymi oto słowami zakończyła się nasza rozmowa...

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Oki to już kolejny rozdział :)
Powoli zbliżamy się do końca opowiadania :( ale nie martwcie się, bo właśnie dzisiaj założyłam kolejnego bloga - http://tu-y-yocontra-el-mundo.blogspot.com/
Jeśli chcecie to zajrzyjcie tam i będzie mi bardzo miło jeżeli zastaniecie i napiszecie jakiś komentarz <3

Do następnego!

KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ

7 komentarzy: